piątek, 29 marca 2013

35.Miasto tętniło miłością..


Witam Kochane. ♥
Mam dla Was kolejny rozdział.. no i przez jakiś czas może mnie nie być , ponieważ zostałam bez internetu... :*(



" Miasto tętniło miłością.. "

[ z perspektywy Lily...]

Obudziłam się w ramionach mojego ukochanego. Czy to nie cudowne? Już za niedługo będzie to moja codzienność. Każdego dnia będę się budzić obok niego z myślą, że należymy tylko do siebie i nikt nigdy tego nie zepsuje. Jesteśmy młodzi, ale myślę, że dojrzali, a przynajmniej na tyle by ze sobą być. Zresztą wiek to tylko liczba , w miłości liczą sie uczucia bo to jest najważniejsze. A ja jestem pewna.. Wiem, że go kocham . Najbardziej na świecie, jak jeszcze nikogo nigdy..
-O już nie śpisz.. - powiedziałam zerkając na Liama.
-O czym tak myślisz? - zapytał delikatnie sie podnosząc.
-O naszej wspólnej przyszłości. Tak jakoś mnie naszło..
-Zapowiada się niesamowicie - szepnął całując moją dłoń. Spojrzałam w jego oczy a chłopak od razu rozszyfrował co mam na myśli namiętnie mnie całując. Jak widać rozumiemy sie bez słów. Oparł się na dłoniach, które ustawił obok moich ramion. Pochylił się i spojrzał w moje oczy.
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo Cię kocham. Nigdy nie przypuszczałem, że można kochać kogoś tam bardzo jak ja Ciebie.. - szepnął tuż obok mojego ucha. Czułam na szyi jego ciepły oddech i na samą myśl, że jest tak blisko dostawałam dreszczy podniecenia. Ujęłam jego twarz dłońmi i sporzałam w oczy. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie przygryzając dolną wargę. Chłopak musnął moje usta, nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne.. W tym momencie zadzwonił telefon.
-Poczekaj, odbiorę - powiedziałam próbując wydostać się spod Liama.
-To pewnie nic ważnego, a jeśli tak to zadzwonią jeszcze raz - rzucił nie przestając całowac mojej szyi. 
-Masz rację - szepnęłam i oddałam się w całości tej chwili. Chłopak przeciągnął mnie na siebie. Już po chwili nasze ciuchy wylądowaly na podłodze a my daliśmy się ponieść emocjom... Po wszystkim wyciągnęłam z szafki czyste ubrania i powędrowalam do łazienki. Poranny prysznic i jestem gotowa na kolejny dzień pełen wrażeń. Kolejnym punktem na mojej dzisiejszej liście było śniadanie. Zeszłam na dół. Liam oczywiście wszystko przygotował. Mój kochany mężuś. Przyszły, ale jednak mężuś. Już wkrótce.. Jak narazie narzeczony z czego jestem bardzo zadowolona. Czuję się spełniona i w końcu jestem szczęśliwa. Dotychczas nic nie szło po mojej myśli a teraz? Jest idealnie. Po śniadaniu wróciłam do siebie i zaczęłam szukać telefonu, który jakimś cudem znajdował się pod łóżkiem. Nieodebrane połączenie od Darcy. Wybrałam jej numer, ale nie odbierała. Spróbowałam jeszcze kilka razy aż w końcu dałam sobie spokój. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie. Po chwili dołączył do mnie Liam i razem oglądaliśmy telewizję. Nic ciekawego nie leciało, ale to i tak nie miało znaczenia. Bardziej skupialiśmy się na sobie niż na tym co dzieje się na ekranie. Pogoda była piękna. Słońce wkradało się przez okna do domu rzucając smugi na podłodze. Zbliżała się godzina 15, nadal było gorąco, ale dało sie to wytrzymać. Wraz z Liamem wybraliśmy się na spacer. Chodziliśmy po parku i obserwowaliśmy inne zakochane pary. Miasto tętniło miłością. Było niesamowicie. Nagle dostałam sms'a - "Musimy pogadac, Darcy." . Napisałam, że wpadnę wieczorem i znów wyłączyłam się na otaczający mnie świat. W mojej głowie był tylko on i nasza wspólna przyszłość. Ruszyliśmy w kierunku plaży. 
-Gorąco - powiedziałam i położyłam się na rozgrzanym piasku. Liam opadł tuż obok. 
-Nie narzekaj, jest cudownie - rzucił i dał mi całusa w policzek.
-Przecież nie narzekam, ale nie pogardziłaby, gdyby troszkę sie ochłodziło.
-Aż tak Ci gorąco?
-Taaak - rzuciłam zamykając oczy. Chłopak wstał i jednym szybkim ruchem podniósł mnie z ziemi. Zaczął biec w kierunku wody.
-Mam na to sposób - powiedział i zaczął się śmiać.
-Nie, Liam proszę! - zdołałam krzyknąć a już byłam cała mokra. Nadchodzące fale sprawiły, że chłopak się przewrócił i teraz już obydwoje leżeliśmy w wodzie - Zimno - wydusiłam z siebie cała się trzęsąc.
-Teraz Ci zimno? Przed chwilą było Ci gorąco.
-Weź, głupi jesteś! - powiedziałam i rzuciłam się nad niego , tak, że chłopak znalazł się pod wodą. Zaczęliśmy się wygłupiać aż w końcu skończyło się na całowaniu. Od razu zrobiło mi się cieplej. Zbliżał się wieczór więc wolnym krokiem w mokrych ciuchach powędrowalismy do domu. Chłopak odprowadził mnie pod same drzwi i pożegnał się ze mną słodkim całusem. Zaraz po przekroczeniu progu zrzuciłam z siebie mokre ciuchy i ruszyłam na górę. Włosy nadal miałam mokre a makijaż cały rozmazany. Nie miałam za dużo czasu więc zmyłam go do końca a włosy upiełam w wysoki kucyk. Ubrałam krótkie spodenki, jakąś luźną bluzkę i zadzwoniłam do Darcy. Niestety ta znowu nie odbierała. Wyszłam z domu i ruszyłam przed siebie. Już po chwili stałam przed jej drzwiami. Zapukałam i czekałam aż ktoś mi otworzy. Gdy drzwi się uchyliły ujrzałam dziewczynę, która niczym nie przypominała mojej uśmiechniętej Darcy. Była cała rozmazana i wyglądała jakby stało się coś naprawdę strasznego.
-Co się stało? - zapytałam i mocno ją przytuliłam. Była w totalnej rozsypce.
-Jestem w ciąży - szepnęła i wybuchła głośnym płaczem. Wtuliła się w moje ramię i nie potrafiła powstrzymać łez.



♥..Harold.. ♥







wtorek, 12 marca 2013

34.Chodzi Ci o Zayna?

Witam Kochane!
Tak wiem.. Zawalam po całości i to coraz częściej.. Nie mam czasu, tyle się dzieje a w tym liceum mnie wykończą. Ludzie.. dajcie mi wakacje! ;*(



" Chodzi Ci o Zayna? "

[ z perspektywy Lily... ]

Siedziałam spokojnie na ławce w parku i co jakiś czas zerkałam na swoją dłon. Widniał na niej prześliczny zaręczynowy pierścionek. Po chwili u mojego boku pojawił się Liam i na przywitanie dał mi soczystego buziaka w policzek.
-Tu jesteś, szukałem Cię - powiedział na co ja posłalam mu uśmiech. Wpatrzylam się w jego twarz i w dalszym ciągu nie moglam się odezwać - czemu tak mi się przyglądasz? - zapytał zdziwiony. Na co ja tylko westchnęłam uśmiechając się jeszcze szerzej - No? Czekam na odpowiedź, jestem brudny czy coś?
-Nie, po prostu jesteś taki.. - znów się zamyśliłam.
-Jaki?
- Taki mój, już na zawsze. Nadal nie mogę w to uwierzyć - powiedzialam na co chłopak mocno mnie przytulił.
-O tak , tylko twój i nikogo więcej - rzucił całując moją dłoń, tą na której znajdował się pierścionek, symbol naszej wieczności.
-Kocham Cię  - powiedziałam.
-Ja Ciebie też, najbardziej na świecie, skarbie! - chłopak objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.
-Musisz wracać?
-Uwierz, że nie chcę.. Niestety nic nie mogę na to poradzić.
-Nie lubię kiedy jesteś daleko. Nienawidzę tych naszych rozstań.. - szepnęłam.
-Za niedługo znów się zobaczymy.. No i jeśli będziesz chciała to możesz do nas przyjechać.
-Gdyby to było takie proste.
-Teraz kiedy już jesteś moją przyszłą żoną, mama chyba nie będzie mieć problemu z tym byś mogła ze mną wyjechac. Wątpie by miała coś przeciwko bym Cię ze sobą zabrał.
-Tak, wiem.. Nie o to chodzi.. - powiedziałam a na mojej twarzy pojawił się smutek.
-Chodzi Ci o Zayna? - zapytał  i widziałam, że w dalszym ciągu bolał go ten temat.
-Nie wiem czy potrafiłabym przebywac w jego towarzystwie. On jest taki.. Nawet nie wiem jak go określić.
-Rozumiem, ale to nie zmienia faktu, że przyjechałabyś tam do mnie nie do niego - powiedział na co ja trochę się zmieszałam. Zabrzmialo to trochę dziwnie, jakby w dalszym ciągu miał jakieś wyrzuty w związku z tą sprawą lub bał się, że coś do niego czuję. Przecież to nie prawda.. Jedyne uczucie jakie mnie teraz przepełnia w stosunku do niego to nienawiść. Mimo wszystko nie zamierzalam dalej drążyć tego temtu. Nie chciałam psuć tego wszystkiego co znów jest między nami. Jego slowa naprawdę mnie zabolały. Zrobiło mi się przykro ale starałam się to jakoś ukryć. Liam spojrzał na mnie.
-Przepraszam, źle to ująłem. Nie o to mi chodziło.
-Nie, w sumie masz rację. Spróbuj mnie jednak zrozumiec, dla mnie to też nie jest proste. To wszystko.. Ja.. - powiedziałam a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Kochanie, nie płacz. Przepraszam, nie to miałem na myśli - przytulił mnie i otarł dłonią łzy.
-Nawet nie wiesz jak mi jest z tym ciężko, to naprawdę trudny temat. Dobrze wiesz, że nie chciałam, ale stało sie. Wiesz też, że gdybym mogła cofąć czas..
-Wiem, kochanie wiem. Nie mówmy o tym , cieszmy się tymi ostatnimi chwilami razem. Wieczorem wyjeżdzamy.. - chłopak wstał z ławki i podał mi rękę - Chodź, idziemy.. Nie będziemy tak siedzieć. Chcę się Tobą nacieszyć.. - Cały dzień spędziliśmy chodząc po parku. Rozmawialiśmy o naszej wspólnej przyszłości. O tym jak to teraz będzie. W końcu wszystko się zmieni. Nawet wspomnieliśmy o ślubie i ani przez chwilę nie weszliśmy na temat Zayna. Układało sie idealnie. Nasza wspólna przyszłosc zapowiadała się niesamowicie. Już nie mogłam się doczekać.
-To co, wracamy? - zapytał Liam i spojrzał na mnie smutnym spojrzeniem.
-Na to wygląda.. - powiedziałam bliska płaczu. Nie chcę się z nim rozstawać. Nie teraz, nie po tym co się wydarzyło. Tęskniłam za nim zdecydowanie za długo, a teraz kiedy zaczyna się układać znów musimy się rozstać. Chłopak złapał moją dłoń i ruszyliśmy w kierunku domu. Weszlismy na taras i spojrzeliśmy na siebie spojrzeniem pełnym rozpaczy. Trzymaliśmy sie za dłonie i żadne z nas nie potrafiło się odezwać.
-Kocham Cię - powiedziałam i zaczęłam płakać.
-Ja Ciebie też maleńka.. - powiedział i z całych sił mnie przytulił. Miał łzy w oczach. Nie chciał tego rozstania tak jak i ja. Już mieliśmy się pocałować, kiedy zadzwonił telefon. Liam od razu odebrał.
-Coś się stało? - zapytałam schodząc po schodach i kładąc rękę na jego ramieniu. Chłopak odwrócił się w moją stronę i posłał mi uśmiech.
-Nie do końca - rzucił.
-No nie badź taki tajemniczy , mów - powiedziałam patrząc na jego wyraz twarzy, który stanowił dla mnie nie lada zagadkę.
-Zostajemy. Nie wiem na jak długo, ale zostajemy.. - szepnął na co ja rzuciłam mu się w ramiona. Chłopak uniósł mnie do gory i pocałował w usta - kocham Cię - szepnał czule i postawił mnie na ziemi.
-Dzisiaj nigdzie Cie nie wypuszczę. Zostajesz u mnie, czy tego chcesz czy nie - posłałam mu uśmiech i złapałam za rękę prowadząc do domu. Chłopak tylko się zaśmiał i nawet nie próbowal się wykręcać. Przywitaliśmy się z moją rodzicielką i ruszyliśmy na górę..