poniedziałek, 28 maja 2012

10.Pomyśl życzenie i rzuć za siebie...


Witam Wszystkich! <3
Tak wiem , dłuższa przerwa była ;-)
Ale postaram się nadrobić. Najbardziej nie lubię początków, później zawsze robi się ciekawie. <3
Oto notka. :-)



" Pomyśl życzenie i rzuć za siebie... "

[ z perspektywy Lily ... ]

Obudziłam się jako pierwsza. Spojrzałam na telefon , była dopiero 8. Po chwili wzrok przeniosłam na Liama. Był taki słodki kiedy spał. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i objęłam rękoma w pasie. Chłopak zaczął się kręcić , więc postanowiłam go obudzić. Podniosłam się na rękach i przyglądałam się jego twarzy. W końcu nie wytrzymałam i dałam mu słodkiego buziaka w usta. Chlopak nie reagował , nadal spał. Przynajmniej tak mi się wydawało. W pewnym momencie jego dłonie dotknęły mojej twarzy a na moich ustach złożony został namiętny pocałunek. Chłopak przyciągnął mnie do siebie tak , że usiadłam na nim okrakiem. Liam był taki niesamowity , nie mogłam mu nie ulec. Wiedziałam jednak , że nie mogę sobie pozwolić na więcej niż coś takiego. Nie zamierzam stracić dziewictwa w wieku 17 lat. Nie chodzi o to , że nie chcę . Przy Liamie naprawdę ciężko opanować emocje. Poprostu nie wiem czy jestem gotowa. Nie jestem pewna co on do mnie czuje no i za krótko się znamy. Poza tym nie chcę wyjść na łatwą. Z tego co mi się wydaje Liam nie należy do chłopaków , którzy wywierają na dziewczynach presje w tej sprawie. Położyłam się na plecach i przeciągnęłam go na swoją stronę. Chłopak zaczął całować mnie po szyji . Po całym moim ciele przeszły dreszcze. Dzisiaj prawdopodobnie wracamy. Będę tęsknić za naszym życiem we dwójke , ale przynajmniej wiem , że nie stracę nad sobą panowania.
-Która godzina ? - zapytał Liam.
-Dochodzi 9. Wstawaj , za niedługo jedziemy.
-Tak wiem, mam nadzieję , że tym razem się uda ... - rzucił i posłał mi uśmiech. 
-Ja również... - ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i zaczęłam się ubierać. Chciałam wyglądać ładnie , być może dziś poznam mojego ojca. Mimo wszystko nie chciałam być za bardzo wystrojona. Ubrałam czarne legginsy i białą koronkową bluzkę. Do tego zwykłe czarne balerinki. Zrobiłam delikatny makijaż i wysuszyłam włosy. Lubię taki ich nieład. Nie są ani proste ani kręcone - maja delikatne fale. Od razu poczułam się lepiej , opuściłam pomieszczenie i ruszyłam do kuchni. W czasie gdy Liam był w łazience , ja wypiłam gorącą kawę. Z nerwów nie mogłam nic przełknąć. To naprawdę stresujące , takie poszukiwania bardzo męczą. Odwiedziłam już tyle domów , ale ani razu nie trafiłam na to czego szukałam.
Chłopak ogarnał się o wiele szybciej ode mnie , więc juz po chwili siedzieliśmy w aucie. Droga zajęła około pół godziny. Wyszłam z auta i podeszłam do domu, za mną ruszył Payne. Stanęłam przed drzwiami i wzięłam głęboki oddech. Liam pogłaskał mnie po ramieniu.
- Będzie dobrze - probował mnie pocieszyc. Zapukałam do drzwi. Otworzyła jakaś kobieta. Przedstawiłam się i od razu zapytałam czy mieszka tam mój ojciec. Niestety , to była kolejna nieudana próba. Minął tydzień a ja nadal nie odnalazłam ojca. Zaczęłam już wątpić , że kiedykolwiek mi się to uda. Postanowiłam się poddać. Jeśli będzie chciał , sam mnie znajdzie. Chcialabym go poznać , ale im bliżej jestem celu , tym  bardziej boję się tego , że mogę się zawieść. Nie wiem jaki on jest, jak zareaguje na mój widok. Może nie bez przyczyny mnie zostawił. Spotkanie ze mną wcale nie musi być na jego liście rzeczy do zrobienia. Nie zalezy mu. Gdyby chciał , już dawno bym go poznała. No cóż, najwyraźniej tak musi być. Tyle lat wytrzymałam bez niego , wiec teraz też dam sobie rade. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić zdziwienia , które malowałoby się na jego twarzy gdyby ujrzał mnie w swoich drzwiach. Liam widział , że bylam smutna . Objął mnie od tyłu i pocałował w policzek. Jak głupia nadal stałam przed zamkniętymi już drzwiami. 
- Chodźmy stąd... - rzucił i chwycił moją dłoń. Postanowiliśmy się przejść. Stanęliśmy obok wielkiej fontanny, która podobno spełnia życzenia. Liam wyciągnał z kieszeni kilka monet i podał mi je do ręki.
-Pomyśl życzenie i rzuć za siebie... - powiedział i uśmiechnął się. Odwróciłam się tyłem do fontanny i pomyślałam życzenie.
-A Ty , nie masz żadnych życzeń ? - zapytałam i spojrzałam na chłopaka.
-Moje już się spełniło - powiedział i złapał mnie za rękę. Usiedliśmy na murku od fontanny. Liam widział , że jestem smutna , więc chciał mnie rozśmieszyć. Zaczął robić głupie miny. Jednak ja nie dawałam za wygraną. Delikatnie się uśmiechałam , ale nie wybuchłam śmiechem. Uwielbiam się z nim drażnić. W pewnym momencie Liam zaczał śpiewać. Ukląkł przede mną na jednym kolanie i złapał za ręcę. Zaczął śpiewać "more than this". Odkąd znam całą prawdę o ich zespole przesłuchałam kilka ich piosenek. Ta należała do moich ulubionych. To było naprawdę słodkie. Na chwilę poprawił mi humor , ale po chwili na mojej twarzy znów pojawił się smutek. Liam stanął na fontannie i zaczął mnie rozśmieszać. W pewnym momencie chłopak poślizgnął się i wpadł do wody. Nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem. To mu się udało, naprawdę mnie rozśmieszył. Jednak po chwili przeżyłam ogromny szok. Liam złapał mnie od tyłu i wciągnał do wody. Zaczęliśmy się chlapać. Na nasze szczęście było dość wcześnie i większość ludzi jeszcze spała. Wokół nie było nikogo. Wyglądaliśmy jak małe dzieci. Cały czas się przewracaliśmy i chlapaliśmy. Nie daleko nas przechodziła jakaś starsza pani. Postanowiłam mu uciec , ale ten nie dawał za wygraną . Złapał mnie w tali i przewrócił się do tyłu. Odwróciłam się w jego stronę i dałam soczystego całusa. Nie wiem co mi się dzieje , ale on tak bardzo mnie kręci . Kiedy jestem obok Liama nie potrafię się opanować. 
-Lily... - powiedział przerywając pocałunek.
-Tak ? - zapytałam i spojrzałam mu w oczy. Chłopak odgarnął z mojej twarzy włosy i delikatnie się podniósł.
-Zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał i zrobił smutną minkę. Od razu się zgodziłam. Chłopak delikatnie musnął moje wargi i posłał mi cudowny uśmiech. Podałam Liamowi rękę i wyszliśmy z fontanny. Powolnym krokiem ruszyliśmy przed siebie . Żadne z nas nie wiedziało dokąd idziemy , ale to nie miało znaczenia. Ważne , że byliśmy blisko siebie.
-Nie wiedziałam , że moje życzenie tak szybko się spełni - rzuciłam zawstydzona i zaczęłam się śmiać.
-Życzenie? To nie pomyślałaś o swoim tacie ? - zapytał zaskoczony chłopak.
-Nie , to już nie ma znaczenia - byłam taka szczęśliwa. Cieszyłam się , że w końcu coś mi się udało. Jeśli chodzi o mojego ojca. To być może jeszcze kiedyś spróbuję go szukac, ale nie teraz. W drodze do auta całkowicie wyschliśmy. Pojechaliśmy do hotelu i zabraliśmy się za pakowanie. Chciałam zadzwonić do Darcy , że wracam , ale postanowiłam zrobić jej niespodzianke. Nie dzwoniłam do mamy , bo pewnie i tak nie wytrzyma i przekaże wiadomość mojej przyjaciólce. Droga trwała kilka godzin. Dojechaliśmy na miejsce około 15. Liam odprowadził mnie pod same drzwi , zostawił walizki i stanął koło samochodu. Czekał , aż wejdę do domu. Delikatnie otworzyłam drzwi , ale mojej mamy nie było. To nawet lepiej. Moja rodzicielka nie zna jeszcze Liama. Bałam się , że może powiedzieć , że to z jego winy uciekłam. A nawet jeśli nie będzie zła , to zaraz zacznie wypytywac co to za chłopak.
-Nikogo nie ma , wchodzisz ? - krzyknęłam. Liam wziął walizki i zaniósł je do mojego pokoju. Po chwili zadzwonił do Harrego. Okazało się , że wszyscy są u Nialla , a Styles zaraz tam idzie. Liam powiedział , że jesteśmy juz w Miami i zaproponował , że zaraz do niego podejdziemy. Harry czekał w parku niedaleko mojego domu. Kiedy nas zobaczył , od razu rzucił się Liamowi na szyję.
-Tęskniłem! - zaczał krzyczeć. Od razu zaczęłam się śmiać - ej za Tobą też! - powiedzial i pociągnął mnie do nich. Zaczął nas przytulac i wypytywać co robiliśmy przez te wszystkie dni na Florydzie. Razem ruszyliśmy do Nialla. Harry otworzył drzwi i rzucił na wstępie.
-Patrzcie kogo Wam tu przyprowadziłem ! - weszliśmy do środka. Wszyscy siedzieli na kanapie. Darcy odrazu do mnie podeszła. Przytuliła mnie z całych sił i pocałowała w policzek. Miałam łzy w oczach. Ja również tęskniłam. W tym samym czasie Liam witał się z chłopakami. Po chwili do mnie również podszedł Niall i Zayn. Wszyscy zaczęli krzyczeć , że musimy jakoś to uczcić. 
-To co , domówka ? - rzucił Zayn.



Zayn <3 
Jaki niewinny uśmiech. ;-)
haha . :D





poniedziałek, 21 maja 2012

9.Więcej wiary w siebie Darc.


Witam ;-)
Ta szkoła mnie zamęczy. -,-
No ale udało mi się znaleźć dla Was troszkę czasu. 
Mam kolejną notkę . <3
Tą dedykuję mojej kochanej D. <3
Bo gdyby nie ona , to by jej pewnie nie było :-)



" Więcej wiary w siebie Darc. "

[ z perspektywy Darcy... ]

Siedzialam na łózku i czekalam na jakies wieści od Lily. Minęła godzina , dwie , a ona nadal nie dzwoniła.
-Darcy? - usłyszalam głos Lily - tak wiem , przepraszam. Wiem , że obiecałam Ci wczoraj , że zadzwonie , ale kompletnie zapomniałam. 
-Cała Ty ... Tak myślałam , że dzisiaj się odezwiesz. Kiedy wracacie?
-Właściwie to nie wiem. Liam powiedział , że pomoże mi odszukać ojca.
-Twoja mama pewnie się martwi...
-Jakoś jej to wytłumaczyłam . Zresztą ona i tak nie ma na to wpływu. Wie , że jestem na Florydzie . Zanim wróce do domu napewno coś wymyslę. Poza tym sądzę , że ona wie , że chcę odnaleźć ojca . Jestem pewna , że sie domysla.
-A jak tam z Liamem?
-Jest dobrze, naprawdę. Wszystko Ci opowiem jak wrócę.
-U mnie też dobrze... z Harrym - rzuciłam zawstydzona.
-Co? Czyżby moja wieczna singielka - Darcy się zakochała?
-Nie! - krzyknęlam - to znaczy tak... Nie. Nie wiem... - zaczęłam się jąkąć.
-Czyli tak czy nie? - Lily zaczęła się śmiać.
-Może... - przyznałam zawstydzona.
-Ooo... Miło mi to słyszeć. Harry to naprawdę fajny chłopak. Daj mu szansę.
-Wiem , że fajny , ale wiesz jak to ze mną...
-No wiem. Ale zależy Ci na nim , sama przyznaj.
-Myślę , że zależy. Aż za bardzo.
-No to wszystko jasne. Ehh.. Muszę kończyć, Liam mnie woła. Jutro zadzwonie. Obiecuje... Już nie mogę się doczekać , aż znowu się zobaczymy. Tęsknię... - rzuciła.
Ja również nie mogę się doczekać spotkania z Lily. Ona zawsze potrafi mi doradzić. Nie chcę zepsuć tego co dopiero się zaczyna. Chodzi mi o Harrego. Nie mogę pozwolić sobie na zmarnowanie takiej szansy. Jest pierwszym chłopakiem na którym tak bardzo mi zależy. Szkoda , że nie potrafię tego okazać. Ale kiedy przy nim jestem wszystko jest inne. Boję się , że mogę zrobić coś co wszystko zniszczy... Ktoś zapukał do drzwi. Zeszłam na doł i otworzyłam. W drzwiach stał Harry...Czułam się trochę niezręcznie. Widzę go pierwszy raz odkąd mnie pocałował. Ciekawe jak to teraz będzie wyglądać. Była przyjaźń , a takie wydarzenie wszystko zmienia. Mimo to parą też nie jesteśmy. Jak zwykle się zamartwiam. Będzie co ma być . Jestem na to gotowa. Ciekawi mnie tylko czy teraz będzie coś bardziej jak przyjaźń czy bardziej jak para.
-Harry , co Ty tu robisz? - zapytałam zaskoczona.
-Stęskniłem się... - rzucił i obdarował moje usta słodkim całusem. No dobra , czyli więcej w nas z pary. Wszystko stało się jasne. Styles wszedł do salonu i od razu rzucił się na kanape. Przyznam , że nie wiedziałam jak mam się zachować. To dla mnie coś zupełnie nowego.
-Chcesz coś do picia? - rzuciłam . Chciałam jakoś rozluźnić atmosfere i znaleźć chwilę dla siebie.
-Możesz przynieść - od razu ruszyłam do kuchni. Oparłam się o blat i wzięłam głęboki oddech. Dasz radę - powtarzałam w myślach. Nie wiem co tak bardzo mnie przerażało , przecież byliśmy przyjaciółmi. Zawsze wiedziałam o czym z nim rozmawiać a teraz nie potrafiłam wykrztusić z siebie słowa. Wróciłam do pokoju i podałam mu szklanke z sokiem. Usiadłam obok Harrego i znow zaczęłam rozmyślać.
-Uwielbiam Cię taką - powiedział Styles i zaczął się śmiać.
-Co , jaką? - rzuciłam wyrwana z zamyślenia.
-Taka jak teraz.
-To znaczy? 
-Taką nieśmiałą , zawstydzoną , pochłoniętą rozmyślaniem... - powiedział i spojrzał mi w oczy.
-Nie zawstydzam się - rzuciłam i spuściłam głowę . Na moich policzkach pojawił się rumieniec.
-Nawet jeśli... Uważam , że to jest naprawdę słodkie. Robisz wtedy takie śmieszne minki - powiedział i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Na chwilę podniosłam głowę , aby przyjrzeć się jego twarzy , ale zaraz ponownie ją spuściłam. Harry pogładził mnie po policzku , uniósł mój podbródek i obdarował moje usta czułym pocałunkiem.
-Jesteś taka cudowna... - powiedział i spojrzał mi w oczy. Wiedział , że kiedy puści moją twarz mój wzrok ponownie utkwi w podłodze.
-Przestań , wcale nie... - rzuciłam rumieniąc się jeszcze bardziej.
-Jesteś , pamiętaj o tym! Mam wrażenie , że czasami nie zdajesz sobie sprawy z tego jaka jesteś niesamowita... - Harry objął mnie ramieniem i pocałował w policzek. - Dzisiaj zabieram Cię na romantyczny spacer - rzucił w końcu. Chciałam , żeby został dłużej , ale to nie było nam dane. Na szczęście zobaczymy się później. Do Harrego zadzwonił Niall i razem pojechali do studia. Od razu ruszyłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Ubrałam zwiewną , jasną sukienkę i czarne trampeczki. Następnie wzięłam się za makijaż. Mocno wytuszowałam rzęsy , zrobiłam kreski eyelinerem i pociągnęłam usta pachnącą pomadką. Chciałam wyglądać idealnie. Wyprostowałam włosy i zadzwoniłam do Lily. Chciałam z nią pogadać , ale ta jak zwykle nie odbierała. Trudno , jakoś sobie poradzę. Jak to mówiła moja przyjaciółka - " więcej wiary w siebie Darc. " . Około 18 przyszedł po mnie Harry. Dostałam od niego różę , co było miłym zaskoczniem. Nie wiedziałam , że z niego taki romantyk , ale coraz bardziej mi się to podoba. Chłopak zabrał mnie na romantyczną kolację w świetle gwiazd. Plaża , świece , tylko ja i on. Wszystko było idealne. Oglądaliśmy zachód słońca. To było naprawdę niesamowite. Pierwszy raz poczułam się taka szczęśliwa. Myślałam , że śnię. To wszystko zdawało się takie nierealne. Jako mała dziewczynka zawsze marzyłam o niekończącej się miłości. Chyba każdy ma podobne pragnienia. Z wiekiem przestałam mieć nadzieję. Przyglądając się otoczeniu przestałam wierzyć w wielką miłość . Zatraciłam nadzieję w prawdziwe uczucie. Teraz wszystko się zmieniło . Odkąd poznałam Harrego wszystko wydaje się inne - lepsze. Caly ten czas z nim spędzony jest magiczny. Powoli zaczynam przyzwyczajać się do nowej sytuacji. Wszystko się układa. Lily pogodziła się z Liamem. Znamy całą prawde o chłopakach. Harry odwzajemnia moje uczucie. Nie mogę w to uwierzyć. W sumie cieszę się , że Liam nie mówił nam całej prawdy. Dzięki temu poznałam ich jako zwykłych chłopaków , a nie gwiazdy. Może gdybym od początku znała prawde wszystko byłoby teraz inne. Zastanawiam się ile dziewczyn chciałoby być na moim miejscu. Aż boję się pomyślec. To jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu , że jestem ogromną szczęściarą. Mimo , że Styles twierdzi , że to on ma szczęście , bo może spędzać ze mną czas. Nie wiem co on we mnie widzi. Może mieć każdą a zwrócił uwagę na mnie. Zwyklą dziewczynę z Florydy. Mimo , że było już późno nadal było jasno. Do czasu , aż zaczęło padać . Na początku były to sporadyczne krople , jednak wiedziałam , że na tym się nie skończy. Rozpętała sie ogromna ulewa. Zostawiliśmy wszystko i pobiegliśmy na ulicę. Akurat na tej nigdy nic nie jeździ , więc nie musieliśmy się obawiać. Ta droga zamknięta była dla aut od kilku lat. Byłam cała przemoczona. Cały makijaz już dawno poszedł w niepamięć. Moje proste włosy odzyskały swój pierwotny kształt. Mimo to rozpierało mnie szczęście. Nic się nie liczyło. Trzymaliśmy się za ręcę i biegliśmy w kierunku przystanku. W pewnym momencie Harry się zatrzymał.
-Zacząłem się zastanawiać po co uciekamy , deszcz i tak nas dogoni. Poza tym i tak jesteśmy już mokrzy.
-Wiem , to nie ma sensu - rzuciłam i zaczęłam się śmiać. Po drodze spływały ogromne ilości wody. Myślałam , że już bardziej padać nie może , jednak się myliłam. Ulewa wezbrała na sile.
-Wiesz co... - zaczął Harry i złapał mnie za podbródek - zawsze chciałem całowac się w deszczu. To takie romantyczne , szczególnie z Tobą. Myślę , że jesteś tą jedyną... - powiedział i musnął moje usta. Delikatnie odgarnął z twarzy moje włosy. Przysunał się jeszcze bardziej. Nasze twarze stykały się ze soba. Harry patrzył mi w oczy a mnie przechodziły ciarki. To było niesamowite uczucie.
-Kocham Cię - szepnął w końcu i znów mnie pocałował. Nasz pocałunek był taki namiętny. Nie wierzyłam w to co się dzieje. Harry Styles mówi mi , że mnie kocha. Mnie - Darcy . To chyba nigdy do mnie nie dotrze... Darcy , no odpowiedz mu! Przecież dobrze wiesz co chcesz powiedzieć. Darcy no , dasz radę! Proszę , przecież potrafisz... Przez chwilę stałam w bezruchu. Spojrzenie Harrego przeszywało całe moje ciało. Wiedziałam , że czeka na moją odpowiedzieć. W końcu zebrałam się na odwagę.
-Ja również Cię kocham... - wykrztusiłam to z siebie. Nie mogłam uwierzyc w to co się dzieje . To dziwne , że tak szybko wyznajemy sobie miłość , ale ja jestem pewna swoich uczuc. Mam nadzieję , że on równiez. Znamy się niecałe dwa miesiące , ale tyle się wydarzyło. Czuję się jakbym znała go od zawsze. Znowu zaczęliśmy się całować. Deszcz powoli ustawał. Powolnym krokiem ruszyliśmy na przystanek. Harry dał mi swoją bluzę.
- Pewnie za dużo to nie pomoże , ale zawsze chciałem zrobić coś takiego dla dziewczyny... - rzucił i zaczął się śmiac. Mimo wszystko było mi cieplej. Bo miałam coś co należy do Stylesa. Skoro atmosfera tak bardzo się rozluźniła i wiedziałam już na czym stoje, przestałam się krępować. Zaczęliśmy o nas rozmawiać.
-Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem... Już wtedy wiedziałem , że to się tak skończy - rzucił Harry i z całych sił mnie przytulił. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie...




Jeju <3.





czwartek, 17 maja 2012

8.Okłamałem Cię...

Witam ! ;-)
Cały dzisiejszy dzień chodzi za mną piosenka 
" More than this " <3
Uwielbiam ją :D
Ale nie przedłużam , mam dla Was kolejną część. ;*



" Okłamałem Cię ... "

[ z perspektywy Lily... ]

Siedziałam w hotelowym pokoju i zastanawiałam się nad moim życiem. Dziwie się , że ludzie jeszcze ze mną wytrzymują. Ja bym tak nie mogła. Mam swoje humorki , często chodzę smutna. Nie chodzi o to , że robię z siebie ofiare , ale męczą mnie wyrzuty sumienia. Mam ku temu powody. Jestem pełna nadzieji ,  że z czasem mi to przejdzie. Ciężko jest żyć jeśli ciągle się za coś obwiniasz. Ja obwiniam się o wiele rzeczy , najbardziej o śmierć Noah. To ogromne brzemię , które bedzie na mnie ciązyc do końca życia. Kolejną rzeczą jest rozwód rodziców. W tym przypadku to nie była moja wina , ale i tak mnie to męczy. Obwiniam się o to , że nie mogłam nic zrobić. Ale co może 12-letnie dziecko. Nic. Kolejnym powodem jest mój brat. Całkowicie zatraciłam z nim kontakt. Teraz postaram się to naprawić. To jedyna rzecz , którą mogę jeszcze zmienić. Wątpie , że moi rodzicie jeszcze kiedykolwiek się zejdą. Tak samo jak nic nie przywróci życia Noah. Muszę się z tym pogodzić. Myślę , że pewnego dnia to wszystko ustąpi i wtedy będę gotowa na normalne życie. Teraz nie jestem. W pewnym momencie pomyślałam o Darcy , nie dawałam znaku życia od kilku dni. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do przyjaciółki. Następnie zadzwoniłam do mamy. Nie potrafiła sie na mnie złościć , poprostu się martwiła. Po wszystkim znowu wyłączyłam telefon i położyłam się na łóżku. Nie chcę się nad sobą użalać , ale jest mi ciężko... Linn jest osobą na której naprawdę mi zależy. Ale nie mogę pozwolić na takie traktowanie , to nie dla mnie. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Dzisiaj wieczorem muszę się wynieść z hotelu. Nie wiem gdzie pójdę , ponieważ przez ten tydzień nie znalazłam mojego brata. Nie udało mi się zdobyć jego numeru. Nie mam juz pieniedzy , aby dalej tu być. Szukałam jakiejś dorywczej pracy , ale nigdzie mnie nie przyjęli. Spakowałam walizki i zaczęłam płakać. Teraz nie chodzilo już o chłopaka , który mnie zawiódł , ale o to , że nie mam się gdzie podziać. Nie chcę prosić o pomoc mamy , bo wiem , że nie powinnam jej denerwować. Zbliżają się wakację , więc jest naprawdę gorąco. Od dwóch dni zdażały się burze, ale myślę , że to tylko przejściowe. Jakos dam sobie radę. Muszę. Jedyne pieniądze jakie mi zostały to te na podróż powrotną. Ale nie chcę jeszcze wracac... Nie chcę widzieć Linna , poza tym to moja jedyna szansa by poznać ojca. Wzięlam gorącą kąpiel i próbowałam odreagować. Muszę się wyspać , bo nie wiem co będzie dalej. Włączyłam muzykę i położyłam się spać. Wstałam przed 18. Ubrałam się i oddałam klucze. Byłam głodna więc postanowiłam kupic coś do jedzenia. Teraz już na pewno nie wrócę do domu , ale i tak tego nie chciałam. Muszę znaleźć sobie miejsce , gdzie spędzę dzisiejszą noc. Znalazłam najblizszą plażę. Usiadłam i zaczęłam sie zastanawiać co takiego zrobiłam. Niebo pociemniało i zaczęło padać. Było mi tak zimno. Nie wiedziałam co robić , wiec siedziałam na plazy i płakałam. Zaczęłam żałować , że wogole opuściłam Miami. Wszyscy ludzie wrócili do domu a ja zostałam sama. Rozpętała się ogromna burza , a ja modliłam się tylko o to by w końcu ustała. Wybuchłam głośnym płaczem i nie mogłam przestać. Wiedziałam , że jestem w sytuacji bez wyjścia. Do tego czułam się taka samotna. W pewnym momencie ktoś zlapal mnie za ramię.
- Tu jesteś - krzyknał Linn. Od razu wstałam i rzuciłam się mu w ramiona - tak bardzo się o Ciebie bałem... - zaczął.
-Przepraszam , nie chciałam , naprawdę przepraszam - powiedziałam i przytuliłam go jeszcze mocniej. Linn zaczał gładzić moje włosy i pocałował mnie w czoło.
-Lily , musimy porozmawiać... - rzucił smutno - okłamałem Cię...
-To już nie ważne , widziałam Cię z tą dziewczyną , to ja niepotrzebnie robię sobie nadzieje... - tak ciężko było mi złapać oddech, po moich policzkach ciągle spływały łzy. Bylam w totalnej rozsypce.
-Nie ma żadnej dziewczyny ! - rzucił próbując przekrzyczeć burzę. Objął dłońmi moją twarz i spojrzał mi w oczy  - jesteś tylko Ty. Tylko Ty się dla mnie liczysz - tak bardzo potrzebowałam tych słów. Linn delikatnie musnąl moje usta. Wcale się przed tym nie broniłam. Nasze pocałunki były takie zachłanne , tak długo na to czekaliśmy. Chłopak podniósł mnie do góry , moje nogi znajdowały się teraz na jego biodrach. 
-Tak bardzo się cieszę , że Cię mam. Wszystko Ci wytłumaczę, zobaczysz - mówił patrząc w moje oczy.
-Możesz mnie już puścić , dam radę iść sama - powiedzialam i zaczęłam się śmiać. Linn postawił mnie na ziemi i złapał za ręke. Wziął moją walizkę i ruszyliśmy przed siebie. Byliśmy tacy przemoknięci, ze nawet bluza , którą podarował mi chłopak nic nie pomagała. Burza zaczęła ustawać. Wolnym krokiem ruszyliśmy do hotelu. Dzisiejszy dzień spędzimy na Florydzie , a jutro wracamy do miasta. Linn wybrał najbliższy hotel . Już wcześniej chcialam się tu zatrzymać, ale musiałam znaleźć coś tańszego. W końcu porządnie się wyśpię, pomijając to , że było tylko jedno łóżko.
-Jeśli chcesz mogę spac w salonie - rzucił chłopak widząc , ze przyglądam się sypialni.
-Nie , nie musisz... - odpowiedziałam. Wyciągłam z walizki suche ciuchy i ruszyłam do łazienki . Zaczęłam od zmycia makijażu , byłam cała rozmazana. Rozebrałam się i wzięłam długą kąpiel. Tego mi było trzeba. Wróciłam do pokoju i usiadłam obok Linna. 
-Musimy porozmawiać - rzucil chłopak.
-Tak , wiem.
-Nie wiem jak Ci to powiedzieć. Cięzko mi to wszystko wytłumaczyć , ale zacznijmy od tego , ze nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Wiem , że się na mnie zawiodłaś , przepraszam , ale to nie tak jak myślisz...
-Sama nie wiem co mam myśleć. Poprostu , myślalam , że wszystko się jakoś ułoży , a później widzę Cię z jakąś dziewczyną , to naprawdę mnie zabolało.
-Wiem , rozumiem Cię. Dużo w życiu przeszłas , ale to naprawdę nie tak.
-Więc jak? - zapytałam z wyrzutem. Tak bardzo bałam się tego co powie. Bałam się , że kogoś ma , a to co było godzinę temu nie ma już znaczenia.
-To takie trudne , ale nie chcę już przedłużać... - wziął głęboki oddech - Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem , już wtedy wiedziałem , że będziesz dla mnie kimś ważnym. Tak naprawdę nie nazywam się Linn , tylko Liam. Ale to nie ma znaczenia , ponieważ wszystko inne poza imieniem było prawdziwe , to co do Ciebie czuję...
-Dlaczego kłamałeś z tym jak się nazywasz?
-Bałem się , że polubisz mnie za to kim jestem , a nie za to jaki jestem... - wtedy zaczął mi opowiadać o tym całym One Direction. Możliwe , że już kiedyś o nich słyszałam , ale raczej nie zwracałam na to uwagi. Wszystko zaczęło mi się jakoś układać. Już wiem dlaczego tak bardzo bał się tego kim jest. Martwił się o to , że nie polubię go takim jakim jest , ze polecę na jego sławę. Ale moje uczucie także było prawdziwe. Zresztą nie należe do osób , które chcą czerpać korzyści z innych. Byłam trochę zawiedziona , że nie powiedział mi o tym wczesniej , ale wiem , że obawiał się , że mnie straci.
-Czyli , nie ma żadnej dziewczyny? - rzuciłam i posłałam mu szczery uśmiech. Byłam taka szczęśliwa.
-Nie ma i nigdy nie będzie! - przytuliłam się do Liama i podziękowałam mu za to , że odważył się powiedzieć mi prawdę. To dużo dla mnie znaczy.
-Ale czekaj - przerwałam - dalej nie rozumiem dlaczego powiedziałeś , że nazywasz się Linn. Przecież i tak poznałam Harrego , Louisa , Nialla i Zyana.
-Nie wiem , spanikowałem. To wszystko działo się tak szybko. A Ty wyglądałas tak uroczo... - na samą myśl o tym jak się poznaliśmy zaczęliśmy się śmiać.
-Nawet mi nie przypominaj! Pamiętam jak się bałeś , że coś mi się stało...
-Martwiłem się ... i nadal martwię.
-Martwisz się o mnie?
-Tak, martwię się o Ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza!
-Możesz jeszcze raz powtórzyć? - zapytałam i posłalam mu zalotny uśmiech.
-Jesteś najważniejsza.
-Jeszcze raz - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Jesteś najwspanialszą osobą jaką kiedykolwiek poznałem i bardzo mi na Tobie zależy... - szepnął mi do ucha i zaczął mnie łaskotać.
-Nie , przestań ! - krzyknęłam i zaczęłam uciekać po całym pokoju. Jednak on jest o wiele silniejszy. Złapał mnie w tali i spowrotem przeniósł na łóżko. W końcu ta zabawa zamieniła się w wymianę czułośći. Chłopak przytulił mnie i gładził dłońmi moje włosy. Byłam taka zmęczona, że nawet nie wiem kiedy tuląc się do Liama zasnęłam...





Uwielbiam ich. <3





środa, 16 maja 2012

7.One Direction


Witaam. <3
Nie poszłam dzisiaj do szkoły , więc napisałam dla Was kolejną notkę. ;-)
Mam nadzieję , że będzie się podobać. ;-)



" One Direciton "

[ z perspektywy Darcy...]

Nie ma jej. Jak mogła mi to zrobić. Wyjechała... Rozumiem , że była zła , bo naprawdę duzo w zyciu przeszła , ale dlaczego nie poprosiła mnie bym jej pomogła. Jestem jej przyjaciółką. Na pewno byloby jej teraz łatwiej. Czy nawet mi nie ufała na tyle , żeby zabrać mnie ze sobą? Mogłam dotrzymac jej towarzystwa. Martwię się . Jest dla mnie taka ważna . Zastanawia mnie gdzie teraz jest ? Nie odbiera moich telefonów. Tak bardzo się o nią boję . Zaczęłam popadać w panikę. Wyszłam z domu i pobiegłam do Harrego.
-Nie ma jej ! - zaczęłam krzyczeć roztrzęsiona.
-Co? Spokojnie i od początku - rzucił na wstępie otwierając drzwi.
-Nie mam jej , uciekła. Lily - zdołałam wykrztusić i zaczęłam płakać. Harry wyszedł przed drzwi i od razu mnie przytulił.
-Chodźmy do środka , jest zimno - zaproponował. Usiedliśmy na kanapie.
-Proszę , wytłumacz mi o co tu chodzi , tak bardzo się o nią martwię. Boję się , że coś sobie zrobi - wiedziałam , że coś przed nami ukrywają . 
-Cięzko będzie Wam to zrozumieć , ale postaram się. Zaczynajac od początku.. Nie wiecie o nas wszystkiego... - zaczął. Od razu się od niego odsunęlam i spojrzałam mu w oczy. Przestałam płakać , ale poczulam się urażona. Czego możemy o nich nie wiedzieć.
-To naprawdę nie była moja wina. To Liam.
-Liam?
-Linn... Nie wiem dlaczego skłamał ją co do tego jak się nazywa , ale moge się przynajmniej domyślać.
-Ale jej chodziło o jakąś dziewczyne. Dlaczego on jej to zrobił? Myslalam , ze naprawdę ja lubi.
-Lubi i wlaśnie w tym był problem - zaczął - One Direction , coś Ci to mówi ? 
-Nie za bardzo. Może coś slyszalam , ale nie jestem pewna - Harry złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy.
-To nie dotyczy Ciebie , nie chodzi o Was , on poprostu się bał, że nie polubi go takim jakim jest naprawdę - kontynuuował.
-Nie rozumiem. Mozesz jaśniej - Harry zaczał mi wszystko tlumaczyć. One Direction? Nigdy bym nie przypuszczała , ze poznam kogoś takiego . Teraz rozumiem , że nie mówili całej prawdy , ale jak ja mogłam być tak głupia? Jak mogłam nie domyślac się , że coś jest nie tak. Za każdym razem kiedy ktoś przechodził oni starali się ukrywać. Nigdy nie brałam tego na poważnie. Teraz wszystko rozumiem. Linn , Liam czy jak mu tam nie ma żadnej dziewczyny. To była poprostu fanka...
-Ale co z Lily , ona nic nie wie... Dlaczego nie powiedzial jej wcześniej ? - zapytałam z wyrzutem.
-Bał się ... Naprawdę mu na niej zalezy. Znam go. Nigdy nie chciałby jej skrzywdzić. Wiem jak ona musiala to odebrać , ale to nie było tak. To tylko fanka, one często rzucają się nam na szyje. Nie chciał , żeby lubiła go tylko za to kim jest.
-Ale ona taka nie jest. Przecież było duzo okazji , żeby wyznał jej prawde.
-Tyle , że wcześniej nie znał jej na tyle , żeby to wiedzieć. Później kiedy to już zaszło za daleko bał się jej reakcji. Nie chciał jej stracic. Uwierz mi , Liam to naprawdę dobry chłopak. Ona jest dla niego kimś wyjątkowym. Jest taka prawdziwa i szczera , a on nie potrzebuje kogos kto będzie z nim tylko dla sławy... - stwierdzilam , że muszę jak najszybciej znależć Lily. Byłam taka zła. 
-Pojdę z Tobą - powiedział Harry.
-Nie musisz , dam sobie radę.
-Jesteś zła, widzę to. Przepraszam , nie tak to miało wyglądać.
-Wiem , to nie Twoja wina, ale mogłeś to naprawić - trzasnęlam drzwiami i wyszłam. Po policzkach spływały mi łzy. Nie jestem pewna czy to przez Lily czy Harrego? Darcy? Czy Ty się zakochałas? O nie , to niemozliwe. Nie , na pewno nie! W co Ty się wpakowałaś! Nie chcę dopuścić do siebie myśli , że może mi na kimś zależeć. Nie chcę mieć chłopaka. Nie potrzebuje tego. Wróciłam do domu i usiadłam na lóżku. Cała złość na Harrego zaczęła odchodzic w niepamieć. To nie on tu zawinił. Wzięłam telefon i wybrałam numer Lily. Nadal poza zasięgiem. Ktoś zapukał do drzwi. Otworzyła moja mama. 
-Jest u siebie - usłyszalam jej głos . Po chwili w progu stał Styles. Usiadł obok mnie na łóżku i objął ramieniem.
-Nie martw się. Liam to naprawi. Znajdzie ją. Pomyśl , gdzie ona może być...
-Nie mam pojęcia... - powiedzialam zmartwiona.
-Liam da sobie radę , Lily nic nie będzie... - jego slowa przestały do mnie docierać. Przez chwile trwałam w zamyśleniu.
-Juz wiem! Floryda! - krzyknęłam - ona chce odszukac swojego ojca. Znajdziemy ją.
-Dam znać Liamowi. A Ty nic się nie martw. On zawinil więc teraz niech to naprawi - rzucił i spojrzał mi w oczy. Jego wzrok był taki hipnotyzujący. Kiedy widzialam jak się uśmiecha wszystko dookola przestawało mieć jakiekolwiek znaczenie. Uwielbiałam jego uśmiech.
-Chodźmy stąd - zaproponował Harry i wstał z lózka. Całe popołudnie spędziliśmy na plaży. Dopiero teraz zaczęłam zauważać jak reagują na niego ludzie. Czułam na nas spojrzenia innych. Harry powiedział , że jeśli zaczyna mi to przeszkadzać to możemy iść do niego. Tak też zrobiliśmy. Od razu rozsiadłam się na kanapie a Styles poszedł zrobić cos do picia. Trochę zmarzłam więc przykryłam się kocem. Po chwili wrócił Harry i przyniósł mi ciepłą herbatę. Włączył jakąś komedię romantyczną i usiadł obok mnie. 
-Zimno Ci? - zapytał. Pokiwałam tylko glową. Styles objął mnie ramieniem i od razu było mi lepiej. Uwielbiam filmy romantyczne. Ten był naprawdę zabawny . Jak zawsze wielka miłość , którą spotykają przeciwności losu. Mimo wszystko na końcu znów są razem - przeznaczenie. Kiedy film się skończył siedzialam w bezruchu. Panowała cisza. Harry spojrzał mi w oczy i delikatnie się uśmiechnął. W pewnym momencie jego usta dotknęły moich. Nie odrywając się od chlopaka odłożyłam kubek a dłońmi dotknęłam jego twarzy. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Nie wierzyłam w to co się dzieje. Wiedzialam , że coś jest między nami , ale nie wiedziałam , że kiedyś do tego dojdzie. Przeważnie każde moje zauroczenie kończyło się odrzuceniem chlopaka na którym mi zależy , tłumacząc , ze nic do niego nie czuję. Tym razem było jednak inaczej. Nasze czułości przerwał nam telefon.
-Nie odbiorę - rzucił Harry i znów musnął moje usta. Położył się na kanapie i delikatnie pociągnął mnie na siebie. Spojrzał mi w oczy i przytulił z całych sił.
-Nigdy nie chcialbym Cie stracic - rzucił i musnął moją dłoń - zależy mi na Tobie... - Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i uśmiechnęłam się sama do siebie. Jeszcze nie jestem gotowa by odpowiedzieć mu tym samym, ale myślę , ze już niedługo dam radę. Muszę się przyzwyczaić do nowej sytuacji, bo coś czuję , że teraz wszystko się zmieni...




Harry <3.
Aww , ten jego uśmiech <3.






wtorek, 15 maja 2012

6.Serce Kobiety


Witam. ;-)
Mam dla Was kolejną część <3.



" Serce Kobiety "



Ten dzień zapowiadał się całkiem inaczej. Miałam dać sobie szanse na nowy początek. Wszystko mialo się zmienić. Mialo być lepsze. Nic nie zwiastowało , ze tak naprawdę będzie to mój koniec. Więc dlaczego tak bardzo nie mogłam się doczekać. Niczego nieświadoma brnęłam w tą sytuację. Serce kobiety skrywa wiele tajemnic. Są to wspomnienia , osoby na których nam zależy, nadzieje pokladane w innych oraz słowa , których nie potrafimy wypowiedzieć. Kiedy serce kobiety zostaje złamane , ciężko to naprawić. Jedynym lekiem jest czas. Kobieta taka staje się nieufna. Nie wierzy , że czeka ją coś dobrego. Mimo , że trudno zmienić jej podejście , jest to mozliwe. Tak było w moim przypadku. Wszystkie moje nadzieje pokladałam w Linnie. Ufałam mu bezgranicznie. No może nie od początku, ale z czasem. Myślałam , ze nie jest w stanie mnie zranić. Wyglądał tak niewinnie. Cięzko wierzyć mi w prawdziwą miłość , ale myślałam , że jestem na dobrej drodze. Jak bardzo się myliłam... Zaczęło się zwyczajnie. Zwykly dzień w zwyklym mieście , zwykła dziewczyna. Jak zawsze rano wstałam i wykonałam poranne rytuały. Zadzwonił telefon. Odebrałam. Linn chciał się ze mną spotkać. Chcial porozmawiać o nas. Odkad pożegnałam moją przeszłość , chcialam na nowo żyć pełnią życia. Tak bardzo się starałam. Mimo wszelkich nadzieji stało się to czego obawialam się najbardziej. Ponowne zranienie. Złamane serce. Dlaczego tak bardzo zawodzimy się na ludziach , których kochamy. Kochać ? Nie jestem pewna czy to właściwe słowo , ale Linn był dla mnie kimś wyjątkowym. Niestety. Pozory często nas mylą , tak było i teraz... Od dawna wiadomo , że płeć męska potrafi kłamać. Nie mają żadnych skrupulów. Jednak on wydawal się inny.. Od początku był taki troskliwy. Przy nim czułam się taka ważna . Tak bardzo się o mnie martwił , interesowal moim losem. Było to dla mnie coś nowego , ponieważ nikt nigdy nie poświęcal mi tyle uwagi.  Dlaczego tak bardzo się myliłam. Życie nauczyło mnie wystarczająco jak powinnam postępować. Nie zawsze było dobrze. Dlatego wiedzialam , że nie warto robić sobie nadzieji. Wiedziałam , że nie warto ufać. Mimo to popełniłam bląd. Zaufałam. Tak bardzo żałuję. Nadszedł dzień w którym postanowiłam nareszcie się uwolnić. Związek z Linnem. Tego teraz pragnęłam. Bylam pewna , że to da mi oparcie. Ten dzień miał wszystko odmienic. Umówione miejsce było niedaleko plaży. Tam gdzie spędzaliśmy najwięcej czasu . Tym razem miało być inaczej. Tylko ja i on. Wybiegłam z domu i powolnym krokiem ruszyłam do parku .. Już z daleka widziałam Linna. Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Niestety do czasu. W pewnym momencie u jego boku pojawiła się jakaś dziewczyna. Wyglądali jak para zakochanych. Rzuciła się mu na szyję , a on odrazu ją objął. To bolało. Moje serce rozpadło się na tysiące kawałków. W jednej chwili runął cały mój świat . Do oczu napłynęły łzy. Płynęły strumieniem po rozgrzanych policzkach. Czulam ogromny ból w klatce piersiowej. Oddech przyśpieszył. Nie mogłam nabrać powietrza. Słyszałam tylko uderzenia mojego serca, które biło w nadmiernym tempie. Jak on mógł mi to zrobić - pomyślałam. Usiadłam na krawężniku i próbowałam się uspokoić. Spojrzałam na telefon. Linn. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać , więc odrzuciłam połączenie. Nie chcę go więcej widzieć. Chcę poprostu zapomnieć... Myślałam , że przyjeżdżając tu będę miała szanse na normalne życie. Jak bardzo się myliłam. Kiedy mój oddech wrócił do normy, podniosłam się i powoli ruszyłam do domu. Było mi słabo , mialam zawroty głowy, nudności. Czułam się okropnie. Nie mogłam powstrzymać łez . Przed moimi oczami znow ujrzałam ten obraz. Naprawdę cierpialam. Przeżywałam wewnętrzne katusze . Byłam rozdarta. Dlaczego to tak bardzo boli. Przecież on nic mi nie obiecywał. Nie wydarzyło się nic , co wykraczałoby poza granice przyjaźni. Jak mogłam byc tak głupia. Zaczęłam biec. Chcialam jak najszybciej znaleźć się u siebie. Zamknąć się w swoim pokoju i odizolować się od świata zewnętrznego. Odizolować się od wszystkiego co mnie otacza , od mojej codzienności. Od ludzi , otoczenia. Chcialam być sama z sobą. Wbiegłam do domu trzaskając drzwiami. Od razu pobiegłam do góry. Mama zaczęła dobijać się do drzwi , ale powiedzialam żeby dała mi spokoj. Położyłam się na łóżku. Nie wytrzymałam, wybuchłam głośnym płaczem... Cały poranek i popołudnie spędziłam w pokoju. Telefon miałam wyłaczony. Nie chcialam aby cokolwiek mnie dzisiaj rozpraszało. Probówałam zasnąc , ale nie trwało to długo. Wieczorem postanowiłam , że sprawdzę czy nie dzowniła do mnie mama. Napewno się martwi. Wie , że cięzko do mnie dotrzeć , dlatego nie zamierzam jej denerwowac. Nie chce obarczac jej moimi problemami. 30 nieodebranych połączeń od Linna , 10 od Darcy , 2 od Harrego i 5 od Nialla. Pomyśleć , że tak bardzo się martwią. W pewnym momencie znów zadzwonił telefon. Nawet nie sprawdziłam kto to.
-Lily ? Co jest? Martwię się ! - rzucił od razu kiedy odebrałam. Nawet nie zdążylam się odezwać.
-Linn? - po wypowiedzeniu jego imienia zadrżał mi głos. Tak cięzko było mi go teraz słyszeć - nigdy więcej do mnie nie dzwoń . Muszę o Tobie zapomnieć - rzuciłam i wyłączylam się. Po policzkach popłynęły łzy. Ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłam na doł , żeby sprawdzić kto to. Naszczęscie to nie ten , który tak bardzo mnie zranił. Nie ten na ktorym tak bardzo się zawiodłam.
-Darcy , Niall , Harry ? Co wy tu robicie - zapytałam zaskoczona i otarłam łzy.
-Lily , martwimy się o Ciebie! - rzucił Niall.
-Jak moglaś przez cały dzień nie odbierać telefonu! - krzyknęla Darcy i weszła do domu. Wiedziałam , że jest zła. Nie odzywalam się caly dzień.
-Przepraszam - powiedziałam smutno.
-Możemy wejść ? - zapytał Harry.
-Chodźcie.
-Płakałaś ? - szepnęła Darcy .
-Nie , nic mi nie jest.
-Linn był u Ciebie wcześniej , ale nie otwierałas - Harry mówiąc to zrobił dziwną minę. Niall zmierzył go wzrokiem. Nie wiedziałam o co chodzi.
-Spałam... Zresztą nie chce go widzieć.
-Nie wiem co się stało , ale wierz mi . On Ci to wszystko wytłumaczy , nie skrzywdziłby Cię... - kontynuował Styles.
-Nie , nie potrzebuję wyjaśnień , już wszystko wiem - posłałam mu uśmiech . Cięzko było go wymusić , ale dałam radę.
-Jak to wiesz?
-Poprostu. Widziałam go. Nie musicie nic mówić. Nie rozumiem tylko dlaczego kłamał , że mu na mnie zależy.
-Nie martw się - rzucił Niall - będzie dobrze.
-Już nic nie bedzie dobrze - odpowiedzialam i posłałam mu uśmiech. Mimo tego w środku czułam przeszywajacy mnie bol - wiem , że przyszliście tu specjalnie dla mnie , ale jestem taka zmęczona...
-Czyli , że mamy sobie iść ? - wyprzedziła mnie Darcy - spokojnie rozumiem Cię. Spotkamy się jutro. Wyśpij się - podeszła do mnie i dała całusa w policzek. Po chwili podszedł Harry , który przytulił mnie na pożegnanie . Kolejny był Niall. To było naprawdę miłe. Wiedzieć , że jest się dla kogoś ważnym. Wiedziałam , że jutro będzie nowy dzień i wszystko będzie lepsze. Jednak ja potrzebowalam zmiany. Nie chcialam widzieć się z Linnem , nie jestem gotowa. Teraz chcę być sama. Wróciłam do pokoju i wyciągnęłam z pod łóżka walizkę. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy . Wygrzebałam z szafki wszystkie moje oszczędności. Wyrwałam z zeszytu kartke i napisałam list do mamy. Nie chcialam jej martwić. Poprostu potrzebowałam czasu dla siebie. Miałam nadzieje , że zrozumie. Postanowiłam wyjechać na Florydę. Chcę odnaleźć ojca. Myślę , że jeśli uda mi się uzyskać numer mojego brata wszystko będzie łatwiejsze. Udalam się na stacje. Wsiadłam do pociągu i wyjechałam... Teraz liczę się tylko ja. Wszystko inne jest nie ważne... Poprostu muszę zapomnieć...




Liam <3 
Ehh... Uwielbiam <3




niedziela, 13 maja 2012

5.Pożegnanie


Witam :-)
Mam dla Was kolejną część. ;-*



" Pożegnanie "



Odkąd przeprowadziłam się do Miami minął miesiąc. Przez ten czas tak wiele się zmieniło. Całe dnie spędzam z Darcy , Linnem , Harrym i ich znajomymi. Najczęściej z Zaynem i Niallem. Od czasu do czasu przyjeżdża jeszcze Louis. Linn jest taki niesamowity , uwielbiam w nim wszystko. Zaczynając od charakteru a kończąc na jego słodkiej buźce. Przez ten miesiąc bardzo się do siebie przywiązaliśmy. Jesteśmy przyjaciółmi i chyba tak narazie zostanie. Nie potrafię okazać mu tego co czuję. Tak bardzo chciałabym żeby wiedział . Jest dla mnie kimś wyjątkowym , naprawdę mi na nim zależy . Wiem , że powinnam z nim o tym porozmawiać , ale nie potrafię. To takie trudne. Leżałam na łóżku i zastanawiałam się jakby to było gdyby znał moje myśli. Czy to by coś zmieniło ? Z rozmyślań wyrwał mnie telefon. Spojrzałam na ekran na którym widniał napis - Darcy.
-No , słucham Cię Kochanie ? 
-Tu Linn - rzucił nieśmiało.
-Linn ? - zapytalam zdziwiona - Ehh myślałam , że to Darcy... - czułam , że zaczynam się rumienić. Tak więc kolejna wpadka. Linn nie mógł zadzownić od siebie , poniewaz zapomnial telefonu. Myślałam , że to moja przyjaciólka więc nazwałam go "kochanie" - zwykle nieporozumienie. Na dziś zaplanowany jest wieczór na plaży. Linn pytał czy idę z nimi , ale odmówiłam. Dzisiaj jest kolejna rocznica śmierci Noah. Wole posiedzieć w domu i powspominać niż bawić się na plaży. To by było nie na miejscu. Tak więc na dziś już plany są. Posiedzę u siebie w pokoju , jak co roku przejrzę stare albumy ze zdjęciami. Posłucham naszych ulubionych piosenek. Popatrzę w gwiazdy i spróbuję sobie wyobrazić gdzie teraz jest. Czy tam gdzie trafił jest mu lepiej , tak jak na to zasługuje... Cały poranek i popołudnie spędziłam u siebie , tak jak przypuszczalam. Zbliżał się wieczór więc postanowiłam zejść na kolacje. Mamy jeszcze nie było . Chciałam dowiedzieć się o której będzie w domu wiec postanowiłam do niej zadzwonic . Okazało się , że nie wraca na noc , ponieważ ma duzo pracy. Może to i lepiej. Zostanę sama z sobą . Nikt nie będzie mi przeszkadzał. Wyciągnęłam coś do jedzenia i usiadłam na kanapie... Byłam taka nieobecna. Pozmywałam naczynia i włączyłąm telewizor. Oczywiscie nie było nic ciekawego , więc postanowiłam położyć się spać. Ten dzień i tak był dla mnie wystarczająco przytłaczający . Przebrałam się w pidżamę , zmyłam makijaż i położyłam się do łózka. Zbliżała się 21. W pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Zbiegłam na doł i otworzyłam. W drzwiach ujrzałam ... Linna. Pidżama w misie , zero makijażu , rozczochrane włosy i oczy czerwone od płaczu. No tak , tego można się było spodziewać. Ja to mam szczęście.
-Linn ? Co Ty tu robisz ?
-Nie chciałem żebyś siedziała sama , mogę wejść?
-No jasne - rzuciłam i wpuściłam go do domu.
-Mam dla nas coś do jedzenia i jakieś filmy. Co Ty na to?
-Jak najbardziej za - powiedziałam i posłałam mu uśmiech - tylko może pójdę się przebrać i ogarnąc - dodałam po chwili starając się unikać wzroku Linna.
-Tak wyglądasz naprawdę ślicznie.
-Nie musisz kłamać - powiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Nie kłamie , wyglądasz naprawdę uroczo - rzucił i posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widzialam. Stwierdziłam , że nie mam siły ani ochoty iść do góry się przebierać , więc skoro Linnowi to nie przeszkadza , to dam sobie spokoj. Usiadłam obok niego na kanapie i rozpoczeliśmy seans. Byłam taka zmęczona , że nawet nie wiedząć kiedy usnęłam mu na ramieniu. Obudziłam się u siebie w łóżku. Przykryta byłam ciepłym kocem. Rozejrzałam się po pokoju. Po drugiej stronie łóżka siedział Linn.
-Jak to się stało , że jestem u siebie w pokoju ? - zapytałam zdziwiona.
-Usnęłaś więc przeniosłem Cię do łóżka , żeby było Ci wygodniej ... - w jego głosie było tyle ciepła. To było naprawdę słodkie.Byłam mu naprawdę wdzięczna za to że przyszedł , ze nie zostawił mnie samej. Mimo , że staralam się sprawiać pozory , że nic mi nie jest, mój wyraz twarzy nadal był smutny. Zauważył to nawet Linn. Usiadł na przeciwko i probowal jakos do mnie dotrzeć.
-Lily , czy coś się stało? - zapytał troskliwie.
-To nic takiego.
-Możesz mi powiedzieć , jeśli tylko chcesz. Proszę , zaufaj mi... - ciągnął dalej.
-Wiem , rozumiem.
-Jesteś taka tajemnicza. Proszę otwórz się przede mna. Chcę zrozumieć - powiedział . Jego wyraz twarzy był taki smutny. Moze naprawdę mu na mnie zalezy. W moich oczach pojawiły się łzy. Linn od razu mnie przytulił. Zaczęłam płakać. Nie potrafiłam przestać. Musialam to z siebie wyrzucić. Za długo staralam się ukryć to co czuję. Opowiedzialam mu całą moją historię... Linn zaproponowal mi , żeby pojechać na cmentarz i raz na zawsze pożegnać się z Noah. Miał rację. 
-Lily , uważam , ze musisz raz na zawsze pogodzić się z tym co było i zacząć żyć teraźniejszością. Nie jesteś niczemu winna. - Przebrałam się i wzięłam ciepły koc . Było zimno. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na cmentarz. Usiadlam na ławce obok grobu Noah i zaczęłam płakać. Musiałam wyrzucić z siebie to co czuję. Linn ciągle był ze mną . Przytulał mnie i pocieszał. Byłam mu naprawdę wdzięczna , że nie opuścił mnie w takiej chwili. Jego wsparcie było mi teraz potrzebne. Płacz wymęczył mnie na tyle , że w drodze powrotnej do Miami usnęłam na tylnym siedzeniu. Obudzilam się dopiero kiedy dotarliśmy na miejsce. Była 4 rano. Mimo tego , że juz nie spałam Linn wniósl mnie do domu na rękach. Zaniósł mnie do łóżka i usiadł obok. Zaczęliśmy rozmawiać, musialam mu podziękować za to co dzisiaj dla mnie zrobił. Byłam mu naprawdę wdzięczna.
-Muszę już iść - rzucił w końcu.
-Nie musisz...
-Jestem zmęczony , poza tym za niedługo bedzie Twoja mama.
-Zostań tutaj. Położysz się koło mnie - zaproponowałam. Widziałam , że Linn nie miał już sił, więc nie mogłam pozwolić mu prowadzić w takim stanie. Nie chce stracić kolejnej osoby. Zasłoniłam zasłony i wrocilam do łózka. W końcu w pokoju zrobilo się ciemno, mimo , że za oknem był świt . Czulam się o wiele lepiej . Linn miał naprawdę wspaniały pomysł. Musiałam raz na zawsze pożegnać moją przeszłość. . Położyłam się obok chłopaka i próbowałam usnąć. Jednak z nim obok nie bylo to łatwe.
-Śpisz? - zapytalam.
-Nie , jeszcze nie.
-Aaa.. mogę się przytulić - rzuciłam nieśmiało. Oczywiście z tym nie bylo problemu. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i objęłam w talii rękoma. Zamknęłam oczy. Minęło może 5 minut a ja już odpłynęłam...



Bohaterowie


Imię : Zayn
Nazwisko : Malik
Wiek :19


 Imię : Niall
Nazwisko : Horan 
Wiek :19


Imię : Louis
Nazwisko : Tomlinson 
Wiek : 21





czwartek, 10 maja 2012

4.Nie rozumiem samej siebie...


Witam Wszystkich! <3
No i kolejna część. ;-) Dzisiaj znowu dojdzie nowy bohater... :-*
Mam nadzieję , że się spodoba!



" Nie rozumiem samej siebie... "



- O nie , tak na pewno nie pójdziesz ! - krzyknęła Darcy wyrywając mi z rąk kolorową bluzę.
- Dlaczego ? 
- Na randkę w takich ciuchach? - zmierzyła mnie wzrokiem.
- To nie jest randka! - krzyknęłam w swojej obronie.
- Jest! - odpowiedziala.
-Nie jest! 
-No tak... To dlaczego Cię gdzieś zaprosił? Raczej w celu zapoznania się , prawda? - zaczęła się wymądrząc. Jak zawsze... ale i tak ją kocham. Wiem , że się o mnie troszczy.
-O jeju... Udowodnię Ci , że to nie randka. Idziesz ze mną... - zaproponowałam. 
-Że co? Mam zepsuc Ci randke z takim przystojniakiem?
-To nie jest randka. Sama się przekonasz. Jestem tu nowa , poza tym pewnie ma wyrzuty sumienia i chce mi jakos wynagrodzić to , że na mnie wpadł. Poprostu mu głupio i zrobil to z grzeczności.
-Taaak... a ja myślę , że leci na Ciebie! - powiedziała i zaczęła się śmiać.
-Przestań , skąd możesz to wiedzieć... - rzuciłam zawstydzona. 
-Ale wiem cos jeszcze... - ciągnęła dalej.
-Niby co?
-Ty tez na niego lecisz! - krzyknęla i zaczęła skakać po łózku.
-Nie prawda. Nie lece na niego! - powiedzialam oburzona i rzuciłam w nią poduszką.
-Ehe, przecież widzę jak się stresujesz kiedy o nim mówisz.
-Nawet go dobrze nie znam - odpowiedziałam.
-To poznasz. To nie problem. Mraśny jest tyle już wiemy - rzucila i zaczęła się śmiać.
-Darcy! Ja nie potrzebuję związku , nie potrzebny mi chłopak... - zaczęłam jej tłumaczyc.
-A wlasnie , że tak. "Każdy potrzebuje kogoś kto go przytuli , pocieszy.. kogoś kogo moze pokochać" - zacytowała moje słowa.
-Nie , nie po tym co się stało. Nie , nie chcę... Nie potrafiłabym ... - w tym momencie pomyślalam o Noah.
-Skąd wiesz, daj sobie szanse. Bierz się za Linna - rzuciła i poslala mi szyderczy uśmiech.
-Nie rozmawiajmy o tym - powiedzialam i wyrzuciłam wszystko z walizki - prosze, skoro tak wszystko wiesz, to wybierz mi teraz w co mam się ubrać - akurat w tej kwesti jej ufałam. Wiedziałam , że ma dobry gust jesli chodzi o ciuchy. Szybko wygrzebala mi jakąś sukienkę. W sumie trafiła na moją ulubioną. Kremową z lekkim odcięciem pod biustem. Była bardzo wygodna i luźna , a to dla mnie najważniejsze. Ubrałam do niej czarne balerinki i poszłam do łazienki. No dobra , posłucham Darcy i wezmę się za siebie. Rozpuściłam moje długie włosy i podprostowałam grzywkę. Reszta włosów była pofalowana - jak zawsze. Wytuszowałam rzęsy i przejechałam po ustach bezbarwną pomadką. Spojrzałam w lustro. Od razu lepiej - pomyślałam.
-No , rozpuściłaś włosy - rzuciła Darcy kiedy wrócilam do pokoju - wiedziałam , że przemówię Ci do rozsądku. Szykuj się , za niedługo wychodzisz.
-To , że rozpuściłam włosy nie znaczy , że zmieniłam podejscie. Nadal uważam , że to nie randka...
-A Ty dalej swoje... - zrobila zmarnowaną mine. Wiedziała , że nie zmienię zdania, więc na nic te jej próby.
-Szykuj się , idziesz ze mną - rzuciłam i zeszłam na dół po coś do picia. Kiedy wróciłam moja przyjaciółka własnie kończyła się malować. Włosy miala wyprostowane , wyglądała naprawdę ślicznie. Odkąd pamiętam była najładniejszą dziewczyną w klasie. Zawsze miała powodzenie , ale nie wiedząc czemu nigdy nie chciała z niego korzystać. Nie pamietam nawet czy kiedykolwiek miała chłopaka. Większość startujących do niej dostawało kosza. Nie żeby szukała ideału , ale mam wrażenie , że czegoś się boi... Zadzwonił dzwonek do drzwi. Powolnym krokiem ruszyłam na dół. W drzwiach ujrzałam Linna.
-Już 18? - zapytałam zdziwona i zaczęłam sie śmiać.
-Prawie , ale już nie mogłem się doczekac , aż Cię zobaczę - rzekł zawstydzony i spuscił głowę. W tej chwili na schodach ujrzałam Darcy. Byla już w połowie wiec postanowiłam go uprzedzić.
-Właśnie Linn... Darcy idzie z nami - rzuciłam i wskazałam na moją przyjaciółkę.
-Czesc - rzuciła i zaczęła się śmiać - nie chcialabym Wam przeszkadzać... - powiedziala podchodząc do drzwi - mam nadzieję , że nie masz nic przeciwko.
-Nie , w porządku - odpowiedział i posłał mi uśmiech. 
-To gdzie idziemy? - zapytałam kiedy wyszlismy z domu.
-Hmm. Może plaża? Za niedługo zachód słońca... - zaproponował. No tak jestem tu już drugi dzień a jeszcze nie byłam na plaży. Muszę to nadrobić. W trakcie drogi atmosfera się rozluźniła. Jak już wspominałam Linn jest taki zabawny. Darcy tak samo jak ja nie mogła przestać się śmiać. W końcu doszliśmy na miejsce. Usiedliśmy na plaży i rozmawialiśmy. Siedziałam między Linnem a Darcy. Niebo pociemniało i ujrzelismy cudowny zachód słońca...
-Liam ! - krzyknął jakiś chłopak i zaczął biec w naszą stronę. 
-Cześć dziewczyny , jestem Harry! - rzucił i posłał nam uśmiech.
-Liam , Stary , szukałem Cię ... - zwrócił się do Linna. To było.. dziwne . Linn spojrzał na mnie i zaraz zaczął się wykręcać. Zapytał nas czy chcemy coś do picia i poszedł razem z Harrym.
-Liam? Nie uważasz , że to było jakieś dziwne?
-Czy ja wiem , może tak na niego mówią . Co w tym dziwnego.
-Wiesz jaka ja jestem podejrzliwa...
-Lily , pomyśl. Kłamałby z tym jak się nazywa ? Jaki to ma sens?
-Nie wiem - zrobiło mi się jakoś glupio. Dlaczego tak bardzo boje się ludzi , którzy mnie otaczają. Tak bardzo boję się zaufać drugiej osobie. Po chwili podbiegł do nas Harry .
-Chodźcie , pojdziemy pochodzic po mieście. W nocy wydaje się o wiele ciekawsze . Tyle się dzieje! - rzucił - Linn zaraz do nas dołączy tylko kupi coś do picia. Ruszyliśmy powolnym krokiem do wyjscia z plaży. Niedaleko nas przechodzila grupka dziewczyn. 
-O nie! - krzyknął wystraszony - dziewczyny , zasłońcie mnie , proszę. Musicie mnie ukryć, szybko... - powiedzial szeptem. Nie wiedzialam o co mu chodzi. Po chwili kiedy ta grupka zniknęły za zakrętem Harry zaczął nam wszystko tłumaczyć - Przepraszam za moje zachowanie , ale tam szła ... moja była - dodał po chwili zastanowienia - Nie chcialem żeby mnie zobaczyła... - rzucił . Widać , że zrobiło mu się głupio. Miał dziwny wyraz twarzy. Po chwili dołączył do nas Linn. Poszłam z nim przodem a Darcy - jak to Darcy chciala zostawić nas samych więc szła za nami z Harrym.
-Lily , ja muszę wracać... - rzucila po chwili.
-Akurat teraz? No dobrze... to zaraz Cię odprowadzę.
-Nie trzeba... Ja to zrobię ! - krzyknął Harry i uśmiechnął się do Darcy. Pozegnałam się z przyjaciółką i wróciłam z Linnem na plaże. Słońce już prawie zaszło. Podeszliśmy bliżej brzegu. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Zrobilo się zimno...
-Chcesz bluze ? - zaproponował Linn widząc jak się trzęsę.
-Nie , nie trzeba - rzuciłam nieśmiało.
-Trzymaj , bo się przeziębisz - powiedział troskliwie i zarzucił mi ją na ramiona. Byłam taka zmęczona, ale nie chcialam jeszcze wracać. W jego towarzystwie czulam się tak dobrze. W pewnym momencie rozmowa ucichła. Linn spojrzał mi w oczy. Ja takze nie mogłam się powstrzymać i przestać na niego patrzyć. Przysunął się do mnie bliżej , przez co nasze spojrzenia były jeszcze głębsze. Jego twarz była tak blisko mojej . Moje serce zaczęło bić mocniej. Tak bardzo się zestresowalam. Miałam wrażenie , że bedzie chciał mnie pocałować. Byłam tego pewna , dlatego kiedy zorientowałam się , że jego twarz zbliża się do mojej , szybko odwróciłam głowę i skierowalam wzrok gdzie indziej.
-Wracamy juz? - zapytałam. Zrobiło mi się głupio za to co przed chwilą zrobiłam i jeszcze pytam czy możemy już wracać. Co ja wyprawiam? Przecież wcale nie chce się z nim rozstawać. Jak zwykle pod wpływem impulsu wygaduję głupoty...
-Możemy wracać, jeśli chcesz ... - rzucił. Wydawał się taki smutny. Nie wiem dlaczego tak bardzo boje się do kogoś przywiązać. Naprawdę chcialabym miec osobę , ktorej będę mogła zaufać, ale boję się , że ten ktoś mnie skrzywdzi. Linn wydawal się być w porządku , ale był taki tajemniczy. Prawie nic o nim nie wiedziałam. Dodatkowo ta dziwna sytuacja z Harrym. Nie wiem , pewnie za bardzo się przejmuję, ale już tak mam. W drodze powrotnej panowała cisza. Chyba było mu głupio , że chciał mnie pocałować. Nawet nie wiedział jak bardzo tego chcialam. Poprostu nie potrafię. Mam jakąś wewnętrzną blokadę. Przytuliłam go na pożegnanie i poszłam do domu. Wzięłam długą kąpiel i położyłam się do łóżka. Jeszcze długo nie mogłam zasnąć , miałam ogromne wyrzuty sumienia. Nie rozumiem samej siebie...



Bohaterowie :


Imię : Harold - " Harry "
Nazwisko : Styles
Wiek : 18




wtorek, 8 maja 2012

3.Tajemniczy Nieznajomy



Witam Wszystkich.. ;-)
Mam nadzieję, że pierwsza część się podobała. 
No więc żeby nie było Wam smutno - mam dla Was więcej...



" Tajemniczy Nieznajomy "

W końcu nadszedł ten dzień. Dzień w którym moja mama spełniła swa obietnice. Przeprowadzam się do miasta w którym mieszka Darcy . Zacznę wszystko od nowa. Nowa szkoła , nowi ludzie. Nikt nie będzie mi nic wypominał. Darcy obiecala mi , że razem ze mną zacznie uczęszczać do nowej szkoly. W końcu uwolnię się  od tej monotonności. Będę mogła byc sobą , taką jaką byłam na samym początku, zanim wydarzyła się najgorsza rzecz w moim życiu. Spakowałam walizki i zanioslam wszystko do samochodu. Usiadłam na schodach przed domem i czekałam na moją przyjaciółkę. Jak zwykle się spóźniała - nic nowego.
- No , w końcu jestes ! - krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję. Byłam taka szczęśliwa. Pierwszy raz od dłuższego czasu.
- Nie przesadzaj , to tylko kilka minut spóźniania - powiedziała po czym spojrzała na swój telefon - no dobra.. może trochę więcej niż kilka minut.
- Kochanie , nie kilka minut tylko godzina - zaśmiałam się.
Wzięłam od Darcy torbe i zaniosłam ją do bagażnika. Usiadłyśmy na tylnym siedzeniu i czekałysmy na moją mamę.
- Teraz już wszystko się ułoży... - powiedziala.
- Nareszcie , mam już dosyć tych wszystkich ludzi. Oceniaja mnie tak naprawdę nic o mnie nie wiedząc.
-Wiem - powiedziala i oparła głowę na moim ramieniu. W sumie bylo mi trochę przykro mimo , że wiedziałam , że nie będę tęsknic za tym miejscem. Wiąże się ono z wieloma wspomnieniami... Całe moje dzieciństwo. Tego akurat będzie mi szkoda. Niestety później już nie bylo tak kolorowo. Po chwili przyszła moja mama.
- To co , gotowa? - rzucila na wstępie.
- Myślę , że tak - odpowiedzialam
- Jesteś pewna , ze tego chcesz? 
- Jestem , bardziej niż kiedykolwiek... - powiedziałam. Ruszyliśmy. Spojrzałam w tylną szybę po raz ostatni oglądając okolicę w której sie wychowałam. Przed moim domem widniała wielka tabliczka z napisem " Na Sprzedaż " . Kochałam to miejsce , ale wiedziałam , że już nigdy więcej nie chcę tu wracac. Podróż do Miami zajęła nam parę godzin. Byłam taka zmęczona. Ta przeprowadzka miała także na celu zrealizowanie mojego planu. Pragnę odszukać ojca. Muszę się dowiedzieć dlaczego mnie zostawił . Mam 17 lat , chcę wiedzieć co sprawiło , że nie utrzymuje ze mna kontaktu. Poza tym chcę znów zobaczyc brata. Rodzice rozstali się dawno temu, mimo to jeszcze przez jakiś czas mieszkali razem. Ciekawi mnie jaki on jest... już prawie nie pamiętam tego jak było kiedyś. Miałam zaledwie 12 lat kiedy mnie zostawił , byłam jeszcze dzieckiem. Interesuje mnie także dlaczego mój brat nie chciał mnie odwiedzać. Teraz kiedy ma 18 lat ma przecież wolną rękę , nie musi słuchać się ojca. Zastanawia mnie jak on wygląda, jaki jest. Znowu wzięło mnie na wspomnienia. Pamiętam te wszystkie kłotnie. Wiem , że on znosił je o wiele lepiej niż ja. Zawsze biegłam do niego i tuliłam z całych sił , byle tylko oderwać się od tego co było wokół..
- Jesteśmy na miejscu - powiedziała mama wyrywając mnie z zamyslenia. Moim oczom ukazał się cudowny dom. Był taki wielki i zadbany - idealny. Dodatkowo był niedaleko plaży, a ja zawsze chcialam mieszkac w takim miejscu. Zbliżał się wieczór więc Darcy musiała wracac do siebie. Wczesniej mieszkała u dziadków jednak na weekendy wracała do rodziców. Teraz ponownie z nimi zamieszka.
- Odwiozę Cię - zaproponowała moja mama.
- Nie trzeba , mieszkam niedaleko - rzuciła Darcy - teraz będziemy sąsiadkami - powiedziala i zaczęła się śmiac. Nie mogłam w to uwierzyć. Po raz pierwszy w moim życiu wszystko było takie jak powinno. Czułam się jak w śnie. Lepiej być nie mogło. Pozegnałam się z Darcy i poszłam wyciągnąć moje walizki. Weszłam po schodach i poczekałam , az mama otworzy mi drzwi. Zapaliłam światło i ujrzalam wielki salon. Był w stonowanych kolorach , mama ma jednak dobry gust. Od zawsze zajmowala się dekorowaniem wnętrz. Odkąd pamiętam chciała zaprojektować swój idealny dom , teraz jej marzenie się spełniło. Ciekawiło mnie jak wyglądać będzie mój pokój. Zostawiłam walizki i ruszyłam na górę. Sciany były fioletowe. Mój ulubiony kolor - pamietała. Pod ścianą stało wielkie łózko. Tego mi było trzeba. Zeszłam po moje rzeczy , postawiłam je pod ścianą i rzuciłam się na łózko. Włączyłam muzykę i zasnęłam.
Wstałam taka wypoczęta. Łóżko było naprawdę wygodne. Postanowiłam coś w sobie zmienić , chce sprawiać wrażenie szczęśliwej. Nie ! Nie chcę sprawiać wrażenia - chce być szczęśliwa. Taka się teraz czułam, to było takie ... dziwne. Już dawno zapomniałam jak wygląda moja uśmiechnięta buzia. Włączyłam muzykę i podeszłam do jednej z walizek. Wyciągnęłam krótkie białe spodenki i jakiś luźny granatowy podkoszulek na ramiączkach. Odsłoniłam zasłony, było gorąco. Zabrałam kosmetyczkę , ciuchy i ruszyłam do łazienki. Zapaliłam zapachowe świeczki , wyciągnęłam mój ulubiony olejek i wzięłam długą kąpiel. Następnie wysuszyłam włosy i wzięłam się za malowanie. Mocno wytuszowałam rzęsy i zrobiłam kreski eyelinerem. Ubrałam szare trampeczki , zarzuciłam torbę na ramię i poszłam zwiedzać okolicę. Usiadłam na ławce niedaleko parku. Wyciągłam z torby moją ulubioną lekturę i zaczęłam czytac. W końcu zadzwonił telefon:
-Lily?
-No nareszcie , wiesz jak się nudzę!
-Zaraz po Ciebie przyjdę , co robisz ? - zapytała Darcy.
-Siedzę na ławce i czytam książkę , niedawno wstałam.
-I tak wcześnie jak na Ciebie - powiedziała i zaczęła się śmiać. Pewnie myślała , że jeszcze spię.
-Dobra , dobra! - krzyknęłam i także wybuchłam śmiechem.
-To jak się umawiamy ? Orientujesz się w okolicy?
-No mozna tak powiedzieć. Chodź do parku. Jak będziesz na miejscu to zadzwoń.
-Okej, to do zaraz.
Wiedziałam , że i tak się spóźni więc postanowiłam wrócić do siebie i wziąć coś zimnego do picia. Właśnie wychodziłam z domu kiedy zadzwoniła Darcy , że jest już niedaleko parku. Postanowiłam się pośpieszyć. Szybkim krokiem wyszłam z domu . Byłam już prawie na zakręcie ... No wlaśnie byłam. Bo ktoś nie potrafi jeździć i wjechał we mnie rowerem , po czym wyleciał przez kierownice i mnie przewrócił. Otworzyłam oczy i zobaczyłam na sobie jakiegoś chłopaka. Ja to mam szczęście. Już pierwszego dnia takie wpadki. Zszedł ze mnie i podał mi rękę abym mogła wstać. Dość , że byłam cała obolała to jeszcze brudna i mokra od Coli. Chciało mi się śmiać z samej siebie ale postanowiłam zachować powagę . Nie chcialam , żeby ten tajemniczy nieznajomy pomyślał , że śmieję się z niego. Spojrzałam na chłopaka , który omal mnie nie zabił. 
-Przepraszam , naprawdę przepraszam , nie chciałem - zaczął się tłumaczyć. Był taki przejęty. Wyglądał naprawdę śmiesznie. Był cały brudny , zresztą tak samo jak ja.
-Nic się nie stało - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Nie mogłam się powstrzymać, to było takie zabawne.
-Nie zauważyłem Cię , naprawdę! Jejku , przepraszam - ciagnął dalej.
-Przeciez już mnie przeprosiłeś... Nic takiego się nie stało - powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
-Czyli nie jesteś zła?
-Nie , wszystko jest okej.
-Nic Cię nie boli , bo wiesz , za lekki to ja nie jestem? Mam nadzieję , że nic Ci nie jest... - a ten dalej swoje. Jaki on rozgadany.
-Nie, nic mi się nie stało. Za to Ty jesteś cały brudny.. no ale miałeś przynajmniej miękkie lądowanie. Cieszę się , że mogłam się do czegoś przydać - powiedziałam i znów zaczęłam się śmiać. Najbardziej rozbawiło mnie to , że on tak bardzo się przejął.
-Ej to nie jest śmieszne! - krzyknął i sam wybuchł śmiechem - Ty też jestes brudna to się nie śmiej, nie wyglądasz lepiej.
-No ciekawe przez kogo - rzuciłam i zaczęłam wycierać bluzkę , była cała mokra .
-No przepraszam , słaby ze mnie kierowca , tak wogole to jestem Lii... Lii... Linn.
-Tak więc cześć Linn. Lily - przedstawiłam się i podałam mu rękę.
-Miło Cię poznać. Jesteś tu nowa? Nigdy wczesniej Cię nie widziałem, pamiętałbym.
-Tak ... wczoraj się wprowadziłam.
-Więc jak pierwszy dzień tutaj?
-Dobrze, pomijając, że ktoś tu chciał mnie zabić.
-No weź , nie wypominaj. Nie zrobilem tego specjalnie. 
-Przecież nie wypominam , mi zawsze coś się dzieje, takie juz moje przeznaczenie. Przynajmniej jest zabawnie. Tylko teraz muszę się przebrać.
-Ooo , odprowadzę Cię , jeśli nie masz nic przeciwko.
-Nie mam , ale nawet nie próbuj wsiadać na rower.
-Nie mam nawet takiego zamiaru , uwierz - powiedział. Podniósł z ziemi rower i prowadząc go obok siebie ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Szybko pobiegłam do góry i zaczęłam grzebac w walizce. Nie mogłam nic znalezc z wyjątkiem zwiewnej sukienki. Przebrałam się , ubrałam czarne balerinki i wybiegłam z domu.
-Ooo, ładnie wyglądasz - rzucił na wstępie. Na moich twarzy pojawił się rumieniec. Zawsze tak mam kiedy ktoś mnie zawstydzi.
-Dziękuję . A teraz za kare odprowadzisz mnie do parku, bo ja znając moje szczęscie zaraz się zgubię. Na dzis mam dosyć przygód - ruszyliśmy. Całą drogę nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Linn jest taki zabawny. Właśnie doszlismy do parku . Już miałam iść , kiedy Linn złapał mnie za rękę. 
-Widzimy się jutro?
-To jest zaproszenie? - zapytałam z uśmiechem.
-Hmm.. - udawał zamyslenie - wydaje mi się , że tak.
-Coś jak... randka? - zrobiłam śmieszną minę i zaczęłam się śmiać.
-Tak , coś jak ... randka - powtórzył nieśmiele i sam wybuchł śmiechem. Próbował zrobic minę podobną do mojej , wyglądał tak zabawnie.
-To o której? 
-18 ?
-Okej, to do jutra - rzuciłam i pobiegłam do Darcy.
-A co to za chłopak? - zapytała na wstępie.
-Linn.
-Ooo , jesteś tu pierwszy dzień a już wyrywasz takich przystojniaków. Mam być zazdrosna? - powiedziała i wybuchła śmiechem. Nasz dzisiejszy plan to zwiedzić najbliższą okolicę... 



Bohaterowie :


" Linn "
Imię : Liam
Nazwisko : Payne 
Wiek : 19






niedziela, 6 maja 2012

2.Noah

Witam !
Po raz kolejny tego dnia.
Nie mogłam się już doczekać , aż zacznę historię , 
dlatego też opublikuję Wam dzisiaj jej pierwszą część.
Pamiętajcie , że czekam na Wasze opinie! 



" Noah "

Co do mojego życia - zacznę trochę dramatycznie. Zanim wejde w teraźniejszosc pragnę przedstawić Wam moją przeszłość. Nasze życie składa się z krótkich urywków. Są to niezapomniane chwile , wspomnienia , osoby o których zawsze będziemy pamiętać. Ja także miałam taką osobę. Na imię miał Noah. Był moim najlepszym przyjacielem. Myślałam , ze nic nie będzie w stanie nas rozłączyć. Niestety , myliłam się. Wystarczy jeden dzień , chwila nie uwagi . To ułamki sekund a jak wiele potrafią zmienić . Pamiętam ten dzień dokładnie.. Wstałam wcześniej , jakbym coś przeczuwała. Zjadłam śniadanie , pomalowałam się i zadzwoniłam do Noah. Powiedział , że wpadnie za 15 minut. Przyszedł przed czasem , powiedział , że ma problemy i musi wyjechać. Byłam przekonana , że to nie skończy się dobrze. Przytuliłam go do siebie i zaczęłam płakać . Wiedziałam , że rozstanie to najgorsze co może nas teraz spotkać. Sama miałam mnóstwo problemów. Mój ojciec nie odzywa się do mnie od 5 lat. Mieszka razem z moim bratem na Florydzie. Mama także nie poświęca mi uwagi. Jest typem pracoholika. Noah nie ma lepiej . Jeszcze jako mały chłopiec został sam. Ojciec nie żyje. Jego mama narkomanka nie przejmowała się synkiem. Chyba dlatego tak bardzo się kochaliśmy. Zawsze miałam wrażenie , ze łączy nas tylko przyjaźń , jednak to było coś więcej... Stanął przede mną ,  miał łzy w oczach. Obiecałam , że mu pomogę. Chciałam z nim uciec. Nie mogłam zostawić go samego. Jak zwykle wpakowal się w kłopoty a teraz ratuj go, no ale jak moglam mu odmowic. Przytuliłam go mocno i otarłam łzy z policzka. Powiedzialam , zeby się nie martwił , kazalam mu wierzyć , że będzie lepiej , że wszystko sie ułozy. Spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął moje usta. Chyba trochę się zawstydził , bo do czasu tego pocałunku mielismy być tylko kumplami , ale ja nie protestowałam. Chcialam więcej. Tym razem to ja przejęłam inicjatywę . To bylo magiczne. Jednak szybko wrocila szara rzeczywistosc . Z nerwow zrobilo mi sie slabo , wiec poszlimy posiedziec przed domem. Sama przed sobą powinnam przyznac , ze go kochałam. Byłam tego pewna ... Siedząc na ławce Noah wyznał mi miłosc, czulam to samo... Tylko dlaczego nie potrafilam mu tego wyjawić? Mielismy mało czasu , Noah miał poważne problemy. Pobiegłam na górę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Walizka była ciężka , ale wiedzialam , ze do auta mam tylko kawalek. Poszperałam po szufladach i znalazłam kluczyki. 
-Kto prowadzi? - zapytał.
-No jasne , że ja - krzyknęłam i zasiadłam za kierownicą.
Wyjechaliśmy z naszego miasta bez słowa. Wiem , ze nie było to rozsądne , ale mając 15 lat wszystko wydaje się być lepsze od tego co nas otaczalo. Nie raz robilismy sobie wycieczki autem kiedy wszyscy spali. Podróz ciągla się w nieskończoność. Żadne z nas nie wiedzialo jaki jest cel podrózy. Nastał wieczor. Bylismy zmęczeni i głodni. Wygrzebałam z torby ostatnie oszczędności i poszlam z Noah do najbliższej knajpki. Stala na uboczu , wiec nie musialam obawiac się żadnej kontroli. Spożywając posilek rozmawialismy o naszej przyszlosci. Chcialam mu powiedziec co do niego czuje jednak w dalszym ciągu nie potrafiłam. Tak bardzo cieszyla mnie jego obecnosc. Nie raz przysięgalismy sobie "na zawsze razem" . Mielismy się trzymac razem , bo nikt inny nas nie zrozumie. Robiło się coraz ciemniej , a o świcie chcialam być juz daleko od domu... Tak by nie móc juz zawrócić. Postanowilam jechac całą noc , żadnych przerw... To był największy błąd jaki kiedykolwiek popełniłam. Nastala ogromna ulewa, na jezdni odbijaly się smugi świateł. Byłam taka zmęczona , nie dawałam rady. Ale ja jak to ja , nie przyznam się do tego , że wymiękam. Zycie nauczyło mnie , że trzeba być twardym. Taka oczywiscie pragnęłam być, choć w środku byłam naprawdę delikatną istotą. To była dosłownie chwila kiedy zjechałam z pasa. Zmęczenie robiło swoje. Jezdnie były mokre , straciłam panowanie nad autem , jedyne co pamiętam to tylko światło nadjeżdzającego samochodu. Kolejna rzecz którą pamietam to bol. Ogromny ból przeszywający moje ciało. Wszędzie pełno krwi. Dachowaliśmy. Wpadłam w panike . Dopiero po chwili uświadomiłam sobie , że nie jechałam sama. Pamiętam , że tak strasznie się bałam. Ostatkami sił wyczołgałam się z auta. Otworzyłam drzwi od pasażera i wyciągłam Noah. Chcialam go ratowac . Nie wyobrażalam sobie , że mogę go stracić. Nie oddychał. Próbowalam mu jakoś pomoc , ale było już za póżno. Wpadłam w histerię.
-Noah proszę , obudź się. Błagam.. Kocham Cię , prosze , slyszysz, powiedz , ze slyszysz. Nie wygłupiaj się Noah! Prosze... - opadłam obok jego ciała i zaczęłam krzyczeć. Musialam to z siebie wykrzyczeć. Nie rozumialam dlaczego tak to się skończyło.
-Na zawsze razem , pamiętasz ? Wlaśnie to sobie przysięgaliśmy. Zabierz mnie do siebie , ja tak nie chcę dłużej. Bez Ciebie nie dam rady...- szeptalam. Mój oddech był ciężki , głos cały zachrypnięty od płaczu. Położyłam się obok Noah i oparłam głowe na jego klatce piersiowej. Przy nim czulam się taka bezpieczna. Wierzyłam , że dotrzyma obietnicy i zabierze mnie ze sobą. Nie chcialam , żeby sam odchodził z tego świata. Chcialam mu towarzyszyć. Ulewa powoli ustawała. Patrzyłam w niebo , które pełne było gwiazd. Wyobrażałam sobie , że każda gwiazda odpowiada jakiejś osobie. Byłam taka zmęczona , w końcu zasnęłam. Obudzilam się w szpitalu , mama była przy mnie. Kiedy tak na nią patrzyłam było mi jej naprawdę szkoda. Jak mogłam być tak głupia. Narażałam nie tylko siebie , narażałam osobę , którą kocham. Osobe której już nie ma , ale na zawsze pozostanie w moim sercu. Nigdy o nim nie zapomnę.. Od tego czasu minęły 2 lata. Do dzis nie mogę się pogodzić z tym co się stało. Przez to prawie wogole nie mam przyjaciół. Całe dnie spędzam przed ksiązkami. W szkole mam tylko jedną koleżankę - Darcy. Niestety jest z innego miasta. Nie wiem jak ona ze mną wytrzymuje. Dobrze wie , ze kiedys byłam inna , bardziej otwarta. Potrafilam się bawić. Jednak życie nauczyło mnie , ze nie jest ciąglą zabawą. Są o wiele ważniejsze kwestie. Moja nieśmiałośc dodatkowo potęguje to , że nikt nie chce się ze mną zadawac . Jestem taka zagubiona. Mozna powiedzieć , że jestem sama ze swoimi problemami. Juz nie daję rady. Nie mogę pogodzić się z jego śmiercią. Ale wiem , że tam gdzie teraz jest będzie mu lepiej. On na to zasługuje. Na ogól staram się o tym nie myśleć. Kilka miesięcy spędzonych w szpitalu , spotkania z psychologiem trochę mi pomogły , jednak nadal nie mogę znieść tego co mówią inni. Jak mogą nazywać mnie mordercą. Nie mają pojęcia jak bardzo kochałam Noah i ile dałabym za to , żeby do mnie wrocił. 
-Noah , naprawdę Cię potrzebuje.. Na zawsze razem , pamiętaj - powiedzialam i połozylam się do łózka.
Tak.. życię składa się z krótkich urywków. Są to niezapomniane chwile , wspomnienia , osoby o ktorych zawsze będzięmy pamiętac. Osoby które na zawsze pozostaną w naszym sercu...

Lily.



Bohaterowie :

Imię : Lily
Wiek : 17

Imię : Noah

Imię : Darcy 
Wiek : 17