czwartek, 9 sierpnia 2012

23.Nie tak miało być.


Witam <3.
Jak już mówiłam - notki będą pojawiać się coraz częściej.
A wiec mam dla Was kolejny rozdział. ;-)
Życzę miłego czytania! <3



" Nie tak miało być."

[ z perspektywy Lily... ]


Nie tak miało być. Wszystko zepsułam. Oczywiście to nie tylko moja wina, ale cóż. Muszę to przyjąć z pokorą. Postanowiłam , że nie będę już rozpaczać nad faktem , że nie jestem z Liamem. Było cięzko , jest ciężko i zapewne będzie, ale muszę się z tym pogodzić i być silna. Po tym co się wczoraj wydarzyło nie mam innego wyjścia. Najgorsze jest to , że zniszczyłam ich przyjaźń. Wszystko czego sie dotknę ulega destrukcji. Nie rozumiem dlaczego tak bardzo przyciągam wszystko co jest złe. Liam nigdy mi tego nie wybaczy. Nie wie wszystkiego , więc to co wczoraj zobaczył będzie dla niego raczej jednoznaczne. Że też akurat wtedy musiał wejść do tego pomieszczenia i chcieć ze mną porozmawiać. Zbieg okoliczności a jak wiele zmienił w naszych relacjach. Widziałam ten smutek w jego oczach. Chciał dojść do porozumienia a ja wszystko zaprzepaściłam. To bezsensu... Zayn powiedział mi , że wydaje mu się , że coś do mnie czuje. Nie chciałam z nim rozmawiać , ale on chyba tego nie zauważył. A kiedy zdecydował się mnie pocałować do kuchni wkroczył Liam i tak oto zatoczyłam błędne koło. Nie wiem jak się z tego wytłumaczę. To jasne , że chciałam go odepchnąć , ale z perspektywy Liama wyglądało to zapewne inaczej. Dochodzi 11, wiem , że musze wstać i dalej brnąć przez moje zgubne życie, które jest tak skomplikowane , że nikt nie jest w stanie go ogarnąc. Ja sama mam z tym ogromne trudności. Wstałam z łóżka i podeszłam do lustra. Zaczęłam się przyglądać własnemu odbiciu z takim niedowierzaniem jakby nie było moje. To nie jestem ja! Co się ze mną dzieje? Nie potrafię spojrzeć sobie w oczy, to wszystko moja wina. Tak, czuję się winna. Nie potrafię obarczać winą innych , bo wiem , że sama nie postąpiłam tak jak powinnam. Ostatnie wydarzenia tak bardzo mnie zmieniły. Próbuję wyzbyc się jakichkolwiek uczuć by nie cierpiec , ale nie potrafię. Jestem człowiekiem więc czuję, mam w sobie emocje i uczucia. Nie potrafię być zimną suką zamknietą na otaczający świat i na cierpiących ludzi. Szczególnie jeśli to ja jestem powodem ich cierpienia. Czuję się jak w próżni. Krzycze , ale nikt nie słyszy mojego wołania o pomoc. Nikt nie przychodzi z odsiecza... Od jakiegos czasu toczy sie we mnie wewnętrzna walka miedzy tym co dobre a złe. Tym czego pragne a czego nie powinnam. Można zwariowac... Otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ubrania. Wyciągnęłam z niej ciemne rurki i zwiewną granatową bluzkę. Następnie ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wykonałam wszystkie poranne rytuały. Kiedy już założyłam na siebie wcześniej naszykowane ciuchy zeszłam na dół na śniadanie. Przywitałam się z mamą i zasiadłam do stołu.
-Nie masz apetytu? - zapytała moja rodzicielka i posłała mi uśmiech.
-Nie jestem głodna... - powiedziałam i odłożyłam na talerz ledwie nadgryzioną kanapkę. Wzięłam ze stołu szklankę z herbatą i usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor , ale nie leciało nic ciekawego. Po chwilu u mojego boku pojawiła się mama. Chciała ze mną porozmawiać , dowiedzieć sie co jest nie tak, jednak ja nie miałam na to ochoty. Chyba to zauważyła , bo już po chwili znikła w kuchni. Położyłam się i zaczełam przeglądać kanały.  Jak na złość , wszędzie jakieś romantyczne komedie. Scenariusz jest raczej prosty, to zawsze kończy sie happy end'em. Niestety w życiu bywa różnie. Nie jest tak idealnie jakbyśmy się tego spodziewali... Po chwili zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Połączenie przychodzące od Darcy. Nie chciałam rozmawiac w obecności mamy, ponieważ wiedziałam , że kręci się gdzies niedaleko. To dla niej dobra okazja , żeby dowiedzieć się co u mnie. Wyszłam więc na taras i usiadłam na schodach. Odebrałam.
-Lily? Gdzie Ty jestes? - mówiła spanikowana.
-Jak to gdzie , w domu... - odpowiedź była raczej oczywista.
-Czy to znaczy , że nikt Ci nie powiedział? - jej głos drżał z nerwów.
-O czym?
-Oni wyjeżdzają ! - krzyknęła do słuchawki.
-Co , kto? - zapytałam zaskoczona.
-Liam i reszta. Na pół roku!
-Że co ? - nie mogłam uwierzyć w to co własnie usłyszałam. Fakt. Wczoraj nikt mnie o tym nie poinformował , bo nie miał kiedy. Pół wieczoru spędziłam z Darcy, która sama nie wiedziała jeszcze wtedy o co chodzi. Później ta akcja z chłopakami... A potem? Siedziałam w łazience i płakałam. Po chwili przyszła do mnie Darcy. Chciałam wracac do domu, więc poprosiłam Harrego , żeby mnie odwiózł. Nikt nie zdążył mi powiedzieć. Może nie chcieli mnie jeszcze bardziej dołować. Dopiero teraz zdałam sobie sprawe, że to już koniec. Liam wyjeżdza, nie na tydzień , nie na miesiąc a na pół roku. To może oznaczać tylko jedno. Definitywny koniec. Problem w tym , że tak bardzo go kocham, mimo iż nigdy mu tego nie powiedziałam. Chyba najwyższy czas to zrobić. Nie liczę , że ucieszą go te słowa wypowiedziane własnie w takiej chwili, ale muszę spróbowac. Jeżeli jest jakaś nadzieja to muszę to naprawić. Pobiegłam po torbę i zaczekałam na Darcy. Muszę się z nim zobaczyć, to moja jedyna szansa. Już po chwili pod moim domem pojawił się samochód. Przywitałam się z Harrym i od razu zajęłam miejsce obok przyjaciołki. Była wyraźnie smutna, zresztą jak każdy . Harry również nie był w najlepszym nastroju. W końcu dzisiaj muszą się rozstać. Droga na lotnisko była dość długa. Dłużyła się w nieskończoność. Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer Liama. Chciałam do niego zadzwonić, ale za bardzo się bałam. Wiedziałam , że kiedy tylko usłyszę jego głos cała ta bariera którą zbudowałam wokół siebie pęknie i znów się rozkleję, a tego nie chciałam. Napisałam więc wiadomość - " Liam , musimy pogadać... " . Tak bardzo się denerwowałam , ale próbowałam być spokojna. Darcy ciągle mnie pocieszała i dodawała otuchy. Wierzyła , że dam radę. Niestety ja nie potrafiłam zaufać tej myśli. Ciągle miałam wrażenie , że to nic nie da. A jeśli on nie będzie chciał ze mną rozmawiać? Moje serce waliło jak oszalałe. Głos drżał na sama myśl , że zbliżamy się do lotniska. Oddech stał się nierównomierny. W końcu dojechaliśmy na miejsce.
-Gotowa ? - zapytał Harry odwracając się do tyłu i posyłając mi uśmiech.
-Tak, chyba tak... - rzuciłam niepewnie i wzięłam głęboki oddech. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Lily, to twoja jedyna szansa aby wszystko naprawić - pomyślałam.



Mrr, kotek. ♥








7 komentarzy:

  1. ajajajajaj, to skomplikowane życie! ♥ straszny będzie dla nich czas bez One Direction.. ;<

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabyś dodać opcję 'obserwuj'? Nie chcę zapomnieć o tym blogu, a ciągłe szperanie w historii jest męczące.
    Co do bloga- świetny! Jestem ciekawa jak oni przeżyją tą rozłąkę. Czekam na kolejny rozdział :*
    Pa. Xx

    OdpowiedzUsuń
  3. supeerr blog prosze pisz częściej !!!
    zapraszam na mójego narazie są tylko imaginy ale zamierzam zaczac opowiadnie : http://lovelly-stories.blogspot.ie/2012_07_01_archive.html

    OdpowiedzUsuń
  4. komentarz nr 4. PONUMEROWANE W PRZYPADKU "DELETE"
    jesteś po prostu okrutna, wcale nie dotrzymujesz słowa. miałaś dodawać notki częściej, a ostatni raz dodałaś prawie 2 tyg temu. treść ciekawa lecz czas odstępów od notek ZNIECHĘCAJĄCY.
    z poważaniem ANONIM ''J''.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Darinko! ♥ Już się tak nie denerwuj! ♥ Mówię Ci , że nie mogę wybrać spośród tych dwóch notek no i muszę dopisać jakieś zakończenie! Dodam , spokojnie... Ale musi być idealnie! Zanim coś opublikuję to najpierw muszę to przeczytać z 1000 razy i upewnić się czy się nadaje! : D

      z poważaniem Autorka Bloga. ♥

      Usuń
    2. A tak poza tym co Ci dało to numerowanie :d ? Jeśli usunęłabym twój komentarz to i tak nikt by go nie zobaczyl haha i tyle z twojego numerowania. : D Bywa , że nie ogarniam twoich pomysłów! Twój tok myślenia mnie powala. ♥

      Usuń
  5. ANONIM PISZE:
    miałam dodać kilka komentarzy, stąd numerowanie. i jakbyś któryś usunęła - brakowałoby numeru. ;>

    PS. SKĄD POMYSŁ, ZE JA TO JA?
    z poważaniem "ANONIM" ♥.

    OdpowiedzUsuń