czwartek, 17 maja 2012

8.Okłamałem Cię...

Witam ! ;-)
Cały dzisiejszy dzień chodzi za mną piosenka 
" More than this " <3
Uwielbiam ją :D
Ale nie przedłużam , mam dla Was kolejną część. ;*



" Okłamałem Cię ... "

[ z perspektywy Lily... ]

Siedziałam w hotelowym pokoju i zastanawiałam się nad moim życiem. Dziwie się , że ludzie jeszcze ze mną wytrzymują. Ja bym tak nie mogła. Mam swoje humorki , często chodzę smutna. Nie chodzi o to , że robię z siebie ofiare , ale męczą mnie wyrzuty sumienia. Mam ku temu powody. Jestem pełna nadzieji ,  że z czasem mi to przejdzie. Ciężko jest żyć jeśli ciągle się za coś obwiniasz. Ja obwiniam się o wiele rzeczy , najbardziej o śmierć Noah. To ogromne brzemię , które bedzie na mnie ciązyc do końca życia. Kolejną rzeczą jest rozwód rodziców. W tym przypadku to nie była moja wina , ale i tak mnie to męczy. Obwiniam się o to , że nie mogłam nic zrobić. Ale co może 12-letnie dziecko. Nic. Kolejnym powodem jest mój brat. Całkowicie zatraciłam z nim kontakt. Teraz postaram się to naprawić. To jedyna rzecz , którą mogę jeszcze zmienić. Wątpie , że moi rodzicie jeszcze kiedykolwiek się zejdą. Tak samo jak nic nie przywróci życia Noah. Muszę się z tym pogodzić. Myślę , że pewnego dnia to wszystko ustąpi i wtedy będę gotowa na normalne życie. Teraz nie jestem. W pewnym momencie pomyślałam o Darcy , nie dawałam znaku życia od kilku dni. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do przyjaciółki. Następnie zadzwoniłam do mamy. Nie potrafiła sie na mnie złościć , poprostu się martwiła. Po wszystkim znowu wyłączyłam telefon i położyłam się na łóżku. Nie chcę się nad sobą użalać , ale jest mi ciężko... Linn jest osobą na której naprawdę mi zależy. Ale nie mogę pozwolić na takie traktowanie , to nie dla mnie. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Dzisiaj wieczorem muszę się wynieść z hotelu. Nie wiem gdzie pójdę , ponieważ przez ten tydzień nie znalazłam mojego brata. Nie udało mi się zdobyć jego numeru. Nie mam juz pieniedzy , aby dalej tu być. Szukałam jakiejś dorywczej pracy , ale nigdzie mnie nie przyjęli. Spakowałam walizki i zaczęłam płakać. Teraz nie chodzilo już o chłopaka , który mnie zawiódł , ale o to , że nie mam się gdzie podziać. Nie chcę prosić o pomoc mamy , bo wiem , że nie powinnam jej denerwować. Zbliżają się wakację , więc jest naprawdę gorąco. Od dwóch dni zdażały się burze, ale myślę , że to tylko przejściowe. Jakos dam sobie radę. Muszę. Jedyne pieniądze jakie mi zostały to te na podróż powrotną. Ale nie chcę jeszcze wracac... Nie chcę widzieć Linna , poza tym to moja jedyna szansa by poznać ojca. Wzięlam gorącą kąpiel i próbowałam odreagować. Muszę się wyspać , bo nie wiem co będzie dalej. Włączyłam muzykę i położyłam się spać. Wstałam przed 18. Ubrałam się i oddałam klucze. Byłam głodna więc postanowiłam kupic coś do jedzenia. Teraz już na pewno nie wrócę do domu , ale i tak tego nie chciałam. Muszę znaleźć sobie miejsce , gdzie spędzę dzisiejszą noc. Znalazłam najblizszą plażę. Usiadłam i zaczęłam sie zastanawiać co takiego zrobiłam. Niebo pociemniało i zaczęło padać. Było mi tak zimno. Nie wiedziałam co robić , wiec siedziałam na plazy i płakałam. Zaczęłam żałować , że wogole opuściłam Miami. Wszyscy ludzie wrócili do domu a ja zostałam sama. Rozpętała się ogromna burza , a ja modliłam się tylko o to by w końcu ustała. Wybuchłam głośnym płaczem i nie mogłam przestać. Wiedziałam , że jestem w sytuacji bez wyjścia. Do tego czułam się taka samotna. W pewnym momencie ktoś zlapal mnie za ramię.
- Tu jesteś - krzyknał Linn. Od razu wstałam i rzuciłam się mu w ramiona - tak bardzo się o Ciebie bałem... - zaczął.
-Przepraszam , nie chciałam , naprawdę przepraszam - powiedziałam i przytuliłam go jeszcze mocniej. Linn zaczał gładzić moje włosy i pocałował mnie w czoło.
-Lily , musimy porozmawiać... - rzucił smutno - okłamałem Cię...
-To już nie ważne , widziałam Cię z tą dziewczyną , to ja niepotrzebnie robię sobie nadzieje... - tak ciężko było mi złapać oddech, po moich policzkach ciągle spływały łzy. Bylam w totalnej rozsypce.
-Nie ma żadnej dziewczyny ! - rzucił próbując przekrzyczeć burzę. Objął dłońmi moją twarz i spojrzał mi w oczy  - jesteś tylko Ty. Tylko Ty się dla mnie liczysz - tak bardzo potrzebowałam tych słów. Linn delikatnie musnąl moje usta. Wcale się przed tym nie broniłam. Nasze pocałunki były takie zachłanne , tak długo na to czekaliśmy. Chłopak podniósł mnie do góry , moje nogi znajdowały się teraz na jego biodrach. 
-Tak bardzo się cieszę , że Cię mam. Wszystko Ci wytłumaczę, zobaczysz - mówił patrząc w moje oczy.
-Możesz mnie już puścić , dam radę iść sama - powiedzialam i zaczęłam się śmiać. Linn postawił mnie na ziemi i złapał za ręke. Wziął moją walizkę i ruszyliśmy przed siebie. Byliśmy tacy przemoknięci, ze nawet bluza , którą podarował mi chłopak nic nie pomagała. Burza zaczęła ustawać. Wolnym krokiem ruszyliśmy do hotelu. Dzisiejszy dzień spędzimy na Florydzie , a jutro wracamy do miasta. Linn wybrał najbliższy hotel . Już wcześniej chcialam się tu zatrzymać, ale musiałam znaleźć coś tańszego. W końcu porządnie się wyśpię, pomijając to , że było tylko jedno łóżko.
-Jeśli chcesz mogę spac w salonie - rzucił chłopak widząc , ze przyglądam się sypialni.
-Nie , nie musisz... - odpowiedziałam. Wyciągłam z walizki suche ciuchy i ruszyłam do łazienki . Zaczęłam od zmycia makijażu , byłam cała rozmazana. Rozebrałam się i wzięłam długą kąpiel. Tego mi było trzeba. Wróciłam do pokoju i usiadłam obok Linna. 
-Musimy porozmawiać - rzucil chłopak.
-Tak , wiem.
-Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Cięzko mi to wszystko wytłumaczyć , ale zacznijmy od tego , ze nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Wiem , że się na mnie zawiodłaś , przepraszam , ale to nie tak jak myślisz...
-Sama nie wiem co mam myśleć. Poprostu , myślalam , że wszystko się jakoś ułoży , a później widzę Cię z jakąś dziewczyną , to naprawdę mnie zabolało.
-Wiem , rozumiem Cię. Dużo w życiu przeszłas , ale to naprawdę nie tak.
-Więc jak? - zapytałam z wyrzutem. Tak bardzo bałam się tego co powie. Bałam się , że kogoś ma , a to co było godzinę temu nie ma już znaczenia.
-To takie trudne , ale nie chcę już przedłużać... - wziął głęboki oddech - Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem , już wtedy wiedziałem , że będziesz dla mnie kimś ważnym. Tak naprawdę nie nazywam się Linn , tylko Liam. Ale to nie ma znaczenia , ponieważ wszystko inne poza imieniem było prawdziwe , to co do Ciebie czuję...
-Dlaczego kłamałeś z tym jak się nazywasz?
-Bałem się , że polubisz mnie za to kim jestem , a nie za to jaki jestem... - wtedy zaczął mi opowiadać o tym całym One Direction. Możliwe , że już kiedyś o nich słyszałam , ale raczej nie zwracałam na to uwagi. Wszystko zaczęło mi się jakoś układać. Już wiem dlaczego tak bardzo bał się tego kim jest. Martwił się o to , że nie polubię go takim jakim jest , ze polecę na jego sławę. Ale moje uczucie także było prawdziwe. Zresztą nie należe do osób , które chcą czerpać korzyści z innych. Byłam trochę zawiedziona , że nie powiedział mi o tym wczesniej , ale wiem , że obawiał się , że mnie straci.
-Czyli , nie ma żadnej dziewczyny? - rzuciłam i posłałam mu szczery uśmiech. Byłam taka szczęśliwa.
-Nie ma i nigdy nie będzie! - przytuliłam się do Liama i podziękowałam mu za to , że odważył się powiedzieć mi prawdę. To dużo dla mnie znaczy.
-Ale czekaj - przerwałam - dalej nie rozumiem dlaczego powiedziałeś , że nazywasz się Linn. Przecież i tak poznałam Harrego , Louisa , Nialla i Zyana.
-Nie wiem , spanikowałem. To wszystko działo się tak szybko. A Ty wyglądałas tak uroczo... - na samą myśl o tym jak się poznaliśmy zaczęliśmy się śmiać.
-Nawet mi nie przypominaj! Pamiętam jak się bałeś , że coś mi się stało...
-Martwiłem się ... i nadal martwię.
-Martwisz się o mnie?
-Tak, martwię się o Ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza!
-Możesz jeszcze raz powtórzyć? - zapytałam i posłalam mu zalotny uśmiech.
-Jesteś najważniejsza.
-Jeszcze raz - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem i bardzo mi na Tobie zależy... - szepnął mi do ucha i zaczął mnie łaskotać.
-Nie , przestań ! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać po całym pokoju. Jednak on jest o wiele silniejszy. Złapał mnie w tali i spowrotem przeniósł na łóżko. W końcu ta zabawa zamieniła się w wymianę czułośći. Chłopak przytulił mnie i gładził dłońmi moje włosy. Byłam taka zmęczona, że nawet nie wiem kiedy tuląc się do Liama zasnęłam...





Uwielbiam ich. <3





2 komentarze:

  1. hueheuehueheuheuheuehuehue, kochane świrusy. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. '' .. ufam Twym słowom najszczerszym, wiem, że nie zawiedziesz mnie .. ''

    OdpowiedzUsuń