niedziela, 6 maja 2012

2.Noah

Witam !
Po raz kolejny tego dnia.
Nie mogłam się już doczekać , aż zacznę historię , 
dlatego też opublikuję Wam dzisiaj jej pierwszą część.
Pamiętajcie , że czekam na Wasze opinie! 



" Noah "

Co do mojego życia - zacznę trochę dramatycznie. Zanim wejde w teraźniejszosc pragnę przedstawić Wam moją przeszłość. Nasze życie składa się z krótkich urywków. Są to niezapomniane chwile , wspomnienia , osoby o których zawsze będziemy pamiętać. Ja także miałam taką osobę. Na imię miał Noah. Był moim najlepszym przyjacielem. Myślałam , ze nic nie będzie w stanie nas rozłączyć. Niestety , myliłam się. Wystarczy jeden dzień , chwila nie uwagi . To ułamki sekund a jak wiele potrafią zmienić . Pamiętam ten dzień dokładnie.. Wstałam wcześniej , jakbym coś przeczuwała. Zjadłam śniadanie , pomalowałam się i zadzwoniłam do Noah. Powiedział , że wpadnie za 15 minut. Przyszedł przed czasem , powiedział , że ma problemy i musi wyjechać. Byłam przekonana , że to nie skończy się dobrze. Przytuliłam go do siebie i zaczęłam płakać . Wiedziałam , że rozstanie to najgorsze co może nas teraz spotkać. Sama miałam mnóstwo problemów. Mój ojciec nie odzywa się do mnie od 5 lat. Mieszka razem z moim bratem na Florydzie. Mama także nie poświęca mi uwagi. Jest typem pracoholika. Noah nie ma lepiej . Jeszcze jako mały chłopiec został sam. Ojciec nie żyje. Jego mama narkomanka nie przejmowała się synkiem. Chyba dlatego tak bardzo się kochaliśmy. Zawsze miałam wrażenie , ze łączy nas tylko przyjaźń , jednak to było coś więcej... Stanął przede mną ,  miał łzy w oczach. Obiecałam , że mu pomogę. Chciałam z nim uciec. Nie mogłam zostawić go samego. Jak zwykle wpakowal się w kłopoty a teraz ratuj go, no ale jak moglam mu odmowic. Przytuliłam go mocno i otarłam łzy z policzka. Powiedzialam , zeby się nie martwił , kazalam mu wierzyć , że będzie lepiej , że wszystko sie ułozy. Spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął moje usta. Chyba trochę się zawstydził , bo do czasu tego pocałunku mielismy być tylko kumplami , ale ja nie protestowałam. Chcialam więcej. Tym razem to ja przejęłam inicjatywę . To bylo magiczne. Jednak szybko wrocila szara rzeczywistosc . Z nerwow zrobilo mi sie slabo , wiec poszlimy posiedziec przed domem. Sama przed sobą powinnam przyznac , ze go kochałam. Byłam tego pewna ... Siedząc na ławce Noah wyznał mi miłosc, czulam to samo... Tylko dlaczego nie potrafilam mu tego wyjawić? Mielismy mało czasu , Noah miał poważne problemy. Pobiegłam na górę i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Walizka była ciężka , ale wiedzialam , ze do auta mam tylko kawalek. Poszperałam po szufladach i znalazłam kluczyki. 
-Kto prowadzi? - zapytał.
-No jasne , że ja - krzyknęłam i zasiadłam za kierownicą.
Wyjechaliśmy z naszego miasta bez słowa. Wiem , ze nie było to rozsądne , ale mając 15 lat wszystko wydaje się być lepsze od tego co nas otaczalo. Nie raz robilismy sobie wycieczki autem kiedy wszyscy spali. Podróz ciągla się w nieskończoność. Żadne z nas nie wiedzialo jaki jest cel podrózy. Nastał wieczor. Bylismy zmęczeni i głodni. Wygrzebałam z torby ostatnie oszczędności i poszlam z Noah do najbliższej knajpki. Stala na uboczu , wiec nie musialam obawiac się żadnej kontroli. Spożywając posilek rozmawialismy o naszej przyszlosci. Chcialam mu powiedziec co do niego czuje jednak w dalszym ciągu nie potrafiłam. Tak bardzo cieszyla mnie jego obecnosc. Nie raz przysięgalismy sobie "na zawsze razem" . Mielismy się trzymac razem , bo nikt inny nas nie zrozumie. Robiło się coraz ciemniej , a o świcie chcialam być juz daleko od domu... Tak by nie móc juz zawrócić. Postanowilam jechac całą noc , żadnych przerw... To był największy błąd jaki kiedykolwiek popełniłam. Nastala ogromna ulewa, na jezdni odbijaly się smugi świateł. Byłam taka zmęczona , nie dawałam rady. Ale ja jak to ja , nie przyznam się do tego , że wymiękam. Zycie nauczyło mnie , że trzeba być twardym. Taka oczywiscie pragnęłam być, choć w środku byłam naprawdę delikatną istotą. To była dosłownie chwila kiedy zjechałam z pasa. Zmęczenie robiło swoje. Jezdnie były mokre , straciłam panowanie nad autem , jedyne co pamiętam to tylko światło nadjeżdzającego samochodu. Kolejna rzecz którą pamietam to bol. Ogromny ból przeszywający moje ciało. Wszędzie pełno krwi. Dachowaliśmy. Wpadłam w panike . Dopiero po chwili uświadomiłam sobie , że nie jechałam sama. Pamiętam , że tak strasznie się bałam. Ostatkami sił wyczołgałam się z auta. Otworzyłam drzwi od pasażera i wyciągłam Noah. Chcialam go ratowac . Nie wyobrażalam sobie , że mogę go stracić. Nie oddychał. Próbowalam mu jakoś pomoc , ale było już za póżno. Wpadłam w histerię.
-Noah proszę , obudź się. Błagam.. Kocham Cię , prosze , slyszysz, powiedz , ze slyszysz. Nie wygłupiaj się Noah! Prosze... - opadłam obok jego ciała i zaczęłam krzyczeć. Musialam to z siebie wykrzyczeć. Nie rozumialam dlaczego tak to się skończyło.
-Na zawsze razem , pamiętasz ? Wlaśnie to sobie przysięgaliśmy. Zabierz mnie do siebie , ja tak nie chcę dłużej. Bez Ciebie nie dam rady...- szeptalam. Mój oddech był ciężki , głos cały zachrypnięty od płaczu. Położyłam się obok Noah i oparłam głowe na jego klatce piersiowej. Przy nim czulam się taka bezpieczna. Wierzyłam , że dotrzyma obietnicy i zabierze mnie ze sobą. Nie chcialam , żeby sam odchodził z tego świata. Chcialam mu towarzyszyć. Ulewa powoli ustawała. Patrzyłam w niebo , które pełne było gwiazd. Wyobrażałam sobie , że każda gwiazda odpowiada jakiejś osobie. Byłam taka zmęczona , w końcu zasnęłam. Obudzilam się w szpitalu , mama była przy mnie. Kiedy tak na nią patrzyłam było mi jej naprawdę szkoda. Jak mogłam być tak głupia. Narażałam nie tylko siebie , narażałam osobę , którą kocham. Osobe której już nie ma , ale na zawsze pozostanie w moim sercu. Nigdy o nim nie zapomnę.. Od tego czasu minęły 2 lata. Do dzis nie mogę się pogodzić z tym co się stało. Przez to prawie wogole nie mam przyjaciół. Całe dnie spędzam przed ksiązkami. W szkole mam tylko jedną koleżankę - Darcy. Niestety jest z innego miasta. Nie wiem jak ona ze mną wytrzymuje. Dobrze wie , ze kiedys byłam inna , bardziej otwarta. Potrafilam się bawić. Jednak życie nauczyło mnie , ze nie jest ciąglą zabawą. Są o wiele ważniejsze kwestie. Moja nieśmiałośc dodatkowo potęguje to , że nikt nie chce się ze mną zadawac . Jestem taka zagubiona. Mozna powiedzieć , że jestem sama ze swoimi problemami. Juz nie daję rady. Nie mogę pogodzić się z jego śmiercią. Ale wiem , że tam gdzie teraz jest będzie mu lepiej. On na to zasługuje. Na ogól staram się o tym nie myśleć. Kilka miesięcy spędzonych w szpitalu , spotkania z psychologiem trochę mi pomogły , jednak nadal nie mogę znieść tego co mówią inni. Jak mogą nazywać mnie mordercą. Nie mają pojęcia jak bardzo kochałam Noah i ile dałabym za to , żeby do mnie wrocił. 
-Noah , naprawdę Cię potrzebuje.. Na zawsze razem , pamiętaj - powiedzialam i połozylam się do łózka.
Tak.. życię składa się z krótkich urywków. Są to niezapomniane chwile , wspomnienia , osoby o ktorych zawsze będzięmy pamiętac. Osoby które na zawsze pozostaną w naszym sercu...

Lily.



Bohaterowie :

Imię : Lily
Wiek : 17

Imię : Noah

Imię : Darcy 
Wiek : 17



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz