czwartek, 29 listopada 2012

31.Za to, że jesteś...


Witam Kochane!
Dawno mnie nie było, ale muszę przyznać , że to wszystko wina szkoły. Kompletnie nie mam czasu..
Rozdział krótki, ale trochę się dzieje. Mam nadzieję, że się spodoba. Co do następnego. Myślę , że na weekend, chociaż ciężko mi na chwilę obecną powiedzieć. W sobotę mam półmetek , więc nie wiem jak się wyrobię.
Miłego czytania!



" Za to , że jesteś... "

[ z perspektywy Lily... ]

Weszłam do sypialni, zaraz za mną Liam. Usiadłam na łóżku i czekałam na to co mam za chwilę usłyszeć. Chłopak usiadł obok i spojrzał na mnie przeszywającym wzrokiem. W jego spojrzeniu nie było jednak żadnej złości czy żalu. Biło raczej ciepło i dobroć. Czy to znaczy, że mi wybaczył? Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam, że za chwilę wszystko się ułoży i znów będzie tak jak dawniej.
-Lily , posłuchaj.. - rzucił na co ja posłałam mu blady uśmiech - Hm.. nie wiem nawet od czego zacząć.
-Spokojnie, mamy czas - powiedziałam lekko poddenerwowana . Mimo to byłam optymistycznie nastawiona do tej całej sytuacji. Chwyciłam jego dłoń aby dodać mu otuchy.
-Wszystko przemyślałem.. Kiedy wyjechaliśmy w trasę myślałem o tobie każdego dnia. Tak bardzo tęskniłem. Kiedy dzisiaj mnie przytuliłaś chciałem by ta chwila trwała wiecznie, bym już nigdy nie wypuścił Cię z mych ramion. Lily.. tak bardzo Cię kocham..
-Ja Ciebie też.. - rzuciłam a po policzkach zaczęły spływać łzy wzruszenia - Liam , tak bardzo za Tobą tęskniłam - szepnęłam i z całych sił się do niego przytuliłam. W takiej pozycji spędziliśmy dobre 15 minut. Byłam taka szczęśliwa. W końcu przestaliśmy się obejmować. Patrzyliśmy sobie w oczy i nie mogliśmy uwierzyć , że znów jesteśmy razem.
-Mam prośbę, nie wracajmy już do tamtego tematu , dobrze? Chciałabym zamknąć ten rozdział, popełniłam największy błąd w moim życiu.. Tak bardzo tego żałuję..
-Wiem , tak będzie dla nas najlepiej.
-Będziesz umiał z tym żyć?
-Nie umiałbym żyć z myślą, że cię straciłem. Bez ciebie nic nie miałoby sensu.
-Nie wiem co powiedzieć, dziękuję ci. Za wszystko co kiedykolwiek dla mnie zrobiłes. Za to, że jesteś..
-Skarbie nie placz , już dobrze - powiedział Liam i otarł dlonią moje łzy.
-Nawet nie wiesz jaką ulgę przyniosły mi twoje słowa.. Mimo to nadal czuję się winna.. - nie zdążyłam dokończyć, bo Liam wtrącił mi się w zdanie.
-Właściwie.. to nie wszystko - rzucił i spuścił wzrok.
-Co masz na myśli ? - zapytałam zdziwiona.
-Tak naprawdę nigdy mnie nie zdradziłaś. To znaczy, nie wiem co było między wami, ale..
-Liam, o czym Ty teraz mówisz? - przerwałam mu.
-Sam tego nie ogarniam , ale wiem jedno. Nie zdradziłaś mnie, nie przespałaś się z Zaynem.. - powiedział i posłał mi blady uśmiech.
-Co? Teraz to ja nic z tego nie rozumiem.
-Sam o tym nie wiedziałem. Wszystko potoczyło się tak szybko. Nasze rozstanie..
-Skąd wiesz, że między mną a Zaynem do niczego nie doszło ? - zapytałam mimo iż jego imie tak ciężko przechodziło mi przez gardło.
-Od Louisa. Kiedy wyjechaliśmy w trasę nikt nie wiedział co tak naprawdę się między nami wydarzyło. Mysleli , że to tylko głupia kłótnia, nawet nie poruszaliśmy tego tematu. Nie miałem z kim pogadać, a sam już sobie z tym nie radziłem , wiec udałem się do Tomlinsona. On zawsze znajdzie rozwiązanie w każdej sytuacji.
-Ale jakie to ma powiązanie? Skąd Louis mógłby to wiedzieć? - dociekałam.
-Stąd, że to on kazał się wam położyć. Byliście kompletnie pijani. Kiedy wszedł do pokoju i zobaczył w jakim jesteście stanie kazał wam się jak najszybciej przebrać i iść spać. Nikt z Was nie miał nic na przebranie, a on nie zamierzał Cię ubierać, więc kiedy juz się rozebrałaś to przypilnował tylko byście trafili do łóżka i poszedł do siebie. Oto cała historia. Do niczego nie doszło..
-Myślisz, że Zayn o tym wiedział ? - zapytałam po chwili zastanowienia. Byłam wściekła. Nie potrafiłam zapanować nad złoscią. To wszystko jego wina. Przez niego rozpadł się mój związek, straciłam najważniejszą osobę w moim życiu.
-Szczerze? Nie mam pojęcia..
-A ja sądzę , że wiedział. Zresztą zaraz się tego dowiemy.. - powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku drzwi.
-Lily, poczekaj.. przecież to już bez znaczenia - chłopak złapał moją dłoń.
-Nie dla mnie.. - rzuciłam i ruszyłam w poszukiwaniu Malika. Nigdy mu tego nie wybaczę. Jestem pewna , że on wiedział. Zbiegłam po schodach. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Długo nie musiałam go szukac. Stał w kuchni i rozmawial z Niallem i Louisem. Od razu do niego podeszłam i z całej siły uderzyłam go w twarz. Chłopak złapał się za policzek i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Zresztą nie tylko on, cała trójka patrzyła na mnie jak na wariatkę.
-Jak mogłeś , nienawidze Cię! - szepnęłam ocierając łzy. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku wyjścia. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Zaraz za mną wybiegł Liam..



~ Maliczek ~









niedziela, 4 listopada 2012

30.Co za dzień..


Witam Kochane. ;-)
Mam wenę i tak oto powstał kolejny rozdział.
I hope you like it. <3



" Co za dzień.."

[ z perspektywy Lily... ]

-Co za dzień.. - powiedział Liam kiedy wyszliśmy z komisariatu. 
-Na szczęście wszystko dobrze się skończyło - rzuciłam z ulgą. Byłam przeszczęśliwa , że Payne zadzwonił do mnie akurat wtedy kiedy zaczęły się problemy - skąd wy się ty w ogóle wzieliście?
-Harry chciał zobaczyć się z Darcy. Miała do niego przyjechać , a że tak się nie stało to postanowił zrobic jej niespodziankę - powiedzial. Już miałam zacząć mówić o tej tajemniczej dziewczynie i reszcie historii , ale ugryzłam się w język. Nie moja sprawa, to dotyczy Darcy i Harrego. Nie chcę się wtrącać. Poza tym nie mam zamiaru rozmawiać o tym z Liamem gdyż sama go zraniłam. Nie będę mu opowiadać o problemach mojej przyjaciółki, być może ona tego nie chce. Wolę nie zaczynać tematu. Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie w ten sposób. Mam nadzieję , że ona sama wyjaśni to z Stylesem.
-Właśnie, Harry! - krzyknęłam. 
-Co Harry? - zapytał chłopak.
- Gdzie on jest ?
-Wybiegł za Darcy, pewnie są gdzieś niedaleko.
-Tu jestem... - rzucił chłopak. Pojawił się znikąd.
-I jak ? - zapytał Liam.
-Zostawiła mnie... - szepnął i zaczął płakać. Payne od razu rzucił mu się na pomoc. Tu urocze, widok dwóch obejmujących się przyjaciół. W czasie gdy Styles wypłakiwał sie Liamowi na ramieniu ja stałam w milczeniu. Nie wiedziałam co powiedziec. Poza tym , byłam w lekkim szoku. Harry płacze... Ten na ogół uśmiechnięty i cieszący się życiem chłopak jest w totalnej rozsypce. Pytanie tylko dlaczego? Przecież sam jest sobie winny. To on wprowadził moją przyjaciółkę w początki depresji. Chciałam go nienawidzić, ale nie potrafiłam. Nie teraz gdy płakał jak dziecko. Nie chodzi tu wcale o to po której jestem stronie, ale zrobiło mi się go żal. Harry stanął w końcu o własnych nogach , a Liam chyba nie wiedział jak się zachować. Zastanawiał się zapewne jak mu pomóc, nie wiedział co jeszcze może dla niego zrobić. Ale ja wiedziałam. Powinien być, tylko być . Nic więcej. To chyba najważniejsze w przyjaźni.
-Harry, wszystko będzie dobrze, zobaczysz - powiedziałam i z całych sił go przytuliłam. Chłopak wtulił się we mnie , oparł głowę na moim ramieniu i znów zaczął płakać. Spojrzałam na Liama spojrzeniem pełnym smutku. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Nie potrafiłam ich powstrzymać. Moje serce było rozdarte. Czułam wewnętrzną pustkę. Darcy i Harry są moimi przyjaciółmi. Wiem , że było im razem dobrze. Wzajemnie się uzupełniali. Byli cudowną parą i nagle coś takiego. Nie chce nikogo oceniać dopóki nie dowiem się jak było naprawdę. Czy ten oto chłopak , który płacze teraz jak małe dziecko na moim ramieniu mógł ją tak skrzywdzić? To wydawało mi się dziwne i niezrozumiałe. Bolało mnie to , że oni tak bardzo cierpią. Z drugiej strony obok mnie był Payne , chłopak ktorego kocham nad życie. Sama popełniłam kiedyś błąd, więc wiem jakie uczucia przepełniają teraz Harrego. Czuje to co ja czułam , kiedy dowiedziałam się , że przespałam się z Zaynem. Mój związek się rozpadł. Nie ważne jak bardzo tego żałuję , to co było już nie wróci... Liam jest obok mnie a nie mogę go nawet dotknąć. Nie dałabym rady. Wtedy wrócą wspomnienia i ja również zacznę płakać i przeżywać to wszystko tak jak Styles... Chłopak w końcu się uspokoił. Odsunął się ode mnie i zaczął spoglądać to na na mnie to na Liama. 
-Dziękuję wam, za to , że jesteście tacy cudowni - powiedział drżącym głosem -mam nadzieję , że chociaż wy jakoś sobie poradzicie... - szepnął. Na moich policzkach pojawił się rumieniec. Chciałam spojrzeć na Liama i jego reakcje, ale jakaś wewnętrzna siła mi na to nie pozwolała.
-Harry , wszystko sie ułoży... - znów spróbowałam podnieść go na duchu.
-Nie.. Nic się nie ułoży , to koniec. Ona już mnie nie kocha.. - rzucił po czym odszedł. 
-Nie możemy go tak zostawić - powiedziałam i spojrzałam na Liama.
-My mu nie pomożemy. On sam musi sobie z tym poradzić. Znam go aż za dobrze. On chce być sam... Przemyśli wszystko i napewno znajdzie jakieś rozwiązanie - rzucił smutno chłopak.
-Mam nadzieję... - powiedziałam. Po moich policzkach nadal spływały łzy. To był odruch bezwarunkowy. Cierpiałam w środku. Mój ukochany był tak blisko a równocześnie tak daleko.
-Lily, nie płacz... - rzucil Liam i podszedł do mnie tak blisko , że moje serce aż mocniej zabiło. Nasze spojrzenia się spotkały. Chłopak otarł łzy z moich policzków i przytulił mnie. Nieśmiało.. tak jak na początku naszej znajomości. Ręce opuszczone miałam przy ciele, bałam się go obiąć - nie bój się , przecież możesz mnie przytulic, to nic takiego.. - powiedział jakby czytał w moich myślach. Zrobiłam to. Objęłam go rękoma w tali i rozkoszowałam się tą cudowną chwilą. Właśnie tego mi brakowało. Chłopak pocałował mnie w czoło na co ja znów się zarumieniłam. Czułam się jakby cała historia zaczynała się na nowo. A przecież znaliśmy się nie od dziś. Powolnym krokiem ruszyliśmy do domu. Przez pół drogi Liam obejmował mnie a ja szłam wtulona w jego ramię. Pod koniec , niedaleko domu przestaliśmy się przytulać i szliśmy obok siebie jak para przyjaciół. Złapałam za klamkę. Otwarte. To oznacza, że Darcy jest już w domu. Liam był prawdziwym gentelmenem. To jedna z cech ktore u niego uwielbiałam.. no i można powiedziec, że nadal uwielbiam. Już miałam otworzyć drzwi kiedy Payne dotykając mojej dłoni przejął klamkę i otworzył je abym weszła do środka. Sam weszedl zaraz za mną. To co ujrzałam trochę mnie zaskoczyło. Niall krzątał się po kuchni a Louis przebrany w jakieś przekomiczne ubranie sprzątał. Zaśmiałam się na jego widok. Już ruszyłam w kierunku salonu aby się przywitać kiedy nagle doznałam szoku. Ujrzałam Zayna. Chłopak odwrócił się dokładnie w momencie kiedy stanęłam w progu pomieszczenia. Był smutny. Wyczytałam to z jego oczu. Posłał mi jednak blady uśmiech. Nie odwzajemniłam go. Byłam zła. Jak mogli go tu przyprowadzić. Rozumiem, być może chciał pomóc przy sprzątaniu, ale dobrze wiedzieli, że tu będę.. 
-Cześć Louis, fajnie, że jesteś - zwróciłam się do chłopaka całkowicie nie zwracając uwagi na Zayna. Nawet nie chcę na niego patrzeć. Wolę udawać, że wcale go tu nie ma , że tylko mi się przewidziało. Posłalam Tomlinsonowi szczery uśmiech i wyszłam z salonu. Powędrowalam do kuchni, gdzie Liam pomagał Niallowi w przygotowywaniu posiłku. 
-Co on tu robi ? - rzuciłam łapiąc go za ramię aby odwrócił się w moją stronę.
-Lily! - krzyknął Niall i rzucił mi się na szyję. 
-Ciebie też miło widzieć Niall - powiedziałam i zaśmiałam się. 
-Chodzi Ci o Zayna ? - zapytał Liam. Ton jego wypowiedzi był taki obojętny. Czy on nie wie, że ja równiez przeżywam to co się stało? On wcale mi tego nie ułatwia przyprowadzając tu Malika.
-Spokojnie, on tylko chciał pomóc - powiedział Niall i posłał mi uśmiech. Nie chciałam już nic mówić. Wzięłam tylko głęboki oddech i wyszłam. Postanowiłam pójść do Darcy. Chciałam ją jakoś wesprzeć w trudnej chwili i dowiedzieć się co powiedział jej Harry i czy w ogóle poruszyli ten temat. Byłam już na schodach kiedy ktoś mnie zatrzymał.
-Lily , poczekaj... - rzucił Liam łapiąc mnie za ramię. Odwróciłam się i posłałam mu uśmiech - porozmawiajmy.
-O czym? - zapytałam zaskoczona. Z jednej strony bałam się najgorszego a z drugiej miałam w sobie małą nadzieję, że może są jeszcze jakieś szanse na to , że wszystko się ułoży.
-O nas... - powiedział i spojrzał mi w oczy. Moje ciało przeszedł dreszcz. A więc teraz chwila prawdy. Jak dalej potoczy się moje życie?



♥ Ziam ♥







czwartek, 1 listopada 2012

29.Sama jestem sobie winna.


Witam Was kochane ;-)
+ Good Morning Daria.
Zdziwiona co ? :> 
Widzisz dotrzymałam słowa. 
Więc, znalazłam trochę czasu i w końcu napisałam kolejny rozdział. ♥
Mam nadzieję, że będzie się podobał..



" Sama jestem sobie winna. "

[ z perspektywy Darcy... ]

Siedziałam w celi i płakałam. Jedyna myśl jaka przychodziła mi teraz do głowy to to, że rodzice mnie zabiją jak tylko się o tym wszystkim dowiedzą. Ich 17 letnia córka ma zarzuty napadu na funkcjonariusza, do tego była pod wpływem alkoholu i zdemolowała cały dom. Jak ja im się z tego wytłumaczę? Nijak. Tu nie ma nic do tłumaczenia. Sama jestem sobie winna. Na ogół jestem osobą dojrzałą i odpowiedzialną , a przynajmniej staram się taka być. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Odkąd wynikła ta cała sytuacja z Harrym jestem kompletnie rozdarta. Siedzę tu już tak od godziny , alkohol powoli opuszcza moją krew i wszystko wraca do normy. Do normy jeśli chodzi o stan upojenia , niestety wszystko inne nadal jest w malutkich kawałkach. Zaczęłam się rozglądać dookoła , ale nikogo nie zauważyłam. Po chwili przy mojej celi pojawił się jeden z funkcjonariuszy.
-Proszę , niech mnie pan wypuści. Naprawdę przepraszam za to wszystko.. - rzuciłam.
-Teraz to już jest za późno. Poczekamy aż wytrzeźwiejesz i wtedy będziemy rozmawiać..
-Ale ja już jestem trzeźwa. Trzeźwa i spokojna. Naprawdę nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło - mówiłam a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Nie ma co płakać, mogłaś myśleć wcześniej.
-Eh.. - westchnęłam zrezygnowana i opadłam na siedzenie w celi wlepiając wzrok w jedną ze ścian.
-Ale wiem kto może Ci pomóc - rzucił mężczyzna z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
-Kto?
-Twój książe z bajki, Harry Styles - rzucił i zaczął się śmiać. Nie miałam zamiaru prowadzić z nim dalszej rozmowy. Wolałam przemilczeć fakt , że naprawdę znam Harrego Stylesa, bo to nie miałoby najmniejszego sensu. Bardziej ciekawiło mnie gdzie jest Lily. Powinna tu być. Już po chwili pojawiła się moja przyjaciółka. Stanęła przed kratami celi i w ten sposób prowadziłyśmy rozmowe. Ta cała sytuacja tak mnie przytłaczała, że nie mogłam powstrzymać łez. Panikowałam jak małe dziecko.
-Lily , proszę zabierz mnie stąd. Dobrze wiesz, że rodzice mnie zabiją.
-Chciałabym , sama wiesz..
-Ja tu nie wytrzymam.. Mam dosyć tego wszystkiego.
-Wiem, nie dziwię Ci się maleńka , musisz się jakoś trzymać, to tylko kilka godzin - rzuciła i posłała mi uśmiech. Przy słowie "kilka" próbowała dodać mi otuchy, ale dobrze wiem , że nie chciałaby znaleźć się teraz na moim miejscu.
-Już widzę miny moich rodziców kiedy dowiedzą się o tym wszystkim - powiedziałam i od razu posmutniałam. Ta myśl należała do najbardziej przytłaczających.
-Spokojnie, coś się wymyśli. Wracam do Ciebie , postaram się ogarnąć to wszystko na tyle na ile mogę. A ty niestety.. musisz czekać. Nie mamy innego wyjścia..
Pożegnałam się z Lily i wróciłam do poprzedniej pozycji. Siedziałam tak z dobre 15 minut aż wpadłam na nieco lepszy pomysł. Pomyślałam , że jeśli uda mi się zasnąć czas zacznie płynąć o wiele szybciej. Położyłam się i próbowałam myśleć o czymś przyjemnym. Było mi tak bardzo nie wygodnie , nie wiedziałam jak ułożyć swoje ciało , żeby było w miarę komfortowo. Wyczerpanie zrobiło jednak swoje. Już po chwili spałam jak zabita.. Nagle poczułam , że ktoś złapał mnie za ramię. Momentalnie się obudziłam. 
-Oswald , wychodzisz - rzucił jeden z funkcjonariuszy. Wydawał się jakiś.. milszy. Mimika jego twarzy wskazywała na to , że był w dobrym humorze. Nie pytałam dlaczego. Chciałam jak najszybciej opuścić to okropne miejsce. Przed celą ujrzałam Lily.
-Jak to zrobiłaś? - krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję . 
-To nie tylko moja zasługa - powiedziała i posłala mi blady uśmiech. Rozejrzałam się dookoła. Kilka kroków za nią stał Liam i ...
-Harry ? - wykrztusiłam zachrypniętym od płaczu głosem. Cała drżałam. Jego obecność tutaj naprawdę mnie zaskoczyła. Kompletnie odebrało mi mowę. Chłopak posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i już chciał podejść kiedy nagle odzyskałam głos.
-Nie podchodź - powiedziałam stanowczo mimo iż tak bardzo bolały mnie te słowa. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Tylko się nie rozpłacz, nie przy nim.. Nie dasz mu tej satysfakcji. Darcy , jesteś silna - powtarzałam sobie w myślach aby się uspokoić. Harry patrzył na mnie dziwnym spojrzeniem. Jakby bał się odezwać. Po chwili zauważyłam , że utkwiliśmy w przeraźliwej i niezręcznej ciszy. Na szczęście została ona przerwana. Obok mnie pojawił się funkcjonariusz, ten sam przez którego tu trafiłam.
-Moje przeprosiny panienko Oswald.. Naprawdę nie spodziewałem się , że jest pani dziewczyną Harrego Stylesa.. - rzucił zdezorientowany.
-Bo nie jestem, już nie.. - rzuciłam i wiedziałam , że dłużej nie dam rady trzymać emocji głęboko w sobie. Ruszyłam w kierunku drzwi. Kiedy przechodziłam obok Harrego ten złapał moją dłoń. Jego dotyk sprawił , że poczułam się jeszcze gorzej. Jedyne czego teraz pragnęłam to jak najszybciej opuścić to pomieszczenie i znaleźć się w swoim pokoju. Nie chciałam by widział mnie w takim stanie. Cierpiałam a winny mojemu cierpieniu był właśnie on.
-Darcy , porozmawiajmy.. - szepnął a w jego oczach ujrzałam przerażenie.
-Puść mnie.. - powiedziałam obojętnym tonem i wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku. Odwróciłam się i ponownie ruszyłam w kierunku wyjścia. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Narastał we mnie ogromny gniew. Byłam zła na samą siebie za to , że nadal go kocham. 
-Kochanie , błagam.. - szepnął, ale nic mu to nie dało. Czym prędzej rzuciłam się do opuszczenia budynku. Harry ruszył za mną. Ani razu nie pozwoliłam sobie na to by się odwrócić. Myślałam , że dał sobie spokój, ale jak się okazalo on nadal podążał krok w krok za mną. W końcu znaleźliśmy się na zewnątrz.
-Darcy, daj mi wyjaśnić.. - powiedział. Odwróciłam się i podeszłam do niego. 
-Wyjaśnić ? - krzyknęłam płacząc - nie potrzebuję twoich wyjaśnień - nie chciałam tego zrobić , ale uderzyłam go w twarz. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Pewnie dlatego , że wszystko toczyło się idealnie. Aż do teraz. Styles w końcu ucichł, ja również zamilkłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Z jednej strony miałam racje uderzając go, ale z drugiej zrobiło mi się trochę głupio. Jak widać Harry również był zaskoczony, w sumie tak samo jak ja. Nie panuję nad sobą , te emocje kiedyś mnie wykończą. Staliśmy w milczeniu i patrzyliśmy się na siebie jakbyśmy byli sobie obcy. W naszym spojrzeniu było jednak pełno bólu i goryczy. Nasz związek naprawdę miał w sobie coś magicznego. Przynajmniej dla mnie. Tęsknię za tym co było, niestety to już nie wróci. On musi być mi obcy, obojętny. Nie ważne jak bardzo będę tęsknić ani jak wielkim darzę go uczuciem.
-Darcy, ja..- powiedział drżącym głosem chwytając moją dłoń.
-Nie Harry, to koniec.. - szepnęłam i odeszłam. Nasze dłonie rozłączyły się. Jego dotyk był dla mnie palący. Tak bardzo tęskniłam. Po policzkach spływały łzy, które zamazywały mi obraz. Mimo to nie mogłam przestać płakać. Kocham go , nie da się ukryć. W połowie drogi zaczęłam zanosić się ogromnym płaczem. Przyśpieszyłam kroku ocierając z twarzy łzy i odgarniając włosy po to  by się nie przewrócić. W końcu nadeszło zbawienie. Zdziwiłam się , bo drzwi były otwarte. Moja pierwsza myśl - rodzice. Jednak już po chwili uspokoiłam się. Wchodząc do domu zauważyłam, że wszystko zaczyna nabierać normalnego wyglądu. W salonie zauważyłam Zayna i Louisa, a w kuchni słychać było odgłosy przygotowywanego posiłku. Dobrze wiedziałam kto jest dzisiaj szefem kuchni. Na szczęście oni nie zauważyli mojego powrotu. Czym prędzej pobiegłam do góry. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam się rozbierać. Zostałam w samej bieliźnie. Zamknęłam drzwi na klucz, nie chciałam mieć dzisiaj żadnych gości. Od razu ruszyłam do łazienki. Wzięłam długą odprężającą kąpiel. Właśnie to było mi teraz potrzebne. To naprawdę mi pomogło. Przestałam płakać, uspokoiłam się. Emocje ochłonęły. Przebrałam się i ruszyłam do łóżka. Jak na razie nie jestem gotowa na kolejny dzień zmagań ze swoimi problemami. Nie chcę myśleć o tym co będzie jutro. Czy Harry nadal będzie w mieście, czy reszta również? Co z Liamem , Zaynem i Lily ? Na tą chwilę nie chcę znać odpowiedzi. Moją głowę powinna teraz wypełniać kompletna pustka. W końcu pozbyłam się dręczących myśli.. Zasnęłam..



Taki tam Harold *.*









niedziela, 21 października 2012

28.Nie jedna już nam to mówiła..


Ha!
Mam dla Was kolejną notkę . ;-)
Mam nadzieję, że będziecie z niej zadowoleni.
Znalazłam trochę czasu, ponieważ jutro jadę na wycieczkę, więc nie mam nic do nauki i dlatego cały dzisiejszy wieczór postanowiłam poświęcić dla Was.
To do następnej. Postaram się jak najszybciej.. 
Obiecuje. ;-)



" Nie jedna już nam to mówiła.. "

[ z perspektywy Lily... ]

Wszystko było gotowe. Razem z Darcy biegałyśmy po całym domu aby wszystko wyglądało niesamowicie. Wszędzie było pełno balonów i innych imprezowych dodatków. Chciałyśmy się bawic. To jest teraz najważniejsze. Nie tyle dla mnie co dla mojej przyjaciółki. To ona jest w totalnej rozsypce, to ona straciła chłopaka i musi o nim zapomniec. U mnie nie jest przecież tak najgorzej. 
-No, skończyłam! - krzyknęła Darcy i zeskoczyła z krzesła. Właśnie zakończyła wieszanie kolorowych światełek. Wszystko wyglądało naprawde cudownie. Już nie moglam sie doczekać pierwszych gości. Zostalo nam tylko pół godziny. Za niedługo wszyscy zaczną się zbierać. Podeszłam więc do przyjaciółki i zapytałam.
-Wszystko okej? 
-Jak najbardziej, wszystko jest na swoim miejscu. W moim życiu nie ma już miejsca dla Harrego a my znów jesteśmy normalnymi dziewczynami - powiedziała i zaśmiała się. Faktycznie wyglądała na zadowoloną. Nie pozwole by cokolwiek zepsuło dziś jej humor. Być może dlatego zaprosiłam na dzisiejszy wieczór pewną tajemniczą osobę. Dobrze pamiętam o tym , że Nathan był pierwszą prawdziwą miłością Darcy. Była w nim taka zakochana. Nie byli razem i to z jej winy. Tak bardzo jej na nim zależało , że bała się , że coś popsuje. Teraz jest inaczej. Zmieniła się i myślę , że skoro jest wolna podjęłam prawidłową decyzję. Więc, przedstawienie czas zacząć. Mam nadzieje , że wszystko pójdzie po mojej myśli. To nie przypadek , że Nathan dowiedział się , że Darcy nie jest już ze swoim chłopakiem. Ups.. chciałam powiedzieć - byłym chłopakiem. Widze jak na nią patrzy i myślę , że teraz wszystko może pójść po jego myśli. To będzie nowy początek czegoś prawdziwego. Nathan jest zwykłym chłopakiem, niczym się nie wyróżnia. No może poza swoją nieziemską urodą. To prawdziwy przystojniak i właśnie dlatego Darcy nie będzie mogła mu się oprzeć. To może być dla niej miłe pocieszenie a może nawet coś więcej. Taką mam nadzieję, bo wiem , że on nigdy jej nie zrani. Na tyle na ile znam moją przyjaciółkę jestem pewna , że ten chłopak na nowo rozpali w niej to uczucie z przeszłości. 
-A Ty co się tak uśmiechasz? - rzuciła Darcy wyrywając mnie tym z rozmyślań.
-Tak po prostu. Cieszę się , że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Masz rację , nie ma się co załamywać , życie toczy się dalej. Najwyraźniej tak chciał los.. - powiedziałam i z całych sił ją uściskałam. W myślach dodalam oczywiście część dalszą mojej przemowy. Każdy dobrze wie, że czasami los czeka na coś zbyt długo a w takiej sytuacji trzeba mu troszkę pomóc. Właśnie skończyłam rozkładać jedzenie na stole kiedy ktos zadzwonił do drzwi. Od razu otworzyłam. Darcy pobiegła zaraz za mną. Byłyśmy takie podekscytowane tym wszystkim.. Naszymi pierwszymi gośćmi byli znajomi ze szkoły. Przywitałyśmy sie ze wszystkimi i zabawa sie zaczęła. Włączyłyśmy muzykę i zaczęłyśmy pić. W między czasie cały dom wypełnił się ludzmi. W tłumie starałam się znaleźć Nathana , ale nigdzie go nie było. Albo mnie wystawił , albo alkohol siada mi już na wzrok. Powinien tu być. Co on wyprawia? Przeszlam się po domu i wróciłam do Darcy. Siedziałyśmy na kanapie wśród starych dobrych znajomych i popijałyśmy drinki. Ciągle spoglądałam na zegarek wyczekując przyjścia chłopaka. W końcu nadeszło zbawienie. Drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich Nathana. Pomachałam ręką w jego strone dając mu tym do zrozumienia , że ma podejść. Darcy oczywiście nic nie zauważyła. Tak dobrze sie bawiła , że na nic nie zwracała uwagi. Chłopak podszedł do nas i przywitał się z towarzystwem. Przyjaciółka spojrzała na mnie znacząco. Widziałam , że zaczyna się denerwować a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Była zawstydzona, a to znaczy , że dalej coś do niego czuje. Chłopak przywitał sie z nią buziakiem w policzek i łapiąc za rękę wyciągnął na parkiet. W końcu ma wolną drogę i przyszedł czas na jego szanse. Już nic nie stoi mu na przeszkodzie. Przyglądałam się im z daleka. Tak ładnie razem wyglądali. Wszystko było wspaniale, niestety do czasu. Okazało się , że przyszło wiele nieproszonych gości. Znajomi wydzwaniali po znajomych i doszło do tego , że cały dom wypełnił się ludźmi , których nawet nie znałyśmy. Dodatkowo alkohol zaczynał już działać i większość straciła nad sobą panowanie. Wszystko zaczęło się wymykać spod kontroli. Salon , który jeszcze kilka godzin temu lśnił czystością wyglądał teraz jak pobojowisko. Wszędzie było pełno błota, ludzie dotykali wszystkich rzeczy które znajdowały się w tym pomieszczeniu. Doszło do tego , że zaczęli podrzucać sobie róznymi cennymi przedmiotami. Czuli się jak na boisku. Nie mogłam nad tym zapanować. 
-Zostawcie to! - krzyknęłam do dwóch nieznajomych mi chłopaków , którzy właśnie zajmowali się figurką, która była pamiątką z wyjazdu Oswaldów do Azji. Mama Darcy uwielbiała takie wycieczki , a jeszcze bardziej to co tam zakupiła, a teraz leżało na podłodze w całkowitej rozsypce. Od razu to posprzątałam i zaczęłam wypraszac niechcianych gości. Darcy chyba zauważyła, że cos jest nie tak i zaczęła mi  pomagać. Ruszyłam na górę. Mieliśmy umowę, że nikt nie wchodzi na piętro niestety, jak widać niektórzy lubią łamać zasady. Wygoniłam wszystkich z pomieszczeń na górze. Niektórzy naprawdę nie mają wstydu, przykładem może być napalona para nastolatków w sypialni rodziców mojej przyjaciółki. Mieli może po 16 lat. Nie wiem skąd sie tu w ogole wzięli. Zasadą tego domu jest również całkowity zakaz palenia w pomieszczeniu. Niestety schodząc na doł zauważyłam , że wszyscy palą w salonie, nikt nie wychodzi na zewnątrz. Najgorsze bylo jednak przed nami. Porozlewany alkohol, popiół i pety na dywanie , pełno wymiocin i obściskujące się wokół pary to wszystko było w niczym w porównaniu do wizyty policji. Otworzyłam im drzwi, ale to nie ze mną chcieli prowadzić konwersacje.
-Możemy rozmawiać z właścicielem? - zapytał jeden z nich. Po chwili w drzwiach znalazła się Darcy. Trzymała w ręku drinka i była już nieźle pijana. Ledwo utrzymywała równowagę  - sąsiedzi skarżą się na to , że jest tu za głośno. Nie ma się im co dziwić. Możecie ściszyć muzykę?
-Nie możemy, bawimy się , nie widać? - rzuciła zabijając ich wzrokiem.
-To nie byla prośba panienko Oswald. Proszę to sciszyć , albo wszyscy będziecie mieć problemy. Nie chciałaby panienka abyśmy kazali pokazać nam pani dowód osobisty , ktorego pewnie jeszcze nie posiada. Większość osob , które tu przebywają jest zapewne nieletnich.
-Nie obchodzi mnie to, mam to gdzieś - powiedziała i zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią z przerażeniem. Wiedziałam , że to oznacza problemy, jeszcze większe niż mamy dotychczas.
-Ona nie chciała tego powiedzieć - starałam się ratować sytuacje, ale nic mi to nie dało. Bylo jeszcze gorzej.
-A właśnie , że chciałam - powiedziała Darcy popijając drinka i śmiejąc się w najlepsze.
-Skoro tak , pójdzie pani z nami, co do reszty proszę porozchodzić sie do domów - rzucił jeden i złapał dziewczynę za dłoń tak , że kubek wypadł z jej rąk a zawartość rozlała się na podlodze.
-Proszę mnie puścić , to moja impreza i ja zdecyduję o tym kiedy ją zakończyć. Nie wie pan z kim ma doczynienia!
-Albo pójdzie panienka dobrowolnie, albo będziemy zmuszeni użyć kajdanek - jego mina mówiła, że nic dobrego nas już dzisiaj nie czeka. Na nic moje prośby, kiedy Darcy jest tak pijana i nieobliczalna. 
-Puszczajcie! - krzyczała kiedy zapinali ją w kajdanki. Przy drzwiach zrobiło się zbiorowisko , niektórzy pouciekali tylnym wyjściem do domów , żeby tylko uniknąć jakichkolwiek problemów i konsekwencji. A ja stałam jak wryta i obserwowałam calą sytuacje z kompletnym niedowierzaniem. Nic dziwnego , że zapieli ją w kajdanki. Wyrywając się uderzyła jednego z nich. Niech sie cieszy , że jak narazie nie wspominają , o stawianiu zarzutów ataku na funkcjonariusza. 
-Proszę się uspokoić, jesteśmy zmuszeni zabrać panią na komisariat.
-Chyba nie wiecie kim ja jestem. Dziewczyną Harrego Stylesa , coś to panu mówi?
-Tak, tak , nie jedna już nam to mówiła..









czwartek, 18 października 2012

27.Harry nie istnieje.

Witam Was Kochane! ♥
Wiem , że była dłuższa przerwa, za co bardzo Was przepraszam. ;-(
Po prostu szkoła mnie wykańcza i nie mam kiedy pisać. Mam więc nowe postanowienie, postaram się dodawać notki przynajmniej w odstępie tygodniowym w każdy weekend. Jak mi pójdzie sama nie wiem, ale postaram się.. Obiecuję. ♥


" Harry nie istnieje. "

[ z perspektywy Darcy ... ]

Nazajutrz wszystko nabrało barw. Kiedy ktoś pomoże Ci przezwyciężyć smutek świat od razu staje się lepszy. Zalałyśmy nasze problemy, wypłakałyśmy się i teraz możemy już o nich zapomnieć. Nasze postanowienie? Żadnego One Direction. No dobra.. Może nie do końca. Z wyjątkiem tych najmniej szkodliwych czyli Nialla i Liama. Liam jako jedyny potrafi być wyrozumiały w stu procentach. Ten chłopak naprawdę ma dobre serce. Niall jest za to dużym dzieckiem, ale wie jak pocieszyć i być dobrym przyjacielem. Louisa nawet nie biorę pod uwagę. Ten spędza z nami najmniej czasu. Każdą chwilę dzieli ze swoją dziewczyna Eleanor. O reszcie wolę nie wspominać. Ta dwójka nie jest warta naszej uwagi! Postanowione. Kropka. Właśnie podpisałyśmy się pod długą listą, którą wymyśliłyśmy wczoraj w nocy, było to coś jak pakt. A brzmiała ona:
1. Żadnego One Direction.
2. Wieczny melanż.
3. Żadnych emocji.
4. Liczy się zabawa.
5. Miłość nie istnieje.
6.Nie przywiązuj się do nikogo, bo nie jest wart twoich uczuć.
I wiele, wiele innych postanowień.
Rozsiadłam się przed telewizorem i włączyłam jakiś muzyczny kanał. 
-Za ile wracają twoi rodzice ? - zapytałam.
-Pewnie za niedługo - powiedziała Lily i spojrzała na zegarek. Właśnie dochodziła 6 rano. Nie wiem jakim cudem wstałyśmy tak wcześnie , ale nie byłam aż tak zmęczona. Niestety bolała mnie głowa i miałam ogromnego kaca. Ciągle chciało mi się pić a do tego było mi niedobrze. Ilość wypitego wczoraj alkoholu dawała o sobie znać. Ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia , Lily tymczasem poszła wziąć szybki prysznic. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Trzymając w ręce wielką paczkę popcornu ruszyłam do pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał napis "Liam" .
-Lily, masz sms-a - krzyknęłam. Już po chwili na dole pojawiła się moja przyjaciółka.
-Od kogo to ? - zapytała.
-Od Liama - rzuciłam i wróciłam do objadania się popcornem. Lily zrobiła zdziwioną minę i wzięła do ręki telefon - co napisał? - zapytałam zaciekawiona. 
-Pisze , że musimy pogadać. Dodał jeszcze , że to bardzo ważne... - powiedziała a na jej twarzy pojawił się smutek. W sumie , to się jej nie dziwię. Pewnie obawia się , że Liam podjął już decyzje co do tej całej sytuacji. Być może przemyślał sobie wszystko i nie widzi już ich wspólnej przyszłości. A może jak Harry, znalazł sobie nową dziewczynę? Chociaż Liam.. Nie , nie sądzę. Nie wydaje się taki. Spojrzałam na przyjaciółkę i powiedziałam jej żeby się nie martwiła. Mówiąc , że wszystko będzie dobrze chciałam ją oczywiście pocieszyć . Jak będzie naprawdę? Tego nie wiem. Nikt tego nie wie tylko sam Payne. Cały poranek spędziłyśmy na oglądaniu telewizji. Około 10 do domu wróciła mama Lily. Przywitała się z nami i zapytała czy byłyśmy grzeczne , oczywiście odpowiedziałyśmy twierdząco. Mieszkanie było pięknie wysprzątane i nie było widać ani śladu po wczorajszym wieczorze. W czasie gdy Lily pomagała przy obiedzie ja wzięłam prysznic i ubrałam się w coś zwiewnego. Nie wzięłam wczoraj swoich ubrań więc musiałam je pożyczyć od Lily. Wszyscy razem zjedliśmy posiłek i wróciłam do domu. Nadal nie czułam się najlepiej , ale było już całkiem dobrze. Idąc podziwiałam wszystko dookoła. Był cudowny słoneczny dzień , jak mogłam się smucić. Poza tym Harry nie istnieje. Nigdy nie istniał i nie będzie istniał. Uznałam, że lepiej mi będzie to znieść gdy wmówię sobie , że był to tylko głupi sen. Wróciła szara rzeczywistość. Obudziłam się i wszystko znikło. Tak jak znika dzień, znikło szczęście. Mój książę z bajki nie był prawdziwy... W końcu doszłam na miejsce. Przed domem ujrzałam mojego tatę , który mył właśnie swój ukochany samochód. Przywitałam się z nim i weszłam do środka. Mam krzątała się po kuchni przygotowując posiłek. Podeszłam do niej i obdarowałam całusem w policzek.
-A Ty co taka szczęśliwa? - zapytała na wstępie. Faktycznie , było mi o wiele lepiej.
-No wiesz mamo, życie jest piękne... - powiedziałam i ruszyłam do siebie. Wmawiając sobie , że jest dobrze, czułam się lepiej. Zaczynałam w to wierzyć. Usiadłam na łóżku i włączyłam muzykę. W radiu puścili właśnie One Direction. Od razu przełączyłam.
-O nie , tym panom już podziękujemy - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Nie chcę by cokolwiek mi o nich przypominało . No dobrze, nie tyle o nich co o nim. Nawet nie chcę wypowiadać jego imienia. Na myśl o tym wszystkim znów zrobiło mi się smutno, ale miałam dosyć przejmowania się tym całym zamieszaniem. Odsłoniłam zasłony wpuszczając tym do mojego pokoju promienie słońca. Oświetliły one ścianę do której codziennie podchodziłam z uśmiechem na ustach. Dopiero teraz zauważyłam , że dokładnie dzisiaj jest dzień w którym miałam się spotkać z moim ukochanym. Oh , jak śmiesznie to teraz brzmi. Podeszłam bliżej i zerwałam kalendarz , gniotąc go i wrzucając do śmietnika. Skoro już zaczęłam robić porządki w swoim życiu to postanowiłam je dokończyć. Podeszłam do biurka gdzie na korkowej tablicy miałam moje ulubione zdjęcie z Harrym. Zrobiliśmy je sobie w dzień kiedy się poznaliśmy. Wtedy na plaży, kiedy jeszcze nie widziałam kim jest. Przerwałam je na pół i również wyrzuciłam. Nie chcę by cokolwiek mi o nim przypominało. To już koniec, muszę się z tym pogodzić. Nie potrafiłabym z nim być, nawet jeśli on by tego chciał. Nie potrafiłabym ponownie obdarzyć go moim zaufaniem. Po moich policzkach popłynęły łzy. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze. Tak ciężko jest mi się z nim pożegnać. Nadal go kocham , mimo , że tak bardzo mnie zranił. No cóż. Muszę się przyzwyczaić. Czas leczy rany.. 
-Kochanie, możesz na chwilkę zejść na dół? - usłyszałam głos mojej rodzicielki. 
Otarłam łzy i spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia powtarzając sobie , że muszę być silna a ból przemija.
-Już idę - krzyknęłam i zbiegłam na dół. Mama poinformowała mnie , że wraz z tatą jadą na kilka dni w góry. Miałam do wyboru, jechać z nimi , albo zostać w domu. Wybrałam to drugie. Przyda mi się kilka dni z samą sobą. Będę mieć czas na to aby dojść do siebie i przemyśleć wiele spraw. Od razu poinformowałam o tym Lily. Już po chwili siedziałyśmy razem w moim pokoju i planowałyśmy co będziemy robić.
-To co? Może domówka? - rzuciła dziewczyna. Od razu pokiwałam głową na znak, że jest to dobry pomysł. Kiedy tylko rodzice zniknęli z pola widzenia zaczęłyśmy wydzwaniać po najbliższych znajomych. Lily rzuciła się na komputer i zrobiła na facebook'u wydarzenie. Coś czuję, że będzie niesamowicie! Przygotowania czas zacząć!












wtorek, 18 września 2012

26.Żałuję...


Witam moje kochane. ♥
Co tam u Was? ;-)
U mnie jakoś leci... Ogólnie bierze mnie choroba , ale do szkoły i tak muszę chodzić. Moje postanowienie to nie opuścić żadnego dnia. W tamtym roku opuściłam ich aż ponadto. Pomijając chorobę wielkimi krokami zbliża się mój półmetek. Nie mogę się już doczekać. ♥


" Żałuję ... "

[ z perspektywy Darcy ... ]

-Nie wierze, to niemozliwe! - krzyknęła Lily.
-To uwierz ! - powiedziałam i wybuchłam głośnym płaczem. Podałam jej gazetę i wchodząc do jej domu od razu rzuciłam się na kanape. Nie mogłam przestać płakac. Wpadłam w histerie. Nie potrafiłam siedziec w miejscu. Wstałam i zaczęłam chodzić po całym pokoju.
-Nienawidzę go rozumiesz , nienawidzę! -  krzyczałam wymachując rękoma. Lily podesżła do mnie i mocno mnie przytuliła. A ja z całych sił wtuliłam się w jej ramię i dalej ryczałam. Mi samej cieżko było w to wszystko uwierzyć. Jak on mógł tak postąpić. Minęły dopiero dwa tygodnie od jego wyjazdu a tu taka akcja. Przecież miało być inaczej. Za dwa dni miałam się z nim zobaczyć. Wszystko było gotowe. Bilety kupione , zarezerwowane miejsce. Pomijąjąc już wszystkie plotki o których wyczytałam w internecie a starałam się nie brać ich do siebie. Ale coś takiego? Najpierw ten wywiad. Ale to jeszcze mogłabym przeżyć. Rozumiem , jest gwiazdą , udając singla podkręca tylko swoją karierę. Już widzę te napalone fanki przed telewizorami. Ale nie musiał dodawać , że czeka na tą jedyną wyjątkową osobę , która odmieni jego życie. Ponoć byłam to ja , a jednak chyba się myliłam. Może każdej wcześniejszej dziewczynie wciskał takie brednie. Mimo tego wszystkiego dalej starałam się nie przejmowac tym co w mediach. Przecież to wszystko jest tylko pod publikę , mówi to co wszyscy chcą usłyszeć. Dam radę to zrozumieć... Niestety po tym co wydarzyło się tydzień później wiem , że to nasz koniec. A może nigdy nawet nie było nas? Może tylko to sobie ubzdurałam, byłam zabawką w jego rękach... Nie wiem i pewnie już się nie dowiem. Nie chcę go widziec. Nigdy , przenigdy! Tak będzie dla mnie najlepiej... Ale zaczynając od początku. Mój dzień zaczął się całkiem zwyczajnie. Otwierając oczy pierwsze co ujrzałam to gorące promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez uchylone okno. Delikatnie się podniosłam i zaczęłam się przeciągać. Na mojej twarzy zawitał uśmiech, wiedziałam, że nadszedł kolejny dzień. Co to dla mnie oznaczało? Kolejny dzień przybliżający mnie do spotkanie z Harrym. Kiedy skończyłam się przeciągać , szybko wyskoczyłam z łóżka i podeszłam do mojego kalendarza wiszącego na ścianie. Wzięlam z biórka czerwony mazak i skreśliłam kolejne okienko z data. Od spotkania ze Stylesem dzielą mnie tylko dwa dni plus 3 godziny lotu samolotem. Wytrzymam. To już niedługo. Wzięłam kąpiel i ubrałam się odpowiednio do pogody. Wraz z rodzicami zjadłam wspólne śniadanie. Nic nadzwyczajnego. Dzień jak codzień. Rodzice pojechali do pracy a ja rozsidałam się na kanapie i zaczęłam przerzucać kanały. Zatrzymałam się na jednym z nich , właśnie leciał teledysk One Direction. Patrząc na Harrego nie przestawałam się usmiechać. Spotkało mnie takie szczęście. Tak mi się przynajmniej wydawało. Teledysk dobiegł końca a wraz z nim na ekranie pojawiła sie wysoka brunetka która prowadziła ten cały program. W ręku trzymała tableta na którym przygotowane miała najswieższe informacje o gwiazdach. "Okazuje się , że nasz cudowny Harry Styles znalazł dziewczyne swoich marzeń! Jest nią tajemnicza nieznajoma. Świadkowie twierdzą , że najpierw zabrał ją na wspólną, romantyczną kolacje a następnie zniknęli w pobliskim hotelu. Mamy dla Was kilka zdjęć z tego zdarzenia" . Otworzyłam szeroko usta i z niedowierzaniem patrzyłam na ekran telewizora. Pomyślałam , że jest to może jakieś nieporozumienie, ale dlaczego znów miałabym go tłumaczyc. Wczoraj próbowałam się do niego dodzwonic, co oczywiście mi się nie udało. Wytłumaczyłam to sobie jako brak czasu , zmęczenie, próby i inne tego typu. Jego spotkanie z pewną nieziemską blond pięknością tłumaczyłam sobie jako spotkanie z przyjaciółką z dawnych lat. Wierzę w każde jego słowo , a jeśli nie uzyskuje od niego odpowiedzi sama tworzę sobie własną wersje , która najbardziej będzie mi odpowiadać i będzie najmniej raniąca. Ale teraz? Z niedowierzaniem wstałam więc z łózka i próbowałam o tym zapomnieć. Co jakiś czas po policzku spływała ukradkiem łza, ale szybko ją ścierałam i dalej brałam się do roboty. Wysprzątałam cały dom , byle czymś się zająć i nie myśleć. Zapomnieć , poprostu zapomnieć. Tego chciałam teraz najbardziej. Następnie postanowiłam trochę pobiegać. Miałam w sobie złe emocje które chciałam wyładować w jakiś praktyczny sposób. Nie mogłam się powstrzymac i odwiedziłam pobliski sklep. Kupiłam pierwszą lepszą plotkarską gazetę i wracając do domu zaczęłam ją przeglądać. Od razu znalazłam artykuł o One Direction. Chłopcy wypowiadali się głównie o swojej trasie koncertowej i o tym jacy to są szczęśliwi. Liam dodał , że przeżywa teraz trudny okres, ale myśli , że da sobie radę a fani dodają mu siły i otuchy. Zayn nie poruszył żadnego tematu, ale widać po zdjęciach , że w dalszym ciągu jest jakiś podłamany. Niall opowiadał głównie o tym jak wiele kuchni poznał podróżując po świecie i jaki to nie jest zachwycony przeróżnymi daniami. Louis wypowiadał się głównie o tym jak to tęskni za swoją ukochaną Eleanor a Harry? No właśnie Harry. Jego wypowiedź nie należała do najdłuższych, za to należała do najciekawszych. Opowiadał o pewnej niesamowitej dziewczynie jaką poznał w Paryżu. Mówił , że jest jego ideałem i że przez całe swoje życie czekał na taką osobę. Kolejną ciekawą informacją było to , że postanowił zabrac ją ze sobą w trasę koncertową i ma nadzieję , że fanki nie mają nic przeciwko. W oczach stanęły mi łzy, ale próbowałam się ogarnąć. Niestety kiedy doszłam do tego fragmentu nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym płaczem.  "Napewno ją pokochacie. Ona jest taka niesamowita . Jestem prawdziwym szczęściarzem mając u swojego boku taką piękność" . Rzuciłam się na ławkę i próbowałam brac głębokie wdechy , żeby choć trochę się uspokoić. Przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej i objęłam je rękoma. Przez chwilę patrzyłam się przed siebie o niczym nie myśląc. Byłam w szoku. Nic z tego nie rozumiałam. Ukryłam twarz opierając ja o kolana i znów wybuchnęłam głośnym płaczem. Po jakimś czasie uspokoiłam się. Siedziałam tak może z pół godziny po czym wstałam i powolnym krokiem ruszyłam do domu. Moim pustym spojrzeniem obserwowałam otaczający mnie świat , który w tym momencie stracił wszystkie kolory. Będąc juz w domu rozebrałam się do bielizny i od razu ruszyłam do łóżka. Leżałam tak z dobrą godzinę aż w końcu zasnęlam. Co było potem? Wstałam , zmyłam rozmazany makijaż i ruszyłam do Lily. Musiałam jej o tym powiedzieć. Ona powinna wiedzieć jak mnie pocieszyć. A nawet jeśli nie , to przynajmniej nie będę sama. Tak własnie znalazłam się u mojej przyjaciółki. Myślałam , że będę twarda, ale idąc do niej znów zaczęłam płakać. W ten sposób znaleźliśmy się w punkcie wyjścia. Wracając do rzeczywistości. Lily wiedziała jak mnie pocieszyć. Wyciągnęła z barku swojej mamy wódkę i od razu zaczęłysmy pić. Musze przyznać , że przez chwilę i mnie humorek dopisywał. Czułam się wolna. Był już wieczór, ale wiedziałam , że mama Lily pracuje dziś do rana. Napisałam więc do rodziców sms'a , że zostaję u niej na noc. Włączyłyśmy głośną muzykę i zaczęłysmy tańczyć. Skakałyśmy po kanapach , wygłupiałyśmy się a przy okazji wszystko leciało nam z rąk, więc zrobiłyśmy niezły bałagan. Na podłodze było pełno rozsypanych słodyczy i śladowe ilości rozlanego alkoholu, ale nic sobie z tego nie robiłyśmy. Liczyła się tylko dobra zabawa. Po jakimś czasie i jej i mi wzięło się na wyznania. Siedziałyśmy na podłodze. Lily z papierosem w ręce popijając sobie wódkę z butelki , ja natomiast leżałam jej na kolanach i obie użalałyśmy się nad naszym nieszczęsnym losem . Było tak jak dawniej tylko ona i ja. Żadnych chłopaków, żadnych problemów , a już napewno żadnego One Direction. Tam każdy jest siebie wart. Ponoć się przyjaźnią a jeden drugiemu odbija dziewczyną, ponoć kochają a każdy z nich jest zdolny do zdrady. Coś słabe te ich postanowienia, zasady czy tam obietnice. Nawet ciężko mi to nazwać. To wszystko nie trzyma się całości. Załuję , że kiedykolwiek ich poznałam. Żałuję dnia w którym pojawili się  w naszym życiu. Żałuję tego , że tak bardzo go kocham. Żałuję , że uwierzyłam w to , że on także mógł mnie pokochać...



♥ Harry ♥






środa, 29 sierpnia 2012

25.Twój na zawsze.

Witam Kochanee. ♥
Mam dla Was kolejny rozdział , ale na początek chciałam coś jeszcze napisać. ;-)
Notkę miałam dodać wcześniej , ale postanowiłam , że dodam ją na przełomie 28 / 29 sierpnia.
To pierwsze to data urodzin mojej kochanej D. (której oczywiście dedykuję ten rozdział) a o drugiej chyba wspominać nie muszę. Każda Directionerka powinna wiedzieć , że są to urodziny Liama. ♥
Paynowi życzę wszystkiego najlepszego , spełnienia jego największych marzeń oraz szczęścia u boku swojej cudownej dziewczyny. A Tobie moja kochana D. tego , aby w końcu udało Ci się spotkać Stylesa. ♥ Bo to chyba jedno z Twoich największych marzeń. Wracaj już do nas, bo dzisiaj same musiałyśmy świętować Twoje urodziny... ♥






" Twój na zawsze "

[ z perspektywy Lily... ]

- Wstawaj , to pierwszy dzień wakacji ! - krzyknęła Darcy i zaczęła skakać po łóżku. Nie otwierając oczu chwyciłam poduszke i położyłam ją sobie na twarzy aby nie słyszeć jej okropnych pisków. Ta jednak nie dawała mi spokoju. Zabrała poduszkę i nadal ekscytowała się pierwszym dniem wolnego.
-Daj mi się wyspać - krzyknęłam i przykryłam się kołdra. Mimo to dziewczyna nie dawała za wygraną. Nie minęło 5 sekund a kołdra zniknęła z mojego łóżka. Mimo ogromnych chęci nie dałam rady jej utrzymać. Delikatnie się podniosłam i rzuciłam w przyjaciółkę poduszką. Chwyciłam zegarek , który leżał na mojej szafce nocnej i sprawdziłam godzine.
-Nie wierze - powiedziałam widząc , że jest dopiero 10 i spowrotem się położyłam.
-No przestań. Jest cudowna pogoda, nie będziesz spała do południa - rzuciła oburzona i łapiąc mnie za ręke próbowała wyciągnąć mnie z łóżka. W końcu po 15 minutach siłowania się z nią dałam za wygraną.
-Dziewczyny , śniadanie na stole! - usłyszałam z dołu. Posłałam Darcy udawane gniewne spojrzenie i wybuchłam śmiechem. Już po chwili siedziałyśmy przy stole. Śniadanie było naprawdę pyszne. Po wszystkim ruszyłam do góry i zaczęłam się ogarniać. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w coś przewiewnego. Mój wybór padł na krótkie białe spodenki i luźną granatową bluzkę z krótkim rękawem. Już tylko makijaż i jestem gotowa. Kiedy wróciłam do przyjaciółki ta siedziała na kanapie i prowadziła zaciekłą rozmowe. Od razu domyśliłam się z kim rozmawia. Harry Styles, któż by inny. Ciągle się śmiała i bawiła włosami. Ah, mój malutki zakochaniec. Cieszę się , że jest szczęśliwa. Co do mnie , sytuacja jest niestety odwrotna. Liam nie przyjął najlepiej wiadomości o tej pamiętnej nocy. Nie tyle , że był na mnie zły, ale czuł się zdradzony i z tego  co wiem przeżywa chwilową nienawiść do Zayna. Mam nadzieje , że mu przejdzie. Nie chcę czuć się winna za rozpad ich przyjaźni. Wyjawiając prawdę od razu poczułam się lepiej. Ulżyło mi , przestała na mnie ciążyć ta okropna tajemnica. To było naprawdę męczące. Nie jest jednak najgorzej. Liam jest osobą wyrozumiałą i taką , która nie potrafi nikogo nienawidzić, a już na pewno nie przez dłuższy czas. Powiedział , że musi się oswoić z tą calą sytuacją i wtedy zadzwoni. Na razie jest to dla niego nowe i musze dać mu czas. Rozumiem , że nie jest mu łatwo ,  jego najlepszy kumpel odbił mu dziewczyne, ale niestety w takiej sytuacji się znaleźliśmy. Nie potrafię cofnąć czasu, żadne z nas nie potrafi. Mam nadzieję , że jakoś to przetrwamy. Mimo wszystko mamy wolną rękę. Ja mogę się spotykać z kim tylko chcę , tak samo on. Jednak wiem , że nikt nie zastąpi mi tego czułego chłopca, którego tak pokochałam. Pozostaniemy przyjaciółmi. Tym razem takimi prawdziwymi , nie to co wcześniej, przyjaciele , którzy nawet ze sobą nie rozmawiają. Wierze w nas i wierzę w Liama. Wiem , że napewno do mnie zadzwoni. A wtedy może być już tylko lepiej. Usiadłam na kanapie obok Darcy i grzecznie czekałam aż skończy rozmowe. Po pięciu minutach w końcu odłożyła telefon.
-Harry? - zapytałam, chociaż dobrze znałam odpowiedź.
-A no , Harry , Harry. Właśnie szykują się na próbę, więc miał chwilkę żeby do mnie zadzwonić.
-A nie wiesz co tam u Liama?
-Jakoś się trzyma, ale nikomu nie powiedział o co chodzi. Harry chciał to ze mnie jakoś wyciągnąć , ale oczywiście się nie dałam.
-Mam nadzieję , że w końcu się do mnie odezwie... -rzuciłam smutno.
-Nie martw się, napewno zadzwoni. Daj mu trochę czasu - powiedziała i od razu mnie przytuliła.
-A co z... Zaynem?
-A co ma być? Też chodzi jakiś podłamany, jakby czuł się winny rozpadu waszego związku. Ale on również trzyma wszystko w tajemnicy. Nikt nie wie , dlaczego obydwoje chodzą jacyś smutni i dlaczego się do siebie nie odzywają - rzuciła i posłała mi uśmiech. Włączyłam telewizor i zaczęłam przeglądać kanały, ale nie znalazłam nic ciekawego.
-To może obejrzymy jakąś romantyczną komedię? - rzuciła Darcy podekscytowana, ale szybko się opamiętała kiedy posłałam jej znaczące spojrzenie. Nie mam teraz ochoty na takie filmy. Nie chcę oglądać romansideł , nie chce patrzeć na zakochanych ludzi , po prostu mam dosyć. Robię sobie przerwę od tego wszystkiego. Jedyny chłopak z którym mogłabym być to Liam. Jeśli mi wybaczy , będę najszczęśliwszą osobą na całym świecie. Nie da się tego opisać slowami. Na samą myśl o nim na mojej twarzy zawitał uśmiech, ale już po chwili przypomniałam sobie , że nie jest dobrze. Nie wiadomo jak się to wszystko potoczy , wiec nie moge sie nastawiać na zwycięstwo, aby później nie przeżywać porażki. Jest jak jest. Mam nadzieję , że będzie tylko lepiej. Ruszyłam do kuchni i przygotowałam nam mrożoną kawę. Było naprawdę gorąco. Podałam przyjaciółće kubek i wyszłyśmy na taras. Wyciągnęłam z paczki papierosa i od razu go odpaliłam. Mocno się zaciągnęłam i oparłam się o oparcie ławki.
-Jeju, musisz palić ? - zapytała dziewczyna z wyrzutem.
-Oj przestań!
-Nie przestań , tylko chciałam pooddychać świeżym powietrzem a ty mi tu będziesz je zanieczyszczać - powiedziała.
-Oj przepraszam , już sobie idę , oddychaj sobie tym swoim czystym powietrzem - udałam obrażoną a po chwili zaczęłam się śmiać. Usiadłam na schodach od werandy i tam dokończyłam palić. Po wszystkim wróciłam do przyjaciółki i razem zaczęłysmy się zastanawiać jak uczcić pierwszy dzień wakacji.
-To co , impreza ? - rzuciła podekscytowana Darcy. Już po chwili siedziałysmy na górze i przegladałyśmy moją szafę. Była dopiero 11 , wiec miałyśmy jeszcze dużo czasu. Wszystko miałam już przygotowane , wysokie czarne koturny i obcisłą czarno - kremową sukienkę bez ramiączek. Następnie udałyśmy się na spacer. Po drodze odwiedziłysmy mnóstwo sklepów. Każdy był dla nas warty uwagi. Tak zleciało nam całe popołudnie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon aby sprawdzic godzinę . Dochodziła 14. Odprowadziłam Darcy do domu i wróciłam do siebie. Rozłożyłam się na kanapie i oglądałam telewizję. Oczywiście nie było nic ciekawego. Byłam tak zmęczona , że zasnęłam. Obudziłam się przed samą 18. No może nie sama, bo zadzwonił telefon.
-Właśnie wychodze z domu, mam nadzieję, że jesteś już ogarnięta - rzuciła Darcy radosnym tonem.
-Okej, to czekam - powiedzialam pośpiesznie i zakończyłam rozmowę. Od razu pobiegłam na górę . Ubrałam wczesniej przygotowane ciuchy i wzięłam się za makijaż. Po chwili zadzwonił dzwonek. Delikatnie przeczesałam dłońmi włosy i zbiegłam na dół. Na więcej nie miałam niestety czasu.
-Jestem gotowa - krzyknęłam otwierając drzwi.
-Uuu, Lily! Ślicznie wyglądasz! - rzuciła i puściła mi oczko na co ja zaśmiałam się.
-Ty również. Mogę Cię poderwać?
-Oj, przykro mi jestem już zajęta.
-Oh, szkoda - rzuciłam po czym obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Wzięlam tylko torebkę i zamknęłam drzwi od domu. Złapałysmy sie pod rękę i powolnym krokiem ruszyłyśmy do klubu. Stanęłyśmy w kolejce i grzecznie czekałyśmy na swoja kolej. Już po chwili znalazłyśmy się w środku. Wszędzie było pełno ludzi, ledwo przedzierałysmy się przez tłum. W końcu udało nam się dotrzeć do baru. Usiadłysmy przy ladzie i zamówiłyśmy po drinku. Za pierwsze dwie kolejki zapłaciłysmy same, a kolejne 3 byly prezentem od trzech chłopaków siedzących przy ladzie. Kiedy w głowie zaczęło juz szumiec od wódki pewnym krokiem ruszyłysmy na parkiet. Wszędzie odbijały się kolorowe światła , pomijajac to było ciemno. Ledwo widziałam moją ukochana przyjaciółkę. Kiedy usłyszałysmy jedną z naszych ulubionych piosenek od razu rzuciłyśmy sie w wir zabawy. Wiłyśmy się po parkiecie wykrzykując tekst puszczanych utworów. Po chwili nastąpił odbijany i tak oto zgubiłam się w tłumie. Tańczyłam z bardzo przystojnym chłopakiem o imieniu Mike, ale dobrze wiedziałam, że to bez znaczenia. Taniec to nic takiego, przyszłam się tu pobawić, ale na nic więcej sobie nie pozwalałam. Po jeszcze kilku takich kolejkach odbijania sobie partnerów ponownie trafiłam na Darcy. Chciałam z nią spędzić jak najwięcej czasu, ale niestety znów została porwana przez nieznajomego bruneta. Miałam już dosyć zabawy więc odeszłam od reszty i ulokowałam się przy barze. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę . Przy okazji okazało się , że mam jakąś wiadomość. Od razu weszłam w skrzynkę odbiorcza. Stanęłam jak wryta. Wiadomość była od Liama. Przez chwilę stałam zastanawiając się czy w końcu ją przeczytać. Troszkę się bałam, ale zaryzykowałam. Treść była następująca - " może gdybym Cię wtedy nie zostawił , wszystko byłoby inaczej... Przepraszam. Mam nadzieję , że nie masz mi tego za złe. Twój na zawsze - Liam. " .



♥ Liam i Zayn ♥






piątek, 24 sierpnia 2012

24.Nie będziesz chciał mnie znać.

Witam Kochane! ♥
Jestem taka zadowowolna, że mam coraz więcej czytelników! 
To super uczucie , wiedząc , że ma się dla kogo pisać. Dziękuję Wam. ♥
Oto kolejna część. Troszkę się namęczyłam , bo napisałam dwie wersje i kompletnie nie wiedziałam , która jest lepsza. W końcu powstała kolejna czyli trzecia , którą postanowiłam opublikowac i nie trzymać Was już dłużej w niepewności. Mam nadzieję , że się spodoba. ;-)
Rozdział dedykuję D. , już się tak nie denerwuj "anonimku" - dodałam i już piszę następną. ♥
Wracaj do Nas jak najszybciej!



" Nie będziesz chciał mnie znać. "

[ z perspektywy Lily... ]

Kiedy tylko wyszłam z samochodu, u mojego boku pojawiła się Darcy. Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku lotniska.
-Nie martw się , będzie dobrze. Dasz radę! -powiedziała i mocno mnie przytuliła. Od razu zrobiło mi się lepiej. Aż sama miałam ochotę w to uwierzyć , ale nie potrafiłam. Przynajmniej ona myśli pozytywnia. Serce waliło mi jak szalone, nogi odmawiały posłuszeństwa, ale dzielnie kroczyłam przed siebie. Nie mogę się przecież poddać. Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Nie chcę zmarnować mojej ostatniej szansy. Między nami było cos wyjątkowego , to co do siebie czujemy nadal istnieje. Jeśli on naprawdę mnie kochał to nie dam sobie wmówić , że to co do mnie czuł po prostu wygasło. To niemożliwe. Zatrzymałam się kilka metrów od wejścia do budynku aby poraz kolejny wziąć głęboki oddech i trochę się uspokoić. Spojrzałam na Darcy i posłałam jej uśmiech, a ta od razu mnie przytuliła. Gładziła mnie dłonią po plecach i wciąż powtarzała , że wszystko się ułoży. O tak. Chciałabym , żeby tak było. 
-Ej, staję się zazdrosny! - zaśmiał się Harry i wyprzedził nas aby otworzyć drzwi. Niepewnie wkroczyłam do środka. Rozejrzałam się dookoła , ale nikogo nie zauważyłam. Ruszyłam w kierunku poczekalni. Już po chwili moim oczom ukazał się Niall. Kiedy tylko mnie zauważył od razu do mnie podbiegł i mocno przytulił.
-Lily, co Ty tutaj robisz? - rzucił zaskoczony. Pewnie nie spodziewał się tego , że się tu pojawię. W oddali ujrzałam Zayna. Rzucił mi tylko przepraszające spojrzenie i spuścił wzrok. Chciałam jak najszybciej zakończyć rozmowe i znaleźć się jak najdalej od Malika.
-Muszę porozmawiać z Liamem. Wiesz może gdzie go znajdę?
-Liam? Jeszcze go nie ma . Pewnie za chwilę przyjedzie... - odpowiedział i posłał mi uśmiech. Czekanie to najgorsze co mogło mi się teraz przytrafić. Im dłużej musiałam to przeciągać tym bardziej miałam ochotę się wycofać. Ale nie zamierzam się poddać. Chcę walczyć , jeśli jeszcze jest o co. Ciągle myślałam o tym jak mu to powiedzieć. Chciałam się przygotować , choć i tak wiem , że kiedy tylko go ujrzę w mojej głowie nastanie pustka. Wyszłam przed budynek i stanęłam przy samych drzwiach aby go nie przeoczyć. Wyciągnęłam z torebki papierosa i od razu go odpaliłam. Miałam nadzieję , że choć trochę się uspokoję. Mocno się zaciągnęłam i zaczęłam rozmyślać o tym jak zacząć rozmowę. To takie ciężkie... Pogoda nie dopisywała. Mimo , że zbliżały się wakacje padał deszcz. Idealnie oddawało to mój wewnętrzny stan - smutek , bo własnie to kojarzy mi sie z deszczem. Po chwili pod lotnisko podjechała taksówka. Byłam pewna , że wysiądzie z niej mój były chłopak. Nie myliłam się. Już po chwili moim oczom ukazał się Liam. Wyrzuciłam niedopałek i ruszyłam w jego stronę. Serce waliło mi jak oszalałe. Chłopak chyba mnie nie zauwazył , poniewaz nie patrzył w moją stronę. A może najzwyczajniej nie chciał mnie widzieć? Stanęłam w miejscu aby po raz kolejny wszystko sobie poukładac. Na nic były moje wcześniejsze przygotowania, nadal nie wiem od czego zacząć. Myślałam , że spotkanie z nim nie będzie dla mnie az tak ciężkie. Miałam nadzieję , że uda mi się zebrać myśli i wyjawić mu prawdę . Myliłam się. Kiedy tylko ujrzałam Liama od razu wiedziałam , że łatwo nie będzie. Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku chłopaka. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa , ale dzielnie dawałam radę.
 -Musimy porozmawiać - rzuciłam drżącym głosem i chwyciłam go za ramię. Ten od razu się odwrócił.
-Nie mamy o czym... - odszedł ode mnie i zabrał się za wyciąganie walizki. Złapał jej uchwyt i zaczął podążać w kierunku wejścia. Oczywiście ruszyłam za nim. Tak łatwo się nie poddam. Nie po to tu jestem.
-Liam , proszę... to ważne - szepnęłam zrezygnowana podążając za nim. W końcu udało mi się go wyprzedzić. Stanęłam przed nim i próbując go zatrzymać dotknęłam dłonią jego klatki piersiowej.
-Nie jesteśmy już razem, nie musisz mi się tłumaczyć ... - próbował mnie wyminąc, ale mu na to nie pozwoliłam. Chłopak nawet na mnie nie patrzył. Nie potrafił spojrzeć mi w oczy. Przez chwilę staliśmy w ciszy. Wiedziałam , że już teraz mi nie ucieknie , więc przestałam przytrzymywać go dłonią i odgarnęłam nią mokre od deszczu włosy. Ulewa wzbierała na sile, ale nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Czekałam na to kto zrobi pierwszy krok i przełamie tą okropną nicość. Spojrzałam na Liama , ale ten wzrok utkwiony miał gdzieś w dole. Tak na niego patrząc przypomniałam sobie mój bezsensowny wyjazd na Floryde. Dzień w ktorym Liam mnie odnalazł i wytłumaczył mi to całe nieporozumienie. *
-Chcę żebyś poznał prawdę. Wysłuchaj mnie - rzuciłam w końcu. Tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić. Nie wiedziałam co dalej. Nie chciałam płakać , ale dobrze wiedziałam , że głos zaczął mi się łamać i nie potrafiłam już nic powiedziec. Mimo szczerych chęci nie wytrzymałam. Po moich policzkach popłynęły łzy, na szczęście nikt tego nie zauważy, bo twarz pokrytą miałam kroplami deszczu.
-No dobrze, tylko wejdźmy do środka - powiedział o wiele spokojniejszym tonem. Ruszyłam przodem a chłopak zaraz za mną. Emocje brały górę , ale starałam się udawać opanowaną . Jakoś to będzie. Ważne , że Liam pozna prawdę. Poczekałam przy wejsciu , a Payne ruszył w kierunku reszty zespołu aby zostawić tam swoją walizkę. Kiedy wrócił od razu ruszyliśmy w kierunku siedzeń. Było tam pusto, więc na spokojnie mogliśmy sobie wszystko wyjaśnić. Liam w końcu podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy. Jego spojrzenie było takie tajemnicze. Nie mogłam wyczytac co się za nim kryje. Nienawiść do mnie? A może ból, przecież tak dotkliwie go zraniłam. Jedno wiedziałam na pewno to nie było to samo spojrzenie co kiedyś. Postawiłam więc na to pierwsze. Czułam , że on mnie nienawidzi, za to wszystko co mu zrobiłam , mimo , że nikt nie wyjawił mu jeszcze prawdy. Już miałam zacząć mówić, ale nie potrafiłam. Posłałam Liamowi blady uśmiech i probowałam się przełamać. Po dłuższej chwili stwierdziłam jednak , że to spojrzenie nie jest pełne nienawiści a smutku. Zraniłam go , nie da się ukryć.
-To co się wczoraj wydarzyło nie ma dla mnie żadnego znaczenia - rzuciłam na wstępie.
-Tylko tyle?
-Nie - szepnęłam zmieszana - poprostu nie chcę żebyś go o coś winił. Był pijany...
-Musimy rozmawiać o Zaynie ? - rzucił o wiele chłopdniejszym tonem. Nie chciał o nim słyszeć. W sumie.. rozumiem go.
-Nie , przyszłam tu porozmawiać o nas. To znaczy, o tym co się ostatnio wydarzyło.
-Nie ma już nas. Jestem tylko ja i ty , ale mów.
-Wiem. Ale chcę Ci to wyjaśnic. Nawet jeśli nie będziesz chciał mnie znac , muszę Ci to powiedzieć. Już tak dłużej nie mogę...
-To zaczynaj nie mamy za dużo czasu - rzucił i posłał mi blady uśmiech. Był wyraźnie zakłopotany. Słowa "nie będziesz chciał mnie znać "  dały mu dużo do myślenia.
-Na początku, Liam... musisz wiedzieć. Kocham Cię , naprawdę Cię kocham - powiedziałam a mój głos się załamał. Po moim policzku spłynęła samotna łza.
-Więc dlaczego mnie zostawiłas? - powiedział a w jego oczach pojawiły się łzy.
-Pamiętasz domówkę u Lou? - powiedziałam i zaniosłam się głośnym płaczem na samą myśl o tej okropnej nocy. Nie potrafiłam się uspokoić , to było takie ciężkie. Wiedziałam , że przyciągamy spojrzenia przechodniów, ale powiem szczerze , że miałam to gdzieś. Nic się teraz dla mnie nie liczyło. Nic poza nim - moim ukochanym.
-Pamiętam , naprawdę Cię za nią przepraszam - powiedział i z całych sił mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i poczułam okropne ukłucie w sercu. Mój cudowny Liam. Nie chcę go stracić. Pragnę, aby było tak jak dawniej. Tak bardzo chciałabym , żeby to wszystko okazało się tylko głupim snem. Chcę się obudzić i nadal być szcześliwą . Niestety, nie powiedziałam jeszcze najgorszego. Przyszłam tu z zamiarem przedstawienia mu prawdy, a ta część była zdecydowanie trudniejsza do wypowiedzenia.
-To ja powinnam przeprosić. To co teraz usłyszysz napewno wiele zmieni w naszych relacjach... - rzuciłam pełna lęku i odsunęłam się od chłopaka.



* chodzi tutaj o tą calą akcje , która opisana jest w rozdziale 8. To tak dla przypomnienia :)



♥ Niall i Liam ♥










czwartek, 9 sierpnia 2012

23.Nie tak miało być.


Witam <3.
Jak już mówiłam - notki będą pojawiać się coraz częściej.
A wiec mam dla Was kolejny rozdział. ;-)
Życzę miłego czytania! <3



" Nie tak miało być."

[ z perspektywy Lily... ]


Nie tak miało być. Wszystko zepsułam. Oczywiście to nie tylko moja wina, ale cóż. Muszę to przyjąć z pokorą. Postanowiłam , że nie będę już rozpaczać nad faktem , że nie jestem z Liamem. Było cięzko , jest ciężko i zapewne będzie, ale muszę się z tym pogodzić i być silna. Po tym co się wczoraj wydarzyło nie mam innego wyjścia. Najgorsze jest to , że zniszczyłam ich przyjaźń. Wszystko czego sie dotknę ulega destrukcji. Nie rozumiem dlaczego tak bardzo przyciągam wszystko co jest złe. Liam nigdy mi tego nie wybaczy. Nie wie wszystkiego , więc to co wczoraj zobaczył będzie dla niego raczej jednoznaczne. Że też akurat wtedy musiał wejść do tego pomieszczenia i chcieć ze mną porozmawiać. Zbieg okoliczności a jak wiele zmienił w naszych relacjach. Widziałam ten smutek w jego oczach. Chciał dojść do porozumienia a ja wszystko zaprzepaściłam. To bezsensu... Zayn powiedział mi , że wydaje mu się , że coś do mnie czuje. Nie chciałam z nim rozmawiać , ale on chyba tego nie zauważył. A kiedy zdecydował się mnie pocałować do kuchni wkroczył Liam i tak oto zatoczyłam błędne koło. Nie wiem jak się z tego wytłumaczę. To jasne , że chciałam go odepchnąć , ale z perspektywy Liama wyglądało to zapewne inaczej. Dochodzi 11, wiem , że musze wstać i dalej brnąć przez moje zgubne życie, które jest tak skomplikowane , że nikt nie jest w stanie go ogarnąc. Ja sama mam z tym ogromne trudności. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Zaczęłam się przyglądać własnemu odbiciu z takim niedowierzaniem jakby nie było moje. To nie jestem ja! Co się ze mną dzieje? Nie potrafię spojrzeć sobie w oczy, to wszystko moja wina. Tak, czuję się winna. Nie potrafię obarczać winą innych , bo wiem , że sama nie postąpiłam tak jak powinnam. Ostatnie wydarzenia tak bardzo mnie zmieniły. Próbuję wyzbyc się jakichkolwiek uczuć by nie cierpiec , ale nie potrafię. Jestem człowiekiem więc czuję, mam w sobie emocje i uczucia. Nie potrafię być zimną suką zamknietą na otaczający świat i na cierpiących ludzi. Szczególnie jeśli to ja jestem powodem ich cierpienia. Czuję się jak w próżni. Krzycze , ale nikt nie słyszy mojego wołania o pomoc. Nikt nie przychodzi z odsiecza... Od jakiegos czasu toczy sie we mnie wewnętrzna walka miedzy tym co dobre a złe. Tym czego pragne a czego nie powinnam. Można zwariowac... Otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ubrania. Wyciągnęłam z niej ciemne rurki i zwiewną granatową bluzkę. Następnie ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam wszystkie poranne rytuały. Kiedy już założyłam na siebie wcześniej naszykowane ciuchy zeszłam na dół na śniadanie. Przywitałam się z mamą i zasiadłam do stołu.
-Nie masz apetytu? - zapytała moja rodzicielka i posłała mi uśmiech.
-Nie jestem głodna... - powiedziałam i odłożyłam na talerz ledwie nadgryzioną kanapkę. Wzięłam ze stołu szklankę z herbatą i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor , ale nie leciało nic ciekawego. Po chwilu u mojego boku pojawiła się mama. Chciała ze mną porozmawiać , dowiedzieć sie co jest nie tak, jednak ja nie miałam na to ochoty. Chyba to zauważyła , bo już po chwili znikła w kuchni. Położyłam się i zaczełam przeglądać kanały.  Jak na złość , wszędzie jakieś romantyczne komedie. Scenariusz jest raczej prosty, to zawsze kończy sie happy end'em. Niestety w życiu bywa różnie. Nie jest tak idealnie jakbyśmy się tego spodziewali... Po chwili zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Połączenie przychodzące od Darcy. Nie chciałam rozmawiac w obecności mamy, ponieważ wiedziałam , że kręci się gdzies niedaleko. To dla niej dobra okazja , żeby dowiedzieć się co u mnie. Wyszłam więc na taras i usiadłam na schodach. Odebrałam.
-Lily? Gdzie Ty jestes? - mówiła spanikowana.
-Jak to gdzie , w domu... - odpowiedź była raczej oczywista.
-Czy to znaczy , że nikt Ci nie powiedział? - jej głos drżał z nerwów.
-O czym?
-Oni wyjeżdzają ! - krzyknęła do słuchawki.
-Co , kto? - zapytałam zaskoczona.
-Liam i reszta. Na pół roku!
-Że co ? - nie mogłam uwierzyć w to co własnie usłyszałam. Fakt. Wczoraj nikt mnie o tym nie poinformował , bo nie miał kiedy. Pół wieczoru spędziłam z Darcy, która sama nie wiedziała jeszcze wtedy o co chodzi. Później ta akcja z chłopakami... A potem? Siedziałam w łazience i płakałam. Po chwili przyszła do mnie Darcy. Chciałam wracac do domu, więc poprosiłam Harrego , żeby mnie odwiózł. Nikt nie zdążył mi powiedzieć. Może nie chcieli mnie jeszcze bardziej dołować. Dopiero teraz zdałam sobie sprawe, że to już koniec. Liam wyjeżdza, nie na tydzień , nie na miesiąc a na pół roku. To może oznaczać tylko jedno. Definitywny koniec. Problem w tym , że tak bardzo go kocham, mimo iż nigdy mu tego nie powiedziałam. Chyba najwyższy czas to zrobić. Nie liczę , że ucieszą go te słowa wypowiedziane własnie w takiej chwili, ale muszę spróbowac. Jeżeli jest jakaś nadzieja to muszę to naprawić. Pobiegłam po torbę i zaczekałam na Darcy. Muszę się z nim zobaczyć, to moja jedyna szansa. Już po chwili pod moim domem pojawił się samochód. Przywitałam się z Harrym i od razu zajęłam miejsce obok przyjaciołki. Była wyraźnie smutna, zresztą jak każdy . Harry również nie był w najlepszym nastroju. W końcu dzisiaj muszą się rozstać. Droga na lotnisko była dość długa. Dłużyła się w nieskończoność. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Liama. Chciałam do niego zadzwonić, ale za bardzo się bałam. Wiedziałam , że kiedy tylko usłyszę jego głos cała ta bariera którą zbudowałam wokół siebie pęknie i znów się rozkleję, a tego nie chciałam. Napisałam więc wiadomość - " Liam , musimy pogadać... " . Tak bardzo się denerwowałam , ale próbowałam być spokojna. Darcy ciągle mnie pocieszała i dodawała otuchy. Wierzyła , że dam radę. Niestety ja nie potrafiłam zaufać tej myśli. Ciągle miałam wrażenie , że to nic nie da. A jeśli on nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Moje serce waliło jak oszalałe. Głos drżał na sama myśl , że zbliżamy się do lotniska. Oddech stał się nierównomierny. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
-Gotowa ? - zapytał Harry odwracając się do tyłu i posyłając mi uśmiech.
-Tak, chyba tak... - rzuciłam niepewnie i wzięłam głęboki oddech. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Lily, to twoja jedyna szansa aby wszystko naprawić - pomyślałam.



Mrr, kotek. ♥








poniedziałek, 6 sierpnia 2012

22.Wiem, ufam Ci.


Witam ! <3
Tak wiem , dawno mnie nie było... ;-(
 Myślałam , że wraz z wakacjami notki będą pojawiać się o wiele częściej , ale coś mi nie wyszło. To wszystko przez wyjazdy...
Od teraz obiecuje, że postaram się je dodawać bardziej regularnie!
A więc, kolejna część...
Wiem , że dzisiaj krótko , ale tak jakoś wyszło.
Następna będzie dłuższa , obiecuje!



" Wiem , ufam Ci. "

[ z perspektywy Darcy... ]

Schodząc na dół natknęłam się na Liama.
-Widziałaś Lily? - zapytał i spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Właśnie miałam do niej iść , ale pewnie chcecie pogadać... Powinna byc w kuchni - odpowiedzialam i posłałam mu uśmiech. Chłopak rzucił tylko krótkie "dzięki" i od razu ruszył w poszukiwaniu swojej byłej dziewczyny. Nie chciałam im przeszkadzać więc usiadłam na schodach i czekałam aż skończą. Po chwili u mojego boku pojawił się Harry. 
-O, tu jesteś! - szepnął mi do ucha i usiadł obok. Objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. Nie potrafię sobie wyobrazić , że to wszystko tak nagle się skończy. Styles wyjeżdza i to na pół roku. Nie wiem jak dam  sobie radę. Muszę porozmawiać z rodzicami. Tylko czy to będzie takie łatwe?
-Kochanie , już się tak nie zadręczaj. Będzie dobrze, obiecuje... - powiedzial Harry widząc , że myślami jestem daleko od rzeczywistości.
-Wiem , ufam Ci. Najgorsze jest tylko to , że nie wyobrażam sobie bez Ciebie dnia , a co dopiero pół roku.
-Zleci, poza tym będziesz mnie odwiedzać. Może i mi uda się jakoś wyrwać. Dobrze wiesz, że dla Ciebie zrobiłbym wszystko... - chłopak złapał mnie za podbródek tak abym odwróciła twarz w jego strone i spojrzała mu w oczy. 
- Harry, tak bardzo Cię kocham - powiedziałam i z całych sił go przytuliłam. Po moim policzku spłynęła jedna samotna łza.
- Ja Ciebie również... - szepnął i złożył na moich ustach czuły pocałunek. Po chwili ponownie spojrzał mi w oczy. Widziałam , że cierpi równie mocno jak ja.
- Musisz wiedzieć, że poznanie Ciebie jest najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi sie przytrafiła - powiedział i ponownie wpił się w moje usta. Po chwili nasze pocałynki stały się jeszcze bardziej namiętne. Tak bardzo go pragnęlam. Harry jakby czytając mi w myślach złapał moją dłoń i pociągnął mnie na górę. W drodze do wolnego pokoju ciągle obijaliśmy się o ściany nie przerywając pocałunku. W końcu dotarliśmy na miejsce. Pchnęłam Harrego na drzwi, ale te ani drgnęły. Chłopak objął mnie w talii i całował po szyji drugą ręką szukając po omacku klamki. W końcu te ustąpiły i znaleźliśmy sie w niewielkim pokoju. Od razu zamknęłam drzwi na klucz , tak by nikt nie mógł nam przeszkodzić. Już po chwili pozbawiłam chłopaka koszulki a on dobrał się do mojej sukienki. Kiedy wszystkie części naszej garderoby leżały już na podłodze , chłopak wział mnie na ręce i ruszył ze mną w stronę łózka. Tak bardzo tego potrzebowałam. Tej bliskości. Harry był taki delikatny, jak gdyby bał się , że może zrobić mi krzywdę. Zawsze jest taki opiekuńczy, w jego oczach widzę tyle troski. W końcu jest moim Haroldem... Tym jedynym , tym wymarzonym. Po wszystkim trzymając się za ręcę wrócilismy na doł. Od razu pociągnełam go do kuchni w poszukiwaniu przyjaciółki, ale nie mogłam jej znaleźć. Zaczęłam się zastanawiać co zrobilabym na jej miejscu , gdzie bym poszła. Nie wiedząc czemu pomyślałam o łazience. Zapukałam , ale nikt nie otwierał. Wyraźnie słyszałam , że ktoś płacze.
-Lily , otwórz! To ja Darcy... - krzyknęłam tak by przebić sie przez głośną muzykę. Po chwili drzwi uchyliły się.
-To ja poczekam... - rzucił Harry i puścił moją dłoń. Obdarowałam go buziakiem w policzek i ruszyłam na pomoc przyjaciółce.
-Kochanie, co się stało? - zapytałam na wstępie. Dziewczyna siedziała oparta o ścianę i płakała. Tusz pozostawił na jej policzkach czarne smugi. Usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem. Przez chwilę żadna z nas się nie odzywała. Postanowiłam poczekać i nie robić niczego na siłe. To nie miałoby sensu. Dziewczyna z całych sił mnie przytuliła i próbowała się uspokoić. Jednak nie przyniosło to skutku. Wróciła więc do poprzedniej pozycji i spróbowała przemówić.
-On... - wzięła głęboki oddech - on mnie pocałował - powiedziała i ponownie wybuchła głośnym płaczem.
-Więc dlaczego płaczesz? To znaczy , że nadal coś do Ciebie czuje... - posłałam jej uśmiech.
-Nie Liam... Zayn.



 ♥ Zaynuś ♥









piątek, 13 lipca 2012

21.Proszę, nie płacz...


Witam! 
Mam dla Was kolejną notkę : D
Panno D. - ciężko mi rozszyfrować z Twoich ust o czym do mnie mówisz :-) , ale w końcu domyśliłam się , że chodzi Ci o kolejną część opowiadania...
 Więc proszę... Specjalnie dla Ciebie się za to zabrałam :-*



" Proszę, nie płacz... "

[ z perspektywy Darcy... ]

Domówka miała rozpocząć się o 21. Dochodziła właśnie 20 więc zabrałam się za przygotowania. Wzięłam szybki prysznic i w samym ręczniku ruszyłam do pokoju w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego. Kompletnie nie wiedziałam co na siebie włożyć. Jak zwykle. Odwieczny problem... Chciałam wyglądać ładnie. W razie gdyby Harry postanowił się ze mną rozstać mam nadzieję , że dzięki temu jednak się rozmyśli. To niedorzeczne i pozbawione jakiegokolwiek sensu , ale mimo wszystko w to wierze. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać nad tą całą sytuacją. Właściwie... Dlaczego miałby ze mną zerwać, przecież tak dobrze nam się układa. No i Lily , dlaczego tak bardzo nalegał na to żeby przyszła. Nie rozumiem. Może mają jakiś plan? Chcą na nowo połączyć ja i Liama. Tak , tu napewno nie chodzi o mnie. A przynajmniej... Nie powinno. Muszę rozwiać te wszystkie złe myśli i w końcu wziąć się za szukanie czegoś co mogę na siebie włożyć. Zostało mi mało czasu. Nie potrafię zatrzymać wskazówek zegara, ale kiedy zaczynam myślec nad tą całą sprawą wydaje mi się , że stoją w miejscu. Muszę się czymś zając. Już niebawem dowiem się co Harry chce mi powiedzieć. Skoro dla niego to takie ważne... Otworzyłam szafe i zaczęłam przeglądac ubrania. Wybrałam czarną obcisłą sukienke , która idealnie podkreślała moją talię i biust. Nie miała ramiączek . Tak dobrze przylegała do mojego ciała , że wcale ich nie potrzebowała. Może za dużo odkrywała , ale nie przeszkadzało mi to. Harold i tak widział mnie nago. Ubrałam wysokie koturny i wróciłam do łazienki. Zabrałam się za makijaz . Mocno wytuszowałam rzęsy i zrobiłam kreski eyelinerem. Na policzki nałożyłam odrobinę różu a usta pociągnęłam pomadkę. Dzięki temu przybrały one bardzej żywy odcień czerwieni. Wyprostowałam włosy i zeszłam na dół. Teraz pozostało mi tylko czekac na mojego chłopaka. Spojrzałam na zegarek. Dochodzila właśnie 21 a go nadal nie było . Zaczełam się martwić. Siedziałam i znów naszły mnie te okropne mysli , że cos jest nie tak. Co chwilkę spoglądałam na wyświetlacz telefonu ale nikt nie dzwonił a czas płynał. Po chwili zmartwienie przerodziło się w zdenerwowanie. Co on sobie wyobraża? Już miałam do niego zadzwonić , zapytac się o co chodzi , co chce mi powiedzieć . Jeśli chce ze mną skończyc to niech przynajmniej zrobi to w dobrym stylu. Dlaczego się spóżnia? Czy tak ciężko mu przyjść na czas? Już wybierałam jego numer kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Od razu ruszyłam w ich kierunku.
-Kochanie przepraszam! Wiem, że się spóźniłem. Miałem spotkanie z menadżerem , zagadałem się z nim i tak jakoś wyszło - zaczął się tłumaczyć. Był taki... smutny? Już nie byłam tak przerażona jak na początku. 
-Cos się stało? - zapytałam patrząc na jego minę. Chyba pierwszy raz widzę go w takim stanie. Coś musiało się wydarzyć.
-Proszę, nie pytaj o nic. Nie chcę teraz o tym rozmawiac... - rzucił i przytulił mnie - chodźmy ! - Razem z Stylesem wsiadłam do auta i pojechaliśmy po Lily. Mam nadzieję , że się nie rozmyśliła. Kiedy podjechaliśmy pod jej dom już na nas czekała. Stała na tarasie i ... paliła? Myślałam , że z tym skończyła. Nienawidze zapachu papierosów. Nie wiem jak można palić. Rozumiem od czasu do czasu , ale żeby się uzależnić. Mimo wszystko wyglądała prześlicznie . Wszystko mi pasowało oprócz tego okropnego uzależnienia. Kiedy nas zauważyła od razu zbiegła ze schodów i ruszyła w naszę stronę. Dała mi całusa w policzek i przywitała się z Harrym. Nie było tak jak zawsze, ponieważ powiedziała tylko zwykłe "cześć" a przeważnie na powitanie rzucali się sobie w ramiona. Może było jej głupio. Jeszcze raz na nia spojrzałam. Na jej twarzy malowało się zmęczenie , ale wyglądala naprawdę ładnie. Miała na sobie zwiewną białą sukienkę i ciemne balerinki. Na głowie cudowne loki. Makijaż był delikatny mimo , że jak zwykle najbardziej podkreśliła oczy. Jechaliśmy w ciszy. Nikt sie nie odzywał. Każdy czymś się zadręczał, miał jakiś problem. Podróż nie trwała długo . Już po chwili byliśmy pod domem Horana.
-Boję się - rzuciła Lily - złap mnie za rękę , prosze - spojrzała na mnie jakby błagając , żebym ją stąd zabrała a przynajmniej pomogła jej to jakoś przetrwac.
-Będzie dobrze , nie martw się - powiedziałam - Harry poszedł przodem. Otworzył drzwi i wpuścił nas do środka. Było mnóstwo ludzi. Większość miała już dobry humor. 
-Harry ? - zapytała nieśmiało Lily.
-Tak ? - rzucił i posłał jej miły uśmiech. Był on naprawdę szczery. To dobrze , że nie ma jej nic za złe. Nie chce , żeby myślała , że ludzie mają do niej jakiekolwiek pretensje. To jeszcze bardziej by ją zdołowało. 
-Nie będziesz zły jeśli porwę na chwilę twoją dziewczynę ? 
-Oczywiście , że nie . Później was znajdę... - Lily pociągła mnie w swoją stronę.
-Nie dam rady. Nie potrafię...
-Jestem z Tobą . Wszystko będzie dobrze. Nie możesz całe życie ukrywać się przed Liamem. Wytłumacz mu wszystko. Masz okazję...
-To nie jest odpowiednia chwila. Wokół jest mnóstwo ludzi a ja boję się jego reakcji. Poza tym gdzieś tutaj jest również Zayn. Nie chcę żeby coś mu zrobił.
-Może masz rację , ale nie możesz tego odwlekać w nieskończoność. Kiedyś musisz mu powiedzieć.
-Wiem... I własnie tego się obawiam najbardziej - po chwili na horyzoncie pojawił sie Liam. Spojrzał w naszą stronę , był wyraźnie załamany. Lily odwróciła głowę a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Nie musisz z nim teraz rozmawiać. Chodz , napijemy się, nie będzie tak źle... 
-No dobrze - poparła mój pomysł. Usiadłyśmy na kanapie w salonie. Nie minęło pół godziny a na twarzy Lily pojawił się uśmiech . W końcu przestała się zadręczac otoczeniem. Nie miała już wrażenia , że wszyscy się na nią patrzą i są do niej wrogo nastawieni. Pewnie to wszystko trwało by dłużej gdyby na przeciwko nas nie usiadł Zayn. Że też musiał się pojawić akurat teraz. 
-Chodźmy stąd - powiedziałam i zabrałam ją do kuchni. Było pusto. Całe szczęście. Lily usiadła na blacie , a ja podeszłam do lodówki i wyciągnęłam 2 zimne piwa. Po chwili zawołał mnie Harold. Podałam przyjaciółce butelkę i powiedziałam , że zaraz wrócę.
-Musimy porozmawiać - powiedział Styles.
-Mów - rzuciłam. Starałam się mówić spokojnie , mimo , że tak naprawdę byłam przerażona.
-Nie tutaj... - pociągnął mnie za rękę i zabrał do pokoju na piętrze. Usiadłam na łóżku i czekałam na to co ma mi do powiedzenia. Im dłużej przeciągał tą chwilę tym bardziej się denerwowałam.
-Nie wiem, jak Ci to powiedzieć... - rzucił. Złapał się za głowę i zaczął chodzić po całym pokoju. Chciałam coś powiedzieć ale nie potrafiłam - to takie trudne... -kontynuował. Czułam , że zaraz się rozpłaczę, ale postanowiłam grzecznie czekac i nie przerywać. W końcu padło to czego obawiałam się najbardziej.
-Darcy, musimy się rozstać...
-Co ? - krzyknęłam. W oczach stanęły mi łzy.
-Nie ! To nie tak. Nie na zawsze, na jakiś czas i nie w takim sensie - powiedział i podszedł do mnie. Złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.
-Nie rozumiem... - chłopak przejechał mi dłonią po policzku i pocałował mnie w czoło.
-Chodzi o trase koncertową...
-Trasę ?
-Tak , będzie ona trwać 6 miesięcy. 
-To znaczy , że przez 6 miesięcy nie będziemy się widzieć?
-Tak , właśnie o tym mówię. Jak mogłaś w ogole pomyślec , że chce się z Tobą rozstać. Za bardzo Cię kocham. Jesteś najważniejsza... Nie zapominaj o tym! - powiedział. Po moich policzkach zaczęły spływac łzy - Wiem , że to bardzo długo , ale damy radę. Przetrwamy to... - zaczęłam analizować każde jego słowo po kolei. Wiem , że między nami jest cos niesamowitego, ale pół roku to bardzo długo. Obawiam się , że pozna kogoś innego i wszystko co było między nami poprostu wygaśnie. W dalszym ciągu nie potrafiłam się jednak odezwać - Wiem , że to dla Ciebie ciężkie - ciągnął - dla mnie równiez, ale nie mam na to wpływu. Spróbuj mnie zrozumieć...
-Wiem Harry - rzuciłam i przytuliłam go.
-Proszę, nie płacz... Przecież to nic takiego. Codziennie będę do Ciebie dzwonic. Pół roku to nie wieczność. To tylko los wystawia nas na próbę. Poradzimy sobie. Obiecuję Ci to...
-Nie wiem jak sobie bez Ciebie poradzę , jesteś dla mnie wszystkim.
-Jesteś silna... Kiedy wrócę będzie tak jak dawniej , nic sie nie zmieni.
-A jeśli ... - zaczęlam.
-Jeśli co ? - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Jeśli poznasz kogoś innego ...
-Nie myśl o tym w ten sposób. Nigdzie nie znajde drugiej takiej jak Ty... - powiedział i czule mnie pocałował. Widziałam , że Harry także ma łzy w oczach. To znaczy , że naprawde mu na mnie zależy. Położyliśmy się na łóżku i objęci leżeliśmy w milczeniu.
-Wiesz co? Mam pomysł - rzucił w końcu Harry i podniósł się z łóżka.
-Jaki? - zapytałam.
-Do końca szkoły został tylko tydzień. Przecież możesz do mnie dojechac. W sumie i tak od przeprowadzki już do niej nie chodzisz , ale zostało Ci jeszcze zakończenie i rozdanie świadectw... - W sumie ma rację. Mogłabym do niego dojechać , tylko co na to moi rodzice. Nawet nie wiedzą , że mam chłopaka. Sama nie wiem , czemu im jeszcze o tym nie powiedziałam. Szkoła to nie problem. Odkąd się przeprowadziłam , razem z Lily do niej nie uczęszczamy. Wszystko zdałyśmy już wcześniej dzięki czemu mamy wolne. Właśnie Lily! Kompletnie o niej zapomniałam.
-Myśle , że to dobry pomysł . Ale co z moimi rodzicami... Poza tym nie wiem czy się nadaję , nie pasuję do tego wszystkiego.
-Jesteś częścią mnie więc pasujesz. A co do rodziców... Pogadam z nimi.
-Nie boisz się ? - zażartowałam i zaczęłam się śmiać.
-Napewno nie są tacy straszni. Wydają się całkiem w porzadku.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Po zdjęciach - powiedział i wybuchł smiechem. Widać , że wrócił mu humor. - Poza tym skoro mają tak cudowną córkę to muszą być kimś naprawdę wyjątkowym. Chętnie bym ich poznał. Widzisz zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie - przejechał dłonią po moim policzku.
-O ile będę mogła jechać to tak. Zresztą nawet jeśli się nie zgodza to i tak do Ciebie przyjadę. Nie mogę czekać pół roku, aż w końcu Cię zobaczę. Nie wytrzymam tyle. 
-Ja bez Ciebie również. Właśnie! Liam chciał o tym pogadać z Lily , ale nie wiem czy odważy się do niej podejść.
-Uwierz to dla niej też nie będzie łatwe. Ona nadal go kocha. Może taka rozłąka dobrze im zrobi, bo jeśli naprawdę się kochają wrócą do siebie.
-A gdzie ona teraz jest?
-Na dole. Chciałabym z Tobą dłużej posiedzieć , ale sam widzisz jak sytuacja wyglada musze do niej wracać. Zostawiłam ją kompletnie samą. Ale nie martw się jakoś Ci to wynagrodzę. Mamy przed sobą prawie pół roku... - pocałowałam go w policzek i ruszyłam w kierunku drzwi. Muszę wracać do przyjaciółki...



♥ L ♥ H ♥ N ♥ L ♥ Z ♥