niedziela, 13 stycznia 2013

33.Bez niego nie istnieję...

Cześć Kochane!
Cieszę się, że w dalszym ciągu czytacie moje opowiadanie. Dlatego postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodać kolejny rozdział. Chcę choć trochę wynagrodzić Wam tę przerwę. Od razu mówię, że rozdział jest o wiele dłuższy od poprzednich. A co mi tam.. Miałam wenę! ;-) 



" Bez niego nie istnieję... "

[ z perspektywy Lily... ]

Zapukałam do drzwi, ale nikt nie otwierał. Pewnie śpi - pomyślałam. Delikatnie złapałam za klamkę i weszłam do środka. Miałam racje. Swoją drogą... Tak bardzo mi jej szkoda. Jest moją przyjaciółką i nie pozwolę żadnemu chłopakowi tak bezkarnie jej krzywdzić. Jeśli Harry jest winny to na pewno mu tego nie popuszczę. Chociaż z drugiej strony.. nie wyglądał na takiego, który byłby winny. Cierpiał i to bardzo. Poza tym zniknął nie wiadomo gdzie, a chciałam z nim pogadać. Usiadłam na łóżku obok przyjaciółki i zaczęłam gładzić dłonią jej mokre od płaczu włosy. Postanowiłam sprawdzić w jej telefonie czy ma jakieś nowe wiadomości. Może dowiem się kiedy wracają jej rodzice i ile zostało nam czasu, żeby wszystko wyglądało jak przedtem. Zaczynając od domu a kończąc na ich córce. Wyciągnęłam dłoń by sięgnąc po telefon , ale nie patrząc strąciłam na podłogę jakiś niewielki pojemnik. Uderzając o ziemię uległ otwarciu i cała jego zawartość wysypała się. Wstałam, żeby to posprzątać. Podniosłam pojemnik i przeczytałam napis. To były tabletki. Przerażona rzuciłam je z powrotem na podłogę i zaczęłam potrząsać Darcy. 
-Już wstaję , wstaję - powiedziala przecierając powieki.
-Co to jest? - zapytałam z wyrzutem. Bałam się, że moje przyjaciolka połknęła dużą ich ilość i mogła sie juz nigdy nie obudzic. Ta wizja przysłoniła mi mój dobry humor.
-Tabletki? Bolała mnie głowa.
-Wiesz jak mnie wystraszyłaś! - krzyknęłam.
-Myślałaś, że ja.. - rzuciła zaskoczona.
-Tak myślałam - powiedziałam. 
-Nie, niestety nie. Chociaż nie powiem, przeszło mi to przez myśl..
-Przestań! Nawet nie próbuj. Jakoś sobie z tym poradzimy.
-Łatwo Ci mówić, nie jesteś w takiej sytuacji.
-Ale byłam w gorszej i wszystko dobrze się skończyło.
-To znaczy ? - zapytała a na jej twarzy pojawił się blady uśmiech.
-Wróciliśmy do siebie, a to co się ponoć wtedy wydarzyło nie było do końca prawdą - rzuciłam. Jego imię nie przechodzi  mi nawet przez gardło. Nie chcę go znać a moim największym marzeniem jest teraz zapomnieć o wszystkim co z nim związane.
-O, to cieszę się twoim szczęściem - powiedziała. Popatrzyła w ścianę i widziałam wyraźnie, że nad czymś rozmyśla. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy.
-Chodź do mnie - rozłożyłam ręce aby ją uściskać. Dziewczyna od razu się do mnie przytuliła i zaczęła płakac.
-Tak bardzo go kocham.
-Wiem kochanie, wiem - rzuciłam gładząc jej włosy - wszystko sie ułoży. Zobaczysz..
-Sama nie wiem.. W jednej chwili cały mój świat legł w gruzach. Jestem młoda i pewnie jeszcze nie raz się zakocham, ale to nigdy nie będzie to samo. Myślałam, że to będzie wieczne..
-Rozumiem Cię, sama czułam to samo , całkiem niedawno też przez to przechodziłam.. I sama zobacz, wszystko dobrze się skończyło.Właśnie.. Wiem, że może to nie jest za dobra chwila , ale wiesz gdzie on jest?
-Nie mam pojęcia. Pokłóciliśmy się. 
-A wytłumaczył Ci to wszystko?
-Powiedział, że to była tylko ustawka. Miała wspomóc promocję płyty tej dziewczyny, ale ja mu nie wierzę. Stracił moje zaufanie. Wątpie, że jeszcze kiedykolwiek będę w stanie uwierzyć w jego słowa.
-A jeśli to prawda?
-Nie mówmy o nim. To już nie ma sensu. Chcę po prostu zapomnieć, wymazać z pamięci wszystkie wspólnie spędzone chwile..
Tak minęło nam całe południe. Kiedy zeszłam na doł , doznałam szoku. Dom lśnił czystością a to wszystko dzięki Niallerowi i reszcie ekipy sprzątającej. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Nagle ktos rzucił się na mnie od tyłu i mocno przytulił. 
-Cześć Kochanie - powiedział Liam i dał mi calusa w policzek.
-Ale mnie wystraszyłeś.. Swoją drogą, gdzie reszta?
-Wrócili do siebie. Jutro wyjeżdżamy, pewnie poszli się przygotować i porządnie wyspać. 
-A Ty nie musisz ? - zapytałam i zaśmiałam się. Miałam pewność, że jego odpowiedź będzie przecząca.
-Nie, wolę spędzić ten czas z Tobą. Poza tym szykuj się, bo dziś wieczorem zabieram Cię na romantyczną kolację tylko we dwoje.
-Uuu, skąd ta zmiana. Od kiedy stałeś się takim romantykiem? - zażartowałam.
-Nie żartuj. Od zawsze.. Tak sobie ostatnio rozmyślałem i doszedłem do wniosku, że jeszcze nigdy nie zabrałem Cię na żadną porządną randkę. Więc wiedz, że tę zapamiętasz do końca życia.
-A gdzie mnie zabierasz?
-Nie powiem, to będzie niespodzianka. Wszystko w swoim czasie.. - był wyraźnie podekscytowany
-Skoro wszystko jest już ogarnięte, to ja wracam do siebie i widzimy się później. Tak?
-No tak, będę u Ciebie o 18. Pasuje Ci?
-Jak najbardziej - rzuciłam i zaśmiałam się. Pożegnałam się z Darcy, która była już w o wiele lepszym stanie niż poprzednio. Liam odwiózł mnie do domu. Kiedy tylko weszłam do środka podbiegła do mnie mama i zaczęła wypytywać kim jest ten tajemniczy chłopak. Zapewne widziała nas przez okno. Opowiedziałam jej historie w skrócie i ruszyłam do swojego pokoju. Oczywiście pominęłam niektóre fakty, które nie mają już najmniejszego znaczenia. Przegrzebałam calą szafę, ale nie znalazłam niczego odpowiedniego. 
-Randka? - zapytała stając w progu moja rodzicielka. Zaśmiała się patrząc na stertę ciuchów porozrzucanych po podłodze i łóżku. 
-Tak, Liam zabiera mnie na kolecję, a ja nie mam co na siebie włożyć - powiedziałam siadając na łóżku i podpierając twarz dłońmi.
-Hm.. Poczekaj , mam pomysł - powiedziała i zniknęla w swoim pokoju. Po chwili wróciła, a w ręku trzymała najpiękniejszą sukienkę jaką kiedykolwiek widziałam. 
-O jej! Dziękuję, jest śliczna. Uratowałaś mi życie - powiedziałam rzucając się mamie na szyję. Od razu przechwyciłam od niej to cudeńko - skąd ją masz? 
-Długa historia. Kiedyś dostałam ją od twojego ojca, ale niestety nigdy nie miałam  okazji jej założyc. A teraz? To już chyba nie ten wiek no i waga..  - powiedziała śmiejąc się. Od razu do niej dołączyłam. Oczywiscie przesadzała. Mimo wieku nadal była bardzo atrakcyjna a wagę miała w normie. 
-No to ja nie przeszkadzam - rzuciła i wróciła do siebie. Od razu przyjrzałam się sukience. Mam nadzieję, że będzie na mnie pasować. Była taka piękna. Pokryta koronką, w kolorze nude. Marzenie. Przymierzyłam, wszystko leżalo idealnie. Od razu wskoczyłam pod prysznic i wzięłam się za przygotowania. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zabrałam się za fryzurę. Najpierw wysuszyłam włosy a następnie dokładnie je pokręciłam. Chciałam wyglądać olśniewająco. Ktoś zapukał do łazienki. Już myślałam, że to Liam, bo kompletnie straciłam rachubę czasu. Na szczęście to nie on. Mama przyniosła mi śliczny naszyjnik , który idealnie komponował się z sukienką. Spojrzałam na zegarek. Było już po 17. Szybki makijaż i gotowe. Przebrałam się i założyłam balerinki. Usiadłam na łóżku i denerwowałam się tak bardzo jak gdyby miało to być nasze pierwsze spotkanie, pierwsza randka. A przecież znamy się nie od dziś. Nie mniej jednak czułam się taka podekscytowana. Jedyne co mi teraz pozostało to czekać. Wyjrzałam przez okno. Pod domem właśnie zaparkował samochód. Nie należał on do Liama więc od razu przyszło mi na myśl, że dzisiaj to nie on prowadzi. Spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy i już miałam schodzić, kiedy usłyszałam, że ktoś otworzył drzwi. Może to i lepiej, już nie muszę ich sobie przedstawiać - pomyślałam. Przełknęlam ślinę i próbowałam ogarnąć moje trzęsące się ręce. Otworzyłam drzwi i ruszyłam po schodach w dół. Przy poręczy stał Liam, który uśmiechnął się na mój widok. Znów widziałam ten cudowny blask w jego oczach, którego zniknięcie tak bardzo mnie bolalo. Myśl, że go zraniłam.. Zresztą, miałam już o tym nie myśleć, nie dzisiaj. Czas puścić to w niepamięć.
-Ślicznie wyglądasz - powiedział całując moją dłoń. Posłałam mu uśmiech i pocałowałam w policzek.
-Ty też - szepnęlam mu na ucho. Spojrzałam na niego raz jeszcze i zaśmiałam się. Ten jego nienaganny wygląd, elegancka koszula. Wyglądał naprawdę odświętnie. Podobał mi sie w tym nowym wydaniu. Jak prawdziwy mężczyzna. Pożegnaliśmy się z mamą i ruszyliśmy w nieznane. Gdzie on mnie zabiera? Ta myśl ciągle chodzila mi po głowie. W końcu droga dobiegła końca. Zatrzymaliśmy się przy wysokim budynku. Liam otworzył przede mną drzwi i łapiąc mnie za dłoń pomógł wyjść z samochodu. O ile można go tak nazwać. Był o wiele większy niż normalne pojazdy, którymi jeżdzą wszyscy moi znajomi. Do tego szofer. Czułam się jak w bajce.
-Gdzie jesteśmy ? - zapytałam.
-Zaraz się dowiesz - powiedział stając za mną i przewiązując mi czymś oczy. 
-Ufasz mi ? - szepnął, a na szyi poczułam ciepło jego oddechu.
-Ufam - powiedziałam wyciągając przed siebie ręce. Chłopak złapał mnie za dłonie i zaczął gdzieś prowadzic. Droga nie należała do najłatwiejszych , ale z takim przewodnikiem dałabym radę dojsc wszędzie. Po drodze potknęłam się tylko dwa razy co bardzo go bawiło. Nie wiem co w tym takiego śmiesznego. Gdyby sytuacja była odwrotna i to ja miałabym go prowadzić, to znając moją koordynację ruchów, leżał by na podłodze co kilka kroków.
-Jesteśmy na miejscu - rzucił w końcu odkrywając mi oczy - przepraszam , że musiałem Cię pozbawić zmysłu wzroku na krótką chwilę, ale wiedziałam, że jeśli zakryłbym Ci oczy dłońmi to na pewno byś podglądała - dodał. Nie mogłam się ruszyć. To był dla mnie kompletny szok. Znajdowaliśmy się na dachu wieżowca. Widok zapierał dech w piersiach. Wokół porozwieszane były prześliczne światełka. Na środku znajdował się stolik i dwa krzesła. Na nim świeczki a w wiadrze z lodem szampan. Dodatkowo było to coś w stylu ogrodu na dachu. Wokół, a w szczególności na obrzeżach znajdowało się pełno kwiatów i innych roślin. Niesamowite! Przez chwilę trwaliśmy w ciszy.
-Nie wiem co powiedzieć - do oczu podeszły mi łzy wzruszenia.
-Dla Ciebie wszystko skarbie. Jesteś warta tego co najlepsze. - szepnął. A ja rzuciłam się na niego namiętnie całując. Jeszcze nikt mnie tak nigdy nie traktował. Czułam się jak księżniczka i jedyne czego się bałam to tego, że wszystko może okazać się tylko snem. Ale nie, to nie był sen.. To działo się na prawdę. Usiedliśmy do stołu i zjedliśmy przepyszną kolację. Ciągle się śmialiśmy. Byłam szczęśliwa i nie mogłam uwierzyć, że znów jesteśmy razem. Wszystko układało się cudownie. Zrobiło się trochę zimno, więc zapytałam Liama czy dałoby się załatwić jakiś koc. Oczywiście chłopak spełnił moje życzenie. Usiedliśmy na ziemi i przykryliśmy się kocem. Chłopak objął mnie ramieniem i obserwowaliśmy niebo. Tego dnia było tak przejrzyste, że można było dostrzec każdą , nawet najmniejsza gwiazdę. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Chłopak całował moją szyję a ja czułam, że zaczynam odpływać. Wiedziałam czego teraz pragnę - Liama. Spojrzałam na niego znacząco a chłopak od razu domyślił się co mam na myśli. 
-Jesteś pewna, że tego chcesz? - zapytał patrząc na mnie tym swoim czułym , troskliwym spojrzeniem.
-Zdecydownie. Jeszcze niczego nie byłam tak pewna.- szepnęłam zalotnie przygryzając dolną wargę. Każdy, nawet najmniejszy jego dotyk na moim ciele przyprawiał mnie o dreszcze. Oczywiście odwdzięczałam mu się tym samym. Czułam bicie jego serca i wiedziałam, że tylko on się dla mnie liczy. Byłam pewna, że to ten jedyny i to z nim chcę to zrobić. Wszystko dookoła straciło jakiekolwiek znaczenie. Teraz liczył się tylko on i ja. Połączeni miłością, która będzie trwać wiecznie, bo wiem, że bez niego nie istnieję. Życie z dala od tego wyjątkowego chłopaka straciłoby sens. A jeśli coś pozbawione jest sensu to nie warto dalej w to brnąć..Wszystko było dokladnie tak jak to sobie wyobrażałam. Liam był taki czuły i delikatny. Wiedziałam, że nie będę żałowac tej decyzji.. Po wszystkim wtuliłam się w chłopaka. Głowę opartą miałam o jego klatkę piersiową. Nasłuchiwałam bicia jego serca, które biło tym samym rytmem co moje. Chciałam nacieszyć się jego obecnością, bo jutro ponownie nastąpi nasze rozstanie. Jednak tym razem nic nie będzie w stanie nas rozłączyć. Wzięłam głęboki oddech a na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Chłopak gładził moje włosy i co jakiś czas całował moją dłoń.. Byłam naprawde szczęśliwa.
-Lily.. - szepnął nieśmiale Liam przerywając ciszę.
-Tak? 
-Wyjdziesz za mnie?



Co do następnej.. Nic nie obiecuję w przeciągu najbliższego tygodnia. :*
Ostatni tydzień do końca semestru i strasznie mnie w tym liceum zawalili nauką..
Nie mniej jednak postaram się jak najszybciej. ;-)
Całuski. ;*







piątek, 11 stycznia 2013

32.Wracamy?

Witam Was Kochane.. 
po długiej przerwie!
Bardzo Was przepraszam, że tak zaniedbałam bloga, ale to przez szkołę a później przez brak internetu ( prawie trzy tygodnie o.O ). Gdyby nie to , kolejny rozdział pojawiłby się o wiele szybciej. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś to czyta, bo wiem jak to jest kiedy trzeba na coś dłuuuugo czekać. ;-)



" Wracamy? "

[ z perspektywy Lily.. ]

-Skarbie zaczekaj - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam Liama - dlaczego to zrobiłaś?
-Wiem przepraszam, przesadziłam.. - szepnęłam i ukryłam twarz w dłoniach. Czułam kolejny napływ smutku i rozpaczy. Nie wiem co się ze mną dzieje. Za dużo się ostatnio wydarzyło. Chłopak chwycił moje dłonie odsłaniając twarz. Przez chwilę patrzyłam w dół po czym wzięłam głęboki oddech, podniosłam wzrok i spojrzałam mu w oczy.
-Już dobrze? - zapytał i uśmiechnął się. Uwielbiałam to jego troskliwe spojrzenie i powalający wyraz twarzy kiedy tak na mnie patrzył a ja czułam, że jestem dla niego kimś ważnym. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Wyglądałam jak zawstydzone dziecko, które znalazło sie w tłumie nieznanych mu ludzi. Nagle znalazłam sie w jego objęciach i wszystko dookoła straciło jakiekolwiek znaczenie. Cały sens mojego zycia był obok mnie.
-Teraz tak - zaśmiałam się wtulając w mojego ukochanego. Uniosłam twarz ku górze by po raz kolejny zanurzyć sie w tych jego brązowych tęczówkach. Uwielbiałam to , że był o tyle wyższy ode mnie. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Chłopak uśmiechnął sie i pocałował mnie w czoło.
-Wracamy? - rzucił.
-Jak chcesz.. - szepnęłam obojętnym tonem.
-Ale obiecujesz, że będziesz grzeczna?
-Tak, tak, obiecuje - powiedziałam i zaśmiałam się. Liam złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku domu. Nie wypuszczając z uścisku mojej dłoni otworzył przede mną drzwi i weszliśmy do środka. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie widziałam. Może to i lepiej. Obok schodów zobaczyłam kawałki szkła, czyli pozostałość po wczorajszej domówce. Postanowiłam to posprzątać. W końcu nie wiadomo kiedy wrócą rodzice Darcy. Liam usiadł na schodach.
-Ktoś inny się tym zajmie. Nie pozwole mojej księżniczce sprzątać, nie dzisiaj.. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie tak , ze wylądowałam na jego kolanach. Moje serce zabiło mocniej. Bezwarunkowo mój wzrok powędrował na jego usta dając mu tym do zrozumienia, że pragnę by w końcu mnie pocałował. Stęskniłam się za jego ustami. Poza tym po tym całym rozstaniu i wszystkim co z tym związane ktoś musiał zrobić pierwszy ruch w tym kierunku. Nasze usta już miały się złączyć w pocałunku, kiedy obok nas pojawił sie Niall.
-O jednak zostaliście! - krzyknął na co my zaśmialiśmy sie. Niall spojrzał na nas i chyba dopiero teraz dotarło do niego co tu sie dzieje - To wy znów razem? - zapytał podekscytowany.
-Na to wygląda - powiedziałam i zaśmiałam się.
-To cudownie! - krzyknął - nawet nie wiecie jak sie cieszę! Nie lubię kiedy mój Liaś jest smutny - powiedział i złapał go za policzek robiąc przy tym śmieszną minę. Liam skrzywił się i zaczął śmiać.
-Twój? - zapytałam udając zazdrosną.
-No wiesz.. - rzucił Niall potrząsając przy tym głowa. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Chłopak nie zamierzał nam dłużej przeszkadzać. Chciał dać nam czas by nacieszyć się sobą. Podniósł rozbite naczynie i wrócił do sprzątania.
-Teraz już nikt nam nie przeszkodzi - powiedzial Liam i wpił się w moje usta. Objęłam dłońmi jego twarz nie odrywając się od jego słodkich ust.
-Jutro już Cię tu nie będzie, prawda? - zapytałam patrząc mu w oczy.
-Nie myśl o tym. Cieszmy się tym co jest teraz a nie tym co będzie - powiedział - no.. uśmiechnij się - dłońmi uniósł kąciki moich ust. Spojrzałam na niego i potrząsnełam głową.
-Głupek - rzuciłam i wstałam.
-Że niby ja? - powiedział i podniósł się. Zaczęłam uciekać, bo dobrze wiem , że teraz nadszedl czas zemsty. Biegaliśmy po całym domu i śmialiśmy się jak małe dzieci. Tego brakowalo mi chyba najbardziej.
-Dobra, poddaje się! - powiedziałam stając po jednej stronie stołu. Liam stał po drugiej.
-Chciałabyś..
-No przestań! - krzyknęłam obmyslając plan ucieczki. Niestety w którą stronę bym się nie ruszyła on robił to samo. Przewidywał moje ruchy co było dużym utrudnieniem. W pokoju obok usłyszałam śmiech Louisa. Kiedy Liam odwrócił głowę udało mi się uciec. Dobiegłam do drugiego wyjścia z pomieszczenia. Spojrzałam za siebię ale nikogo tam nie było.
-Mam Cię! - krzyknął Liam , który pojawił sie znikąd. Złapał mnie w talii i uniósł do góry. No tak, przewidział mój ruch i pobiegł drugą stroną.
-Puszczaj! - krzyczałam wymachując nogami.
-Chciałabyś.. - powiedział i złapał mnie w sposób w jaki wnosi się do domu panne młodą.
-Nie znasz innych słów? - posłalam mu kpiące spojrzenie.
-Nie potrzebne nam słowa - powiedział. Już myślałam, że chce mnie pocałowac kiedy ten rzucił mnie na kanape i zaczął łaskotac. W tym momencie do pokoju wszedł Zayn przerywając nam zabawę.
-Ee..Louis pyta czy rozmawiałeś z Harrym? - zapytał zmieszany spoglądając to na mnie to na Liama.
-Nie odbiera moich telefonów - rzucił krótko Payne kończąc temat. Zayn sobie poszedł a my wróciliśmy do poprzedniego zajęcia.
-Dobra poddaje się! - krzyknęłam i rzuciłam się Liamowi na szyję namiętnie go całując. Na koniec dałam mu zwykłego buziaka w usta i wstałam z kanapy.
-Idę zająć się Darcy, a Ty lepiej poszukaj Harrego..