niedziela, 21 października 2012

28.Nie jedna już nam to mówiła..


Ha!
Mam dla Was kolejną notkę . ;-)
Mam nadzieję, że będziecie z niej zadowoleni.
Znalazłam trochę czasu, ponieważ jutro jadę na wycieczkę, więc nie mam nic do nauki i dlatego cały dzisiejszy wieczór postanowiłam poświęcić dla Was.
To do następnej. Postaram się jak najszybciej.. 
Obiecuje. ;-)



" Nie jedna już nam to mówiła.. "

[ z perspektywy Lily... ]

Wszystko było gotowe. Razem z Darcy biegałyśmy po całym domu aby wszystko wyglądało niesamowicie. Wszędzie było pełno balonów i innych imprezowych dodatków. Chciałyśmy się bawic. To jest teraz najważniejsze. Nie tyle dla mnie co dla mojej przyjaciółki. To ona jest w totalnej rozsypce, to ona straciła chłopaka i musi o nim zapomniec. U mnie nie jest przecież tak najgorzej. 
-No, skończyłam! - krzyknęła Darcy i zeskoczyła z krzesła. Właśnie zakończyła wieszanie kolorowych światełek. Wszystko wyglądało naprawde cudownie. Już nie moglam sie doczekać pierwszych gości. Zostalo nam tylko pół godziny. Za niedługo wszyscy zaczną się zbierać. Podeszłam więc do przyjaciółki i zapytałam.
-Wszystko okej? 
-Jak najbardziej, wszystko jest na swoim miejscu. W moim życiu nie ma już miejsca dla Harrego a my znów jesteśmy normalnymi dziewczynami - powiedziała i zaśmiała się. Faktycznie wyglądała na zadowoloną. Nie pozwole by cokolwiek zepsuło dziś jej humor. Być może dlatego zaprosiłam na dzisiejszy wieczór pewną tajemniczą osobę. Dobrze pamiętam o tym , że Nathan był pierwszą prawdziwą miłością Darcy. Była w nim taka zakochana. Nie byli razem i to z jej winy. Tak bardzo jej na nim zależało , że bała się , że coś popsuje. Teraz jest inaczej. Zmieniła się i myślę , że skoro jest wolna podjęłam prawidłową decyzję. Więc, przedstawienie czas zacząć. Mam nadzieje , że wszystko pójdzie po mojej myśli. To nie przypadek , że Nathan dowiedział się , że Darcy nie jest już ze swoim chłopakiem. Ups.. chciałam powiedzieć - byłym chłopakiem. Widze jak na nią patrzy i myślę , że teraz wszystko może pójść po jego myśli. To będzie nowy początek czegoś prawdziwego. Nathan jest zwykłym chłopakiem, niczym się nie wyróżnia. No może poza swoją nieziemską urodą. To prawdziwy przystojniak i właśnie dlatego Darcy nie będzie mogła mu się oprzeć. To może być dla niej miłe pocieszenie a może nawet coś więcej. Taką mam nadzieję, bo wiem , że on nigdy jej nie zrani. Na tyle na ile znam moją przyjaciółkę jestem pewna , że ten chłopak na nowo rozpali w niej to uczucie z przeszłości. 
-A Ty co się tak uśmiechasz? - rzuciła Darcy wyrywając mnie tym z rozmyślań.
-Tak po prostu. Cieszę się , że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Masz rację , nie ma się co załamywać , życie toczy się dalej. Najwyraźniej tak chciał los.. - powiedziałam i z całych sił ją uściskałam. W myślach dodalam oczywiście część dalszą mojej przemowy. Każdy dobrze wie, że czasami los czeka na coś zbyt długo a w takiej sytuacji trzeba mu troszkę pomóc. Właśnie skończyłam rozkładać jedzenie na stole kiedy ktos zadzwonił do drzwi. Od razu otworzyłam. Darcy pobiegła zaraz za mną. Byłyśmy takie podekscytowane tym wszystkim.. Naszymi pierwszymi gośćmi byli znajomi ze szkoły. Przywitałyśmy sie ze wszystkimi i zabawa sie zaczęła. Włączyłyśmy muzykę i zaczęłyśmy pić. W między czasie cały dom wypełnił się ludzmi. W tłumie starałam się znaleźć Nathana , ale nigdzie go nie było. Albo mnie wystawił , albo alkohol siada mi już na wzrok. Powinien tu być. Co on wyprawia? Przeszlam się po domu i wróciłam do Darcy. Siedziałyśmy na kanapie wśród starych dobrych znajomych i popijałyśmy drinki. Ciągle spoglądałam na zegarek wyczekując przyjścia chłopaka. W końcu nadeszło zbawienie. Drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich Nathana. Pomachałam ręką w jego strone dając mu tym do zrozumienia , że ma podejść. Darcy oczywiście nic nie zauważyła. Tak dobrze sie bawiła , że na nic nie zwracała uwagi. Chłopak podszedł do nas i przywitał się z towarzystwem. Przyjaciółka spojrzała na mnie znacząco. Widziałam , że zaczyna się denerwować a na jej policzkach pojawił się rumieniec. Była zawstydzona, a to znaczy , że dalej coś do niego czuje. Chłopak przywitał sie z nią buziakiem w policzek i łapiąc za rękę wyciągnął na parkiet. W końcu ma wolną drogę i przyszedł czas na jego szanse. Już nic nie stoi mu na przeszkodzie. Przyglądałam się im z daleka. Tak ładnie razem wyglądali. Wszystko było wspaniale, niestety do czasu. Okazało się , że przyszło wiele nieproszonych gości. Znajomi wydzwaniali po znajomych i doszło do tego , że cały dom wypełnił się ludźmi , których nawet nie znałyśmy. Dodatkowo alkohol zaczynał już działać i większość straciła nad sobą panowanie. Wszystko zaczęło się wymykać spod kontroli. Salon , który jeszcze kilka godzin temu lśnił czystością wyglądał teraz jak pobojowisko. Wszędzie było pełno błota, ludzie dotykali wszystkich rzeczy które znajdowały się w tym pomieszczeniu. Doszło do tego , że zaczęli podrzucać sobie róznymi cennymi przedmiotami. Czuli się jak na boisku. Nie mogłam nad tym zapanować. 
-Zostawcie to! - krzyknęłam do dwóch nieznajomych mi chłopaków , którzy właśnie zajmowali się figurką, która była pamiątką z wyjazdu Oswaldów do Azji. Mama Darcy uwielbiała takie wycieczki , a jeszcze bardziej to co tam zakupiła, a teraz leżało na podłodze w całkowitej rozsypce. Od razu to posprzątałam i zaczęłam wypraszac niechcianych gości. Darcy chyba zauważyła, że cos jest nie tak i zaczęła mi  pomagać. Ruszyłam na górę. Mieliśmy umowę, że nikt nie wchodzi na piętro niestety, jak widać niektórzy lubią łamać zasady. Wygoniłam wszystkich z pomieszczeń na górze. Niektórzy naprawdę nie mają wstydu, przykładem może być napalona para nastolatków w sypialni rodziców mojej przyjaciółki. Mieli może po 16 lat. Nie wiem skąd sie tu w ogole wzięli. Zasadą tego domu jest również całkowity zakaz palenia w pomieszczeniu. Niestety schodząc na doł zauważyłam , że wszyscy palą w salonie, nikt nie wychodzi na zewnątrz. Najgorsze bylo jednak przed nami. Porozlewany alkohol, popiół i pety na dywanie , pełno wymiocin i obściskujące się wokół pary to wszystko było w niczym w porównaniu do wizyty policji. Otworzyłam im drzwi, ale to nie ze mną chcieli prowadzić konwersacje.
-Możemy rozmawiać z właścicielem? - zapytał jeden z nich. Po chwili w drzwiach znalazła się Darcy. Trzymała w ręku drinka i była już nieźle pijana. Ledwo utrzymywała równowagę  - sąsiedzi skarżą się na to , że jest tu za głośno. Nie ma się im co dziwić. Możecie ściszyć muzykę?
-Nie możemy, bawimy się , nie widać? - rzuciła zabijając ich wzrokiem.
-To nie byla prośba panienko Oswald. Proszę to sciszyć , albo wszyscy będziecie mieć problemy. Nie chciałaby panienka abyśmy kazali pokazać nam pani dowód osobisty , ktorego pewnie jeszcze nie posiada. Większość osob , które tu przebywają jest zapewne nieletnich.
-Nie obchodzi mnie to, mam to gdzieś - powiedziała i zaczęła się śmiać. Spojrzałam na nią z przerażeniem. Wiedziałam , że to oznacza problemy, jeszcze większe niż mamy dotychczas.
-Ona nie chciała tego powiedzieć - starałam się ratować sytuacje, ale nic mi to nie dało. Bylo jeszcze gorzej.
-A właśnie , że chciałam - powiedziała Darcy popijając drinka i śmiejąc się w najlepsze.
-Skoro tak , pójdzie pani z nami, co do reszty proszę porozchodzić sie do domów - rzucił jeden i złapał dziewczynę za dłoń tak , że kubek wypadł z jej rąk a zawartość rozlała się na podlodze.
-Proszę mnie puścić , to moja impreza i ja zdecyduję o tym kiedy ją zakończyć. Nie wie pan z kim ma doczynienia!
-Albo pójdzie panienka dobrowolnie, albo będziemy zmuszeni użyć kajdanek - jego mina mówiła, że nic dobrego nas już dzisiaj nie czeka. Na nic moje prośby, kiedy Darcy jest tak pijana i nieobliczalna. 
-Puszczajcie! - krzyczała kiedy zapinali ją w kajdanki. Przy drzwiach zrobiło się zbiorowisko , niektórzy pouciekali tylnym wyjściem do domów , żeby tylko uniknąć jakichkolwiek problemów i konsekwencji. A ja stałam jak wryta i obserwowałam calą sytuacje z kompletnym niedowierzaniem. Nic dziwnego , że zapieli ją w kajdanki. Wyrywając się uderzyła jednego z nich. Niech sie cieszy , że jak narazie nie wspominają , o stawianiu zarzutów ataku na funkcjonariusza. 
-Proszę się uspokoić, jesteśmy zmuszeni zabrać panią na komisariat.
-Chyba nie wiecie kim ja jestem. Dziewczyną Harrego Stylesa , coś to panu mówi?
-Tak, tak , nie jedna już nam to mówiła..









czwartek, 18 października 2012

27.Harry nie istnieje.

Witam Was Kochane! ♥
Wiem , że była dłuższa przerwa, za co bardzo Was przepraszam. ;-(
Po prostu szkoła mnie wykańcza i nie mam kiedy pisać. Mam więc nowe postanowienie, postaram się dodawać notki przynajmniej w odstępie tygodniowym w każdy weekend. Jak mi pójdzie sama nie wiem, ale postaram się.. Obiecuję. ♥


" Harry nie istnieje. "

[ z perspektywy Darcy ... ]

Nazajutrz wszystko nabrało barw. Kiedy ktoś pomoże Ci przezwyciężyć smutek świat od razu staje się lepszy. Zalałyśmy nasze problemy, wypłakałyśmy się i teraz możemy już o nich zapomnieć. Nasze postanowienie? Żadnego One Direction. No dobra.. Może nie do końca. Z wyjątkiem tych najmniej szkodliwych czyli Nialla i Liama. Liam jako jedyny potrafi być wyrozumiały w stu procentach. Ten chłopak naprawdę ma dobre serce. Niall jest za to dużym dzieckiem, ale wie jak pocieszyć i być dobrym przyjacielem. Louisa nawet nie biorę pod uwagę. Ten spędza z nami najmniej czasu. Każdą chwilę dzieli ze swoją dziewczyna Eleanor. O reszcie wolę nie wspominać. Ta dwójka nie jest warta naszej uwagi! Postanowione. Kropka. Właśnie podpisałyśmy się pod długą listą, którą wymyśliłyśmy wczoraj w nocy, było to coś jak pakt. A brzmiała ona:
1. Żadnego One Direction.
2. Wieczny melanż.
3. Żadnych emocji.
4. Liczy się zabawa.
5. Miłość nie istnieje.
6.Nie przywiązuj się do nikogo, bo nie jest wart twoich uczuć.
I wiele, wiele innych postanowień.
Rozsiadłam się przed telewizorem i włączyłam jakiś muzyczny kanał. 
-Za ile wracają twoi rodzice ? - zapytałam.
-Pewnie za niedługo - powiedziała Lily i spojrzała na zegarek. Właśnie dochodziła 6 rano. Nie wiem jakim cudem wstałyśmy tak wcześnie , ale nie byłam aż tak zmęczona. Niestety bolała mnie głowa i miałam ogromnego kaca. Ciągle chciało mi się pić a do tego było mi niedobrze. Ilość wypitego wczoraj alkoholu dawała o sobie znać. Ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś do jedzenia , Lily tymczasem poszła wziąć szybki prysznic. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Trzymając w ręce wielką paczkę popcornu ruszyłam do pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał napis "Liam" .
-Lily, masz sms-a - krzyknęłam. Już po chwili na dole pojawiła się moja przyjaciółka.
-Od kogo to ? - zapytała.
-Od Liama - rzuciłam i wróciłam do objadania się popcornem. Lily zrobiła zdziwioną minę i wzięła do ręki telefon - co napisał? - zapytałam zaciekawiona. 
-Pisze , że musimy pogadać. Dodał jeszcze , że to bardzo ważne... - powiedziała a na jej twarzy pojawił się smutek. W sumie , to się jej nie dziwię. Pewnie obawia się , że Liam podjął już decyzje co do tej całej sytuacji. Być może przemyślał sobie wszystko i nie widzi już ich wspólnej przyszłości. A może jak Harry, znalazł sobie nową dziewczynę? Chociaż Liam.. Nie , nie sądzę. Nie wydaje się taki. Spojrzałam na przyjaciółkę i powiedziałam jej żeby się nie martwiła. Mówiąc , że wszystko będzie dobrze chciałam ją oczywiście pocieszyć . Jak będzie naprawdę? Tego nie wiem. Nikt tego nie wie tylko sam Payne. Cały poranek spędziłyśmy na oglądaniu telewizji. Około 10 do domu wróciła mama Lily. Przywitała się z nami i zapytała czy byłyśmy grzeczne , oczywiście odpowiedziałyśmy twierdząco. Mieszkanie było pięknie wysprzątane i nie było widać ani śladu po wczorajszym wieczorze. W czasie gdy Lily pomagała przy obiedzie ja wzięłam prysznic i ubrałam się w coś zwiewnego. Nie wzięłam wczoraj swoich ubrań więc musiałam je pożyczyć od Lily. Wszyscy razem zjedliśmy posiłek i wróciłam do domu. Nadal nie czułam się najlepiej , ale było już całkiem dobrze. Idąc podziwiałam wszystko dookoła. Był cudowny słoneczny dzień , jak mogłam się smucić. Poza tym Harry nie istnieje. Nigdy nie istniał i nie będzie istniał. Uznałam, że lepiej mi będzie to znieść gdy wmówię sobie , że był to tylko głupi sen. Wróciła szara rzeczywistość. Obudziłam się i wszystko znikło. Tak jak znika dzień, znikło szczęście. Mój książę z bajki nie był prawdziwy... W końcu doszłam na miejsce. Przed domem ujrzałam mojego tatę , który mył właśnie swój ukochany samochód. Przywitałam się z nim i weszłam do środka. Mam krzątała się po kuchni przygotowując posiłek. Podeszłam do niej i obdarowałam całusem w policzek.
-A Ty co taka szczęśliwa? - zapytała na wstępie. Faktycznie , było mi o wiele lepiej.
-No wiesz mamo, życie jest piękne... - powiedziałam i ruszyłam do siebie. Wmawiając sobie , że jest dobrze, czułam się lepiej. Zaczynałam w to wierzyć. Usiadłam na łóżku i włączyłam muzykę. W radiu puścili właśnie One Direction. Od razu przełączyłam.
-O nie , tym panom już podziękujemy - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. Nie chcę by cokolwiek mi o nich przypominało . No dobrze, nie tyle o nich co o nim. Nawet nie chcę wypowiadać jego imienia. Na myśl o tym wszystkim znów zrobiło mi się smutno, ale miałam dosyć przejmowania się tym całym zamieszaniem. Odsłoniłam zasłony wpuszczając tym do mojego pokoju promienie słońca. Oświetliły one ścianę do której codziennie podchodziłam z uśmiechem na ustach. Dopiero teraz zauważyłam , że dokładnie dzisiaj jest dzień w którym miałam się spotkać z moim ukochanym. Oh , jak śmiesznie to teraz brzmi. Podeszłam bliżej i zerwałam kalendarz , gniotąc go i wrzucając do śmietnika. Skoro już zaczęłam robić porządki w swoim życiu to postanowiłam je dokończyć. Podeszłam do biurka gdzie na korkowej tablicy miałam moje ulubione zdjęcie z Harrym. Zrobiliśmy je sobie w dzień kiedy się poznaliśmy. Wtedy na plaży, kiedy jeszcze nie widziałam kim jest. Przerwałam je na pół i również wyrzuciłam. Nie chcę by cokolwiek mi o nim przypominało. To już koniec, muszę się z tym pogodzić. Nie potrafiłabym z nim być, nawet jeśli on by tego chciał. Nie potrafiłabym ponownie obdarzyć go moim zaufaniem. Po moich policzkach popłynęły łzy. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze. Tak ciężko jest mi się z nim pożegnać. Nadal go kocham , mimo , że tak bardzo mnie zranił. No cóż. Muszę się przyzwyczaić. Czas leczy rany.. 
-Kochanie, możesz na chwilkę zejść na dół? - usłyszałam głos mojej rodzicielki. 
Otarłam łzy i spojrzałam w lustro. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia powtarzając sobie , że muszę być silna a ból przemija.
-Już idę - krzyknęłam i zbiegłam na dół. Mama poinformowała mnie , że wraz z tatą jadą na kilka dni w góry. Miałam do wyboru, jechać z nimi , albo zostać w domu. Wybrałam to drugie. Przyda mi się kilka dni z samą sobą. Będę mieć czas na to aby dojść do siebie i przemyśleć wiele spraw. Od razu poinformowałam o tym Lily. Już po chwili siedziałyśmy razem w moim pokoju i planowałyśmy co będziemy robić.
-To co? Może domówka? - rzuciła dziewczyna. Od razu pokiwałam głową na znak, że jest to dobry pomysł. Kiedy tylko rodzice zniknęli z pola widzenia zaczęłyśmy wydzwaniać po najbliższych znajomych. Lily rzuciła się na komputer i zrobiła na facebook'u wydarzenie. Coś czuję, że będzie niesamowicie! Przygotowania czas zacząć!