piątek, 31 maja 2013

37.Co będzie właściwe?

Witam kochane!
Długa nieobecność, ponownie. Ale no.. naprawdę ciężko połączyć życie licealisty z prowadzeniem bloga, szczegolnie jeśli chodzi o pisanie opowiadania.. Na szczęście zaliczyłam już najgorszą część , czyli 15-minutową prezentację z polskiego i mam trochę więcej czasu dla was. A teraz.. byle do wakacji moje kochane.. <3



" Co będzie właściwe? "

[ z perspektywy Darcy... ]

Obudziły mnie poranne promienie słońca. To jest właśnie to co kocham! Nowy dzień rzucił całkiem inne spojrzenie na świat. Wszystko zaczęło wydawać się o wiele bardziej poukładane, w końcu odetchnęłam z ulgą. Zaczynam żyć, wszystko od początku. Nowy dzień przyniósł wraz z sobą nowe nadzieje.. Usłyszałam głos mamy, która zawołała mnie na śniadanie. Hm.. Rodzinny posiłek, to teoretycznie dobra pora na to, by przedstawić im nową wiadomość. Jednak nie potrafiłam. Patrząc na moich rodziców, ciężko mi było cokolwiek powiedzieć , aby nie zepsuć tej wspaniałej atmosfery. Ostatnio często się kłócili,, a teraz tak dobrze się dogadywali. Widziałam ich spojrzenia w swoim kierunku, tak pełne miłości. Każdy przeżywa czasem kryzys.. Najważniejsze jest jednak to , że jakoś im się poukładało, bo przez chwilę bałam się , że  skończy się to rozwodem..
-Kochanie, dobrze się czujesz? - rzuciła mama wyrywając mnie tym z zamyślenia. Pokiwałam tylko głową na znak, że wszystko jest w porządku - prawie nic nie zjadłas. Denerwujesz się czymś, pokłócilaś się z Lily?
-Nie mamo, wszystko jest okej - powiedziałam stanowczo a na mojej twarzy pojawił się niemy uśmiech. Po śniadaniu wróciłam do siebie. Wzięłam długą kąpiel i wyciągnęłam z szafy ubrania. Byłam gotowa na przywitanie nowego dnia, ale przed tym.. czeka mnie długa, stresująca rozmowa. Nie chcę już dłużej z tym czekać na odpowiedni moment, bo wiem , że takowy nie nadejdzie. Zawsze znajdę jakiś pretekst , wymówkę, żeby wykręcić się od tego wszystkiego, a czas nie stoi w miejscu.. Im wczesniej to załatwię, tym lepiej dla mnie. Chcę to już mieć za sobą i zamknąć ten temat.
Zeszłam na doł i zawołałam rodziców, usiedli na kanapie i wbili we mnie wzrok pełen pytań. Siedziałam na przeciwko i starałam się jakoś sensownie zacząć.. To w końcu początek jest najgorszy, pozniej już samo sie potoczy...
-Więc,  może nie będę przedłużać. Jestem w ciaży.. - powiedziałam i czekałam juz tylko na ich reakcje, która o dziwo nie nastąpiła.. Byli w szoku. Wzrok utkwiony mieli we mnie jakbym powiedziała im co najmniej, że zabiłam człowieka - jestem w ciąży.. - powtórzyłam o wiele ciszej. Nie mogli milczeć, to jeszcze bardziej mnie dobijało. Nie wiedziałam co się pod tym kryje, co znajduje się teraz w ich głowach. No i zaczęło się. Mama zaczęłam płakać, wykrzykując, że zmarnowałam sobie życie i jak mogłam do tego dopuścić, natomiast ojciec kazał mi jak najszybciej udać się do siebie. 
-Wiem, że mam tylko 17 lat, ale poradzę sobie - próbowalam nawiązać jakikolwiek kontakt.
-Idź do siebie! - krzyknął ojciec. Wolnym krokiem powędrowałam więc na górę. Nie miałam innego wyjścia. Położyłam się na łóżku i próbowałam zasnąć. Jedyne czego teraz mi brakowała to płaczu matki i ich krzyków , które nosiły się po całej okolicy. Myślałam, że przyjmą to o wiele łatwiej. Przecież sami mieli mnie tak wcześnie. Prawdopodobnie również byłam dla nich zaskoczeniem a mimo wszystko dali sobie radę, za co jestem im ogromnie wdzięczna. Potrafili mnie pokochac i wychowac najlepiej jak tylko mogli. Wyciągnęłam z pod łóżka pudełko i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Jak dobrze, że nie wyrzuciłam tych wszystkich rzeczy z nim związanych a tylko ukryłam je przed światem, no i przed sobą..
-Harry, kochanie.. Potrzebuję Cię. Wiem, że mówiłam co innego, ale bez Ciebie wszystko wydaje się takie inne, pozbawione sensu. Nie daję już rady.. Proszę uratuj mnie. Wyzwól od tych wszystkich problemów. Powoli zaczynam wątpić w to czy w ogole kiedykolwiek się poznaliśmy. A może wszystko sobie wymyśliłam? Co jeśli to działo się tylko w mojej głowie.. Jesteś mi tak odległy, że czuję jakbyś nigdy nie istniał. Juz zapomniałam jak smakuje twój dotyk, jak pachnie twoja skóra, nie pamiętam już nawet tego blasku w twoich oczach, ktory pojawiał się na mój widok, wtedy kiedy byłeś szczęśliwy - powiedziałam i zaczęłam płakać. Pamiętam to zdjęcie. Jego roześmiana buzia , która patrzyła na mnie jakbym była całym jego światem. Łzy spływały po policzkach i nie potrafiłam ich zatrzymać. Zmęczona tym wszystkim zasnęłam. Obudziłam się 2 godziny później . Zeszłam na dół pełna nadziei , że ta cała stresująca atmosfera już ucichła. Po burzy zawsze wychodzi słońce, oby tak było i tym razem. Powolnym krokiem zeszłam po schodach i usiadłam na kanapie, tej na której wczesniej oznajmiłam rodzicom szczęśliwą nowinę, która rozpętała piekło. Po chwili na przeciw mnie znaleźli się rodzice. Sytuacja taka sama jak ta z rana, tylko, że tym razem to oni mieli coś do powiedzenia.
-Przepraszam za naszą reakcję - powiedziała mama - byliśmy w szoku.
-Nic się nie stało.. Naprawdę dam sobie radę.
-Wiemy i rozumiemy to..
-Wiem, że mam 17 lat , ale życie toczy się dalej. Wychowam maleństwo i wszystko się jakoś ułoży.
-Znaleźliśmy rozwiązanie - powiedział ojciec, tak jakby w ogole mnie nie słuchał.
-Jakie rozwiązanie? - zapytałam.
-Aborcja, krótki zabieg i po kłopocie.
-To jakiś żart? Bo jeśli tak , to wcale mnie nie bawi.. - powiedziałam a po moich policzkach zaczęły spływac łzy. 
-To dla twojego dobra - powiedziala mama i pogładziła mnie ręką po policzku.
-Nie dotykaj mnie.. Nie usunę dziecka.
-Ale to ciągnie za sobą same problemy. Co ze szkoła? Poza tym sama go nie wychowasz. Gdzie twój ksiąze z bajki? - ciągnął ojciec, jeszcze bardziej mnie dołując. Pewnie chciał mi uświadomić, że zostanę z tym wszystkim sama, a co za tym idzie nie poradzę sobie.
-Myślałam, że mi pomożecie, ale skoro nie to sama dam sobie radę. I nie nazywajcie mojego dziecka kłopotem bo tak nie jest. Razem z Harrym sami sobie poradzimy, nie potrzebujemy waszej pomocy.. 
-Dziecko, Ty masz dopiero 17 lat.. - rzuciła mama.
-Przecież można znaleźć inne rozwiązanie, chocby nawet adopcja.
-Tak , a to wiąże się z tym , że będziesz musiała donosić ciążę. Jak ludzie będa patrzeć na naszę rodzinę, co sobie pomyślą? Aborcja to jedyne i najlepsze rozwiązanie. Rozmowa skończona. Jutro zadzwonię do lekarza i dowiem się co i jak. Decyzja została podjęta..
-Nienawidzę Was!
-Nie masz innego wyjścia.. - dodał stanowczo ojciec.
-Owszem mam! - krzyknęłam i pobiegłam na górę. Wyciągnęłam spod łóżka walizkę, która kiedyś służyła mi w dalekich podróżach i zaczęłam się pakować. Znalazły się w niej same najważniejsze rzeczy, no i oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęcia Harrego. Uwielbiałam je, należało do moich ulubionych, bo byliśmy wtedy naprawdę szczęsliwi.. Po wszystkim zeszłam na doł , rodzice tylko patrzyli na to jak odchodzę. Byli w szoku, ale nie potrafili mnie zatrzymać. Nawet nie próbowali. Wiedzieli , że nie zmienię decyzji. Być może mieli nadzieję , że zmądrzeję i wrócę. Tak się jednak nie stanie. Nie potrafiłabym usunąć tego maleństwa. Zabić człowieka, myślałam, że czegoś takiego nie potrafiliby mi wybaczyć a oni sami mnie do tego nakłaniają. Odebrać komuś życia to nie dla mnie. To dziecko jest owocem miłości a nie problemem, którego trzeba się pozbyć. Poza tym nie jestem Bogiem, aby dawać życie i je odbierać, to nie ja o tym decyduję.. No a ludzie , w żadnym wypadku nie powinni bawić się w Boga, bo nie mają takiego prawa. Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam przed siebie. Zadzwoniłam do Lily. Już po chwili przyjechała po mnie wraz z Liamem. Chłopak nie wiedział dlaczego tak naprawdę wyniosłam się z domu. Powiedziałam mu, że to zwykła kłótnia a Lily to potwierdziła. Kiedy dotarłam na miejsce zaniosłam walizkę do pokoju dziewczyny a ta przygotowała mi coś do jedzenia. Wraz z zakochańcami położyłam się na kanapie i oglądaliśmy filmy. Nie miałam dziś zbyt dobrego nastroju , ale starałam się zachowac pozory normalności. Nie chcę by wszystko wyszło na jaw.. jeszcze nie teraz, o ile kiedykolwiek. Minęło południe.. Słońce oświetlało ulice mojego ukochanego miasta. Wokoł było tak pięknie, a ja siedziałam smutna. Nie było mnie stać nawet na cień uśmiechu. Siedziałam na kanapie i wpatrywałam się w ścianę.
-Darc, nic Ci nie jest? - zapytał Liam i usiadł obok mnie.
-Co ? - rzuciłam wyrwana z zamyślenia.
-Pytam czy wszystko u Ciebie w porządku.
-Tak, w jak najlepszym.
-Nie powiedziałbym, co jest? Jesteś dziewczyna mojego przyjaciela, a skoro go nie ma, mam obowiązek się Tobą zaopiekować.
-No właśnie nie ma go. A poza tym nie jestem jego dziewczyną.
-Jak wolisz. Jeśli masz jakiś problem, to wiedz , że zawsze możesz się z nim do mnie zwrócić i wszystko mi opowiedzieć. Postaram się jakoś pomóc.
-Nie potrzebuję twojej pomocy. Przepraszam Cię Liam, ale chcę zostać sama, jeśli możesz..
-No dobrze , rozumiem. Już sobie idę.. - po chwili na dole ujrzałam Lily.
-Darcy, idziesz z nami w miasto, nie wiem, na plażę, gdziekolwiek. Jest gorąco, nie ma co siedziec w domu.
-Nie dzięki, wolę zostać sama.
-Jesteś tego pewna?
-Tak , jak najbardziej.
-Uważaj na siebie... - dodał Liam. Nie rozumiem, mówi , że musi się mną zaopiekować, że mam na siebie uważać. Dziwne.
-Lily, mogę Cię na chwilkę prosić ? - rzuciłam pełna gniewu - powiedziałaś mu, prawda?
-Tak jakoś wyszło, Darc, przepraszam Cię.. Harry naprawdę powinien wiedzieć.. - rzuciła smutno a w oczach miała łzy.
-Jak mozesz wtrącać się w moje życie, jakim prawem! Nikt nie może podejmować za mnie decyzji, a już na pewno nie wy. Co wy możecie wiedzieć o życiu. Wszystko wam się układa a ja ? Zostałam sama. Nie chcę go znać, rozumiesz? 
-Ale on powinien wiedzieć - dodał Liam.
-Nie wtrącaj się.. wszyscy jesteście tacy sami. Chcecie decydować za mnie o moim życiu. Kto wam dał takie pozwolenie? Jedyną osobą , która może podejmować jakiekolwiek decyzje , jestem ja. Rozumiecie to?
-Jestem twoją przyjaciółką.. - rzuciła Lily i zaczęła płakać.
-Co nie znaczy , że wiesz co jest dla mnie dobre..
-Darcy, nie denerwuj się, to źle wpływa na maleństwo - rzucił Liam , wyraźnie zmartwiony.
-Dajcie mi wszyscy spokój. Nie dbam o to, nie chcę go, nie potrzebuję. A Harry? Jakoś wcale go tu nie widzę , jeśliby mu zależało, na pewno byłby obok mnie . A jak widać on również go nie chce! Moi rodzice mieli rację, to tylko sama problemy, których można się pozbyć i od razu wszyscy poczują się lepiej. Harremu na pewno ulży, bo teraz to już nawet nie ma po co tu wracać. Nienawidzi mnie , ale to dobrze, bo ja jego również. Chcę tylko zapomnieć! Wymazać z pamięci wszystkie nasze wspólne chwile! Chcę by było jak wcześniej, zanim stanęliście na naszej drodze! Wszystko układało się tak jak powinno, a potem pojawiliście się wy, by zniszczyć resztkę normalności w naszym nędznym życiu!
-Darcy, uspokój się - powiedziała Lily i złapała mnie za ramiona. Wpadłam w szał, nie potrafiłam przestać płakać, chciałam z siebie to wszystko wyrzucić. Krzyczałam i wyżywałam się na wszystkich dookoła - będzie dobrze - powiedziała i mocno mnie przytuliła. 
-Nic juz nie będzie dobrze.. - powiedziałam i wybiegłam z domu. Na najbliższym przystanku wsiadłam w autobus i zaczęłam okrążać okolicę. Znalazłam zaciszne miejsce i siedziałam na ławce płacząc i rozmyślając. Próbowałam dodzwonić się do Harrego ale nic z tego. Już dawno wykasowałam jego numer, ale na szczescie znałam go na pamięć. Zrobiło się ciemno. Było już późno a ja nie wiedziałam co robić. Wiem, że byłam dla Lily i Liama o wiele za ostra. Oni chcieli tylko mi pomóc. Nie mam teraz nikogo poza nimi.. Po prostu to wszystko tak bardzo boli. Jestem rozdarta wewnętrzenie. Nie mam pojecia jak postąpić, co będzie właściwe? Zagubiłam się również we własnych pragnieniach.. Wiem jedno, chcę tego dziecka! Kłamałam mówiąc, że jest inaczej. Dzięki niemu będę wiedzieć, że wcale nie wymyśliłam sobie Harrego , on naprawdę istniał, a to co jest we  mnie jest dowodem tego , że coś było między nami.. Miłość, czy moze coś innego sama nie wiem, ale jedno jest pewne. To wydarzyło się naprawdę... Ciszę przerwał mi dzwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz - Lily. Jak dobrze mieć taką przyjaciółkę..
-Darcy , gdzie jestes? Musimy porozmawiać.. - powiedziała smutno, zbyt smutno.. Niemozliwe, że było to spowodowane nasza kłótnią. Coś musiało się stać.. Tylko co?








4 komentarze:

  1. Świetny, pisz już następny i dodawaj szybko! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAA!!
    Ja chcę NN !!
    Teraz! Już!
    Extra rozdział :D
    Czekam na NN i życzę ci weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. moze to i lepiej, ze Liam juz wie o wszystkim, razem z Lily zaopiekuja sie Darcy i pomoga jej. D.

    OdpowiedzUsuń
  4. to skandal czekać już 2 miesiące na nową notkę. mrs x

    OdpowiedzUsuń